Laskowski: Górnictwo w opałach. Część V: Nadzieja dla węgla

2 lipca 2020, 07:30 Energetyka

Zdaniem Andrzeja Laskowskiego, współpracownika BiznesAlert.pl, jest szansa na uratowanie górnictwa polskiego i to relatywnie małym kosztem.

fot. pixabay.com

Życie różne scenariusze pisze

Jeszcze kilka miesięcy przed pandemią koronawirusa, 30 września ubiegłego roku, Rada Ministrów przyjęła dokument „Program dla sektora górnictwa węgla kamiennego w Polsce”. Jego lektura uświadamia powagę z jaką na szczeblu rządowym podchodzi się do zmian jakie muszą zajść w tym sektorze. Zawiera on dogłębną analizę procesów zmian w latach 2007 – 2016, z którą trudno polemizować; restrukturyzację górnictwa w latach po 2016 roku oraz projekcje dla rynku krajowego i światowego w okresie 2020 – 2030. To szeroki materiał analityczny, który można wykorzystać do zbudowania planu operacyjnego, który jest w stanie uratować sektor pogrążony w głębokim kryzysie.

Laskowski: Górnictwo w opałach. Część I: Przygotowanie przedpola

Program zawiera trzy scenariusze przewidywanego zapotrzebowania na węgiel: niski (pesymistyczny), referencyjny (najbardziej prawdopodobny) oraz wysoki (optymistyczny). Analizowany okres sięga do 2030 roku, a więc jest wystarczająco długi, aby spełnić kryteria działań długofalowych, jednocześnie stał się podstawą do planowania koniecznych zmian. Warto sięgnąć do danych planowanego zapotrzebowania na węgiel:

  1. Scenariusz niski:
  • Energetyka zawodowa – spadek zużycia 4,3 mln ton rocznie,
  • Ciepłownie zawodowe i niezawodowe – spadek zużycia 1 mln ton rocznie
  • Gospodarstwa domowe – spadek zużycia 7, 4 mln ton rocznie
  • Przetwórstwo przemysłowe – spadek zużycia 1, 7 mln rocznie.

W tym scenariuszu spadek produkcji węgla w porównaniu do 2015 roku nastąpiłby z 71,3 mln ton do 56,5 mln ton rocznie tj. 20,7 procent. Redukcja osiągnęłaby aż 14,8 mln ton.

  1. Scenariusz referencyjny:
  • Energetyka zawodowa – wzrost zużycia 5,7 mln ton rocznie,
  • Ciepłownie zawodowe i niezawodowe – spadek zużycia 0,8 mln ton rocznie
  • Gospodarstwa domowe – spadek zużycia 4,7 mln ton rocznie
  • Przetwórstwo przemysłowe – spadek zużycia 1, 3 mln rocznie.

Model referencyjny utrzymałby wydobycie na obecnej wielkości 70-71 mln ton rocznie co oznacza względną stabilizację sektora.

  1. Scenariusz wysoki:
  • Energetyka zawodowa – wzrost zużycia 15,5 mln ton rocznie,
  • Ciepłownie zawodowe i niezawodowe – spadek zużycia 0,7 mln ton rocznie
  • Gospodarstwa domowe – spadek zużycia 2,0 mln ton rocznie
  • Przetwórstwo przemysłowe – spadek zużycia 0,8 mln rocznie.

Laskowski: Górnictwo w opałach. Część II: Starcie producentów krajowych z importerami

Ten scenariusz, choć wydaje się bardzo optymistyczny, przekłada się na wzrost wydobycia o około 20 procent tj. do 86,1 mln ton rocznie w 2030 roku. Wielu analityków sektora kontestuje ten scenariusz, głównie z racji skali inwestycji koniecznych do wdrożenia, w tym ukierunkowanych na zgazowanie węgla wiążącego się ze znacznymi nakładami środków. W tym aspekcie podawany jest przykład projektu Ostrołęka 3 zmienionego ostatnio z węgla na gaz.

Czy słusznie?

Warto zwrócić uwagę na rynek indywidualnych gospodarstw domowych. Wszystkie scenariusze zakładają spadek zapotrzebowania w ilości od 7,4 do 0,8 mln ton rocznie. Obecne zużycie to około 10,5 mln ton rocznie z czego 40 procent to węgle importowane. Jednocześnie produkcja sortymentów ekogroszków, orzecha i kostki nie wzrasta, ceny utrzymują się na stabilnym poziomie, a rynek nie sygnalizuje nadprodukcji. Wręcz przeciwnie deficyt wymusza na konsumentach sięganie po produkt aktualnie dostępny, a nie jakiego oczekują. Tym bardziej, że w ramach działań przeciw smogowych jest wręcz konieczne wprowadzenie węgli niskoemisyjnych i bezdymnych. A to musi prowadzić nie do redukcji zbytu w tym sektorze, ale jego wzrostu.

Warto przyjrzeć się także rynkowi ciepłownictwa zawodowego i niezawodowego. We wszystkich trzech scenariuszach spadek zużycia do 2030 roku przewidywany jest na poziomie od 1,0 do 0,7 mln ton rocznie. Przy obecnym modelu funkcjonowania tej branży to właściwy wynik analizy. Spalanie węgla o przeciętnych parametrach musi skutkować takim rezultatem. Jeżeli wprowadzić niewielką modyfikację, przechodząc na odgazowanie węgla w ciepłowniach – co oznaczałoby uruchomienie produkcji węgla bezdymnego i koksiku – to spadkowy trend nie tylko ulegnie powstrzymaniu, ale zapotrzebowanie znacznie wzrośnie. Utrzymanie ekwiwalentu produkcji ciepła w drodze odgazowania zamiast spalania podnosi czterokrotnie zapotrzebowanie na węgiel przy spadku kosztów produkcji jednostki ciepła o co najmniej 20 procent. Podczas, gdy potrzeby rynku na koksik i węgiel bezdymny są tak duże, że obawy na ich zbyt są bezpodstawne. W tej sytuacji trudno oszacować jaki były wzrost zapotrzebowania na węgiel w ciepłownictwie, ale z pewnością to wzrost o 4-5 mln ton rocznie wpisujący się w wysoki scenariusz rządowego Programu dla górnictwa.

Laskowski: Górnictwo w opałach. Część III: Plan ocalenia polskiego węgla

Kopią projekcji zużycia węgla w ciepłownictwie jest przewidywane zużycie w przetwórstwie przemysłowym. Spadek w kolejnych scenariuszach jest przewidywany na 1,7 do 0,8 mln ton rocznie. W istocie to w większości procesy produkcji ciepła technologicznego. Zastosowanie surowego węgla powoduje szereg problemów z utrzymaniem norm ochrony środowiska. Przełamanie tej bariery można uzyskać albo wdrażając węgle niskoemisyjne czy bezdymne, albo technologie zgazowania lub odgazowania węgla. W pierwszym przypadku kreujemy zbyt na węgiel przetworzony – działanie zapobiegające emisjom przez zmianę nośnika energii, w drugim działanie eliminujące emisję wtórnie czyli przed wprowadzeniem do środowiska. W obu jednak przypadkach zachowujemy węgiel jako surowiec energetyczny. A to oznacza zachowanie rynku zbytu w tym sektorze.

Plan operacyjny

Przyjmując za punkt odniesienia obecny poziom produkcji węgla – 70 do 75 mln ton rocznie, budowa potencjału ekstrudacji w ilości 5 – 7 mln ton jest wydatkiem 200 – 250 mln złotych. W skali środków trwałych górnictwa jest to kwota zaskakująco niską. Szczególnie, że byłaby rozłożona w czasie. Ponadto każdy milion ton rocznie węgla odgazowanego wymaga podobnych wydatków inwestycyjnych, tj. 200 – 250 mln złotych. Przy czym wartość dodana działających instalacji zwraca poniesione wydatki w ciągu 3-4 lat. Nie są więc to inwestycje długo-, ale krótko – i średnio terminowe. Z tego względu ryzyko inwestycyjne można zakwalifikować jako niskie. Szczególnie gdy zostaną porównane z planami ewentualnych redukcji wydobycia i działań osłonowych w górnictwie jakie z pewnością staną się konieczne przy podjęciu decyzji o zamykaniu kopalń. Można uznać, że w obecnej sytuacji modyfikacja modelu działania górnictwa oparta o redukcję produkcji byłaby bardziej kosztowna niż modernizacja w kierunku zaawansowanych technologii. Wręcz przeciwnie wzrost produkcji, ale połączony z poprawą jakości węgla bardziej rokuje na przyszłość niż redukcja wydobycia.

Co Państwo myślą na ten temat?

Laskowski: Górnictwo w opałach. Część IV: Związkowcy, władze spółek i pieniądze