Héjj: Jeszcze więcej zależności Węgier od Rosji

3 lutego 2017, 07:30 Atom

– Wizyta Władimira Putina w Budapeszcie to kolejny z elementów realizacji polityki „Otwarcia na Wschód”, doktryny polityki zagranicznej Węgier, realizowanej od 2013 roku.  Prawie dokładnie przed dwoma laty wizyta prezydenta Federacji Rosyjskiej na Węgrzech wzbudziła wiele emocji, dzisiaj jest zupełnie inaczej – pisze dr Dominik Héjj, politolog i współpracownik BiznesAlert.pl.

Władimir Putin i Wiktor Orban. Fot. Kremlin.ru
Władimir Putin i Wiktor Orban. Fot. Kremlin.ru

Na jakie elementy z wczorajszego spotkania powinniśmy zwrócić uwagę?

Przede wszystkim na fakt, że wszystkie informacje dotyczące konkretów będacych efektem międzyrządowych rozmów pochodzą z Moskwy. Szef węgierskiego MSZ przed spotkaniem zwracał uwagę na ogólniki – głównie największy projekt węgiersko-rosyjski – rozbudowę elektrowni atomowej w Paks. Pojawiło się też kilkanaście wątków pobocznych – współpracy dyplomatycznej, regionalnej czy rolnej. Ale to komunikat Jurija Uszakowa, doradcy Putina ds. polityki zagranicznej dotyczył chęci włączenia Węgier do projektów Turkish Stream, co nowością nie jest, ale także Nord Stream 2, co stanowi pewne novum.

Budapeszt milczy na temat ewentualnego zainteresowania partycypowania w drugiej nitce Gazociągu Północnego. Może mieć to dwie przyczyny, skutkiem obydwu jest możliwość dłuższego manewrowania pomiędzy szeroko rozumianym Światem Zachodu, będącego synonimem Unii Europejskiej a wschodnim pragmatyzmem – budową relacji z Rosją. Cała Grupa Wyszehradzka opowiadała się przeciwko Nord Stream 2, jednak wielokrotnie zwracałem uwagę, że za cenę taniej energii – premier Orbán nie będzie miał sentymentów wobec jakichkolwiek sojuszów.

Informowanie przez Kreml o możliwych poczynaniach państwa-członka UE to gra na lojalność unijnych struktur i wbijanie klina w politykę unii energetycznej. Tym bardziej, że wizyta odbywała się na dzień przed nieformalnym szczytem Rady Europejskiej na Malcie. Kwintesencją stanowiska Węgier wobec ewentualnych zarzutów ze strony Brukseli jest zdanie Viktora Orbána, który stwierdził, że wszystko jedno którędy i jak, ale i tak będzie płynąć rosyjski gaz na Węgry. Zapowiedział także, że zespoły już zaczynają prace nad kolejną umową gazową, która zacznie obowiązywać po 2021 roku, tj. na ok. 14 miesięcy przed kolejnymi wyborami parlamentarnymi, sytuacji analogicznej do obecnej. W kwietniu 2018 roku Fidesz w koalicji z KDNP najpewniej odniesie trzecie z rzędu zwycięstwo.

Konferencja prasowa po spotkaniu Viktora Orbána i Władimira Putina przypominała bardziej oświadczenia. Nie było uroczystego podpisywania umów resortowych, jak miało to miejsce przed dwoma laty, wiele wątków powtarzało się. Należy zwrócić uwagę na powracający projekt Paks.  Rosja deklaruje chęć finansowania nie 80% inwestycji, a jej całości, przy czym pamiętać należy, że linia kredytowa już jest otwarta, a Komisja Europejska umorzyła w listopadzie jedno z postępowań.

Myślę, że większość wzajemnych ustaleń zostanie, wzorem wcześniejszych, utajniona ze względu na bezpieczeństwo narodowe. W czasie rozmów podejmowano także tematy dotyczące modernizacji 3 linii budapesztańskiego metra (wszystkie składy modernizowane są w Rosji), odbudowy narodowego przewoźnika lotniczego (Malév zawiesił działalność w lutym 2011 roku, a następnie ogłosił upadłość ) i wzajemnych inwestycji. Obydwaj politycy ubolewali z powodu spadku obrotów we wzajemnej wymianie handlowej, która w ciągu trzech lat przekroczyła 6,5 mld dolarów. Sam premier Orbán dodawał, że to skutek czynników niezależnych od obydwu krajów.

Władimir Putin po raz kolejny w Budapeszcie krytykował rząd w Kijowie, zarzucając mu prowokowanie sytuacji na Wschodzie oraz granie „na ofiarę”, z kolei Viktor Orbán ograniczył się do znanej deklaracji, że w interesie Węgier leży stabilna Ukraina i realizacja porozumień Mińskich, wobec ktorych brak jest alternatyw.

Co pokazała wizyta w Budapeszcie? Przede wszystkim dalszy wzrost zależności energetycznej od Rosji. W ogóle nie komunikowano inicjatywy przesyłu gazu pomiędzy portami LNG – Świnoujście-KRK. Z deklaracji premiera wyłania się obraz braku alternatyw wobec rosyjskiego gazu oraz ropy naftowej, co jest o tyle ciekawe, że jakiś czas temu szef MOLu, narodowego koncernu naftowego informował o poszukiwaniu innych źródeł pozyskiwania tego surowca.

Wynegocjowane przed dwoma laty zapisy zgodnie z którymi, Węgry nie płacą za niewykorzystany gaz, przyniosły wymierne korzyści w postaci gigantycznych oszczędności, Budapeszt płaci niskie stawki za gaz, co przekłada się na możliwość urzędowej regulacji i obniżki cen gospodarstwom domowym, a tym samym budowanie społecznego poparcia.

Pamiętać jednak należy, że sytuacja geopolityczna, która zdaniem premiera Węgier sprzyja relacjom z Rosją, potrafi szybko ulec zmianie i to w przeciągu kilku najbliższych miesięcy, wraz z kolejnymi wyborami na Starym Kontynencie oraz poprawie relacji na linii Waszyngton-Moskwa. Najbliższa okazja do wysłuchania priorytetów polityki zagranicznej Węgier już pod koniec lutego, w trakcie corocznego przemówienia otwierającego polityczny rok lidera Fideszu.