Héjj: Energetyczne rozterki Budapesztu (ANALIZA)

1 marca 2017, 15:30 Atom

Węgierskiemu rządowi coraz trudniej obniżać ceny za energię. Rezsicsökkentés – hasło klucz socjalnej polityki premiera Viktora Orbána, polegającej na urzędowym cięciu opłat związanych z prowadzeniem gospodarstw domowych – jest zagrożone.

Elektrownia atomowa Paks na Węgrzech. Fot. Wikimedia Commons
Elektrownia atomowa Paks na Węgrzech. Fot. Wikimedia Commons

Unia Europejska nie wyraża zgody, aby jeden kraj dowolnie regulował ceny na swoim rynku, gdyż jest to niezgodne z prawem unijnym. Premier komunikuje w jednym z ostatnich przemówień, że brukselscy biurokraci chcą zakazać dalszych obniżek rachunków Węgrów (symptomatycznym określeniem są tu „brukselscy biurokraci”. Gra eurosceptyczną kartą nie przynosi jednak na Węgrzech nowych zwolenników – pisze dr Dominik Hejj, współpracownik BiznesAlert.pl.

Zgodnie z zapowiedziami, kwestia obniżek cen energii ta (jako jedna z pięciu) znajdzie się w kolejnej edycji „konsultacji narodowych”, które 1 marca ruszają na Węgrzech. Marzec  ma być także miesiącem, w którym rząd stoczy z Brukselą bitwę o obniżki, a także zmiany w polityce migracyjnej.

Nowe postępowanie KE?

Wielokrotnie na łamach Biznesalert.pl pisałem o tym, że tania energia jest możliwa dzięki pozyskiwaniu jej głównie z Rosji. Niedawna wizyta Władimira Putina na Węgrzech, po raz kolejny zmieniła stan gry i wbiła klin w zamysł unii energetycznej. Węgry stoją w rozkroku pomiędzy unijną lojalnością a zapewnieniem swoim obywatelom taniej energii, a co się z tym wiąże – wysokiego poparcia społecznego przed kolejnymi wyborami parlamentarnymi, które odbędą się na Węgrzech w 2018 roku.

Kwestią kolejną jest ponownie Paks 2. Zgodnie z deklaracją Władimira Putina, przedstawionej w czasie wspólnej konferencji prasowej przed czterema tygodniami w Budapeszcie, Rosja zaproponowała podniesienie finansowania projektu Paks 2 z 80 do 100% jej wartości, oznacza to, że kredyt udzielony Węgrom wzrósłby z 10 do 12 mld EUR. Fakt ten implikuje jednak kolejne pytanie – czy zakończone w listopadzie postępowanie Komisji Europejskiej przeciwko Węgrom ws. naruszenia prawa o zamówieniach publicznych UE zostanie wznowiona?

Kredyt w wysokości 10 mld EUR został już uruchomiony, szczegóły dotyczące podniesienia kwoty – wysokości rat, mają zostać ustalone po nowych analizach ekonomicznych. Formalnie Węgrzy w ogóle nie potwierdzili, że przyjmą dodatkowe 2 mld EUR. W czasie wczorajszej (23 lutego) konferencji prasowej, szef Kancelarii Premiera Orbána János Lázár, który z ramienia rządu wyjaśnia w Brukseli kwestie Paks, stwierdził, że rozmowy z KE są „obiecujące”, jednak nie zdradzi żadnych szczegółów.

Jak oni, to i my

Retoryka Budapesztu w sprawach energii pozostaje niezmienna. Przed dwoma laty, komentując ustalenia szczytu energetycznego w marcu 2015 roku, premier Orbán wyłożył prorytety polityki energetycznej Węgier – mówił, że „nikt nie może mówić Węgrom ile tej energii ma pochodzić z gazu, ile z energii jądrowej, ile z węgla – to o tym decydują Węgry” – a sama „cena energii jest dla Węgier sprawą najważniejszą”. Warto zwrócić na jeszcze jedną wypowiedź – „To co jest dobre dla Finlandii jest dobre dla Węgier”. Chodziło o to, że Euroatom nie kwestionował umowy zawartej przez fińską spółkę Fennovaima, która, na budowę elektrowni atomowej w Pyhäjoki zakontraktowała paliwo rosyjskie, a budowę elektrowni realizuje nome nomen Rosatom.

Dlaczego zwracam uwagę na tę wypowiedź? Otóż 22 lutego doszło w Helsinkach do spotkania szefów spraw zagranicznych Finlandii i Węgier. W wypowiedzi dla węgierskiej agencji prasowej, Péter Szijjártó powiedział, że Finlandia i Węgry zgadzają się co do tego, że dyskryminacja na tle nuklearnym w Europie jest niedopuszczalna, a prawem każdego kraju członkowskiego jest decydowanie z jakiego typu energii korzystają.  Natomiast obydwa kraje sprzeciwiają się prawu, które negatywnie wpływa na energię nuklearną. Szijjártó odniósł się także do budowy elektrowni atomowej w Finlandii podkreślając, że podobnie, jak na Węgrzech w budowę zaangażowana jest spółka rosyjska, która buduje także Paks-2, w związku z tym Węgry oczekują od Unii Europejskiej, by nie blokowała dalej rozbudowy elektrowni atomowej w Paks, bowiem ponieważ udzieliła wszystkich niezbędnych zgód na podobną konstrukcję w Finlandii, to niezwłocznie winna wydać ostateczną zgodę dla Paks 2. Minister wskazał także, że Wegry chcą zwiększyć wykorzystanie energii nuklearnej, aby być krajem bardziej konkurencyjnym, ale także bezpiecznym.

Najbliższe tygodnie pokażą jak na priorytety energetyczne Budapesztu zapatruje się Komisja Europejska. O ile w kwestii ograniczenia urzędowych obniżek energii, KE będzie miała duże pole do argumentacji, o tyle punktowanie nierównego sposobu traktowania Helsinek i Budapesztu wiąże niejako ręce Brukseli. Bezrefleksyjne dopuszczenie podniesienia finansowania inwestycji w Paks do 100% kredytu z Rosji i to bez przetargu, wpędza KE w kłopot. Tym bardziej, że w jednej z analiz podkreślałem, że uznanie zgodności rozbudowy elektrowni atomowej z prawem unijnym było kuriozalne, ponieważ w komunikacie Komisji Europejskiej podano, że Węgry zapewniły o tym, że inne części projektu rozbudowy elektrowni będą realizowane w ramach zasad zamówień publicznych jest kuriozalny, bo przecież nie chodziło o to kto zbuduje dojazdy do inwestycji, a główny etap inwestycji.