Świrski: Rosja niszczy energetykę na Ukrainie

4 sierpnia 2022, 08:30 Atom

 – Minęło już ponad 160 dni od nowej agresji Rosji na Ukrainę – codzienne informacje prasowe o wojnie, wydają się coraz mniej elektryzujące i powoli schodzą z pierwszego miejsca w codziennych wiadomościach.  Jak zawsze – media poszukują nowej i świeżej informacji, długa i wyczerpująca wojna staje się nudna i…przewidywalna. Tymczasem pod przykryciem codziennych komunikatów w Ukrainie wciąż toczy się krwawa walka, giną cywile i dzieci, żołnierze z wielkim poświeceniem bronią każdego skrawka ukraińskiej ziemi, a energetycznie…zdobywane są przez Rosjan i niszczone kolejne elektrownie – pisze prof. Konrad Świrski z Politechniki Warszawskiej. 

Elektrownia jądrowa Chmielnicki. Fot. Wikimedia Commons
Elektrownia jądrowa Chmielnicki. Fot. Wikimedia Commons

W pierwszym etapie wojny wiadomości elektryzowały newsy z Czarnobyla (nieczynna elektrownia jądrowa), zajęcia przez Rosjan największej ukraińskiej elektrowni jądrowej (Zaporoska – 6000 MW), zagrożenie dla kolejnej (południowoukraińska) i alarmujące paski w wiadomościach o zagrożeniu emisją uwolnionych radionuklidów. To już minęło i wszyscy zaczęli przyzwyczajać się do „status quo” – walki toczą się w pobliżu obiektów jądrowych, żołnierze i ciężki wojskowy sprzęt stacjonuje, a nawet strzela z terenu elektrowni. 

Tymczasem stale postępuje kroczące niszczenie ukraińskiej infrastruktury energetycznej i wcale nie ma przerwy w niszczących działaniach.  Rosjanie zaczęli jeszcze silniej atakować ukraińskie obiekty energetyczne – skupiając się na początek na liniach przesyłowych i stacjach rozdzielnych – szczególnie tam, gdzie jest to istotne dla zasilania transportu kolejowego. Po przesyle i dystrybucji przyszła pora na szersze ofensywy lądowe i wobec tego bezpośrednie ataki na elektrownie – już stricte cieplne – węglowe i gazowe. Finalnie – Ukraina wychodzi z wojny coraz bardziej poszarpana energetycznie i z coraz bardziej zmniejszonym zasobem generacji. 

Teraz w wiadomościach pojawia się Вуглегірська ТЕС – bardzo duża elektrownia węglowa i gazowa – zlokalizowana prawie na granicy linii podziału obwodu donieckiego po wojnie 2014 roku (kilka kilometrów od miasta Gorłówki). Ostatnie wiadomości pokazują, że ta elektrownia została właśnie zajęta przez wojska rosyjskie (czy tez rosyjskich najemników). Widząc nazwę elektrowni w wiadomościach nie zdajemy sobie sprawy, że jest to wielki obiekt – moc zainstalowana 3600 MW – 4 węglowe bloki po 300 MW każdy i 3 gazowe po 800 MW.  To elektrownia która należy do ukraińskiego koncernu energetycznego Centrenergo (nieliczny gdzie dominująca własność należy do państwa), przed wojną odpowiedzialnego za ok 14 % ukraińskiej generacji. Na dziś po – strata elektrowni to utrata prawie połowy aktywów generacyjnych Centrenergo (całkowita moc w koncernie 7690 MW) i zostają tam już dwie elektrownie – jedna w rejonie kijowskim, a druga charkowskim. Ta sytuacja przypomina niepokojąco inny koncern – Donbasenergo (bardziej prywatny) – kiedyś w najlepszych latach posiadała dwie elektrownie – Starobeshivska TPP i Slovianska TPP. Ta pierwsza (o mocy 2300 MW) została utracona na rzecz separatystycznej republiki już w 2014 roku, teraz za chwilę zagrożona może być druga (Słovianska) – gdzie 800 MW (bloki węglowe, dość stare, ale ciekawe bo kotły na płynny żużel) może za chwile być kierunkiem kolejnej rosyjskiej ofensywy (elektrownia jest w okolicach samego miasta Słowiańsk). Niepokojący jest wiec powtarzalny wzorzec niszczenia ukraińskich koncernów i ich mocy w generacji. 

Jutro w wiadomościach zmieni się kolejny raz licznik dni od początku konfliktu i niezauważalnie dla naszych obserwatorów – nastąpi kolejny krok w niszczeniu ukraińskiej energetyki. Dzisiaj system energetyczny Ukrainy działa i jest zsynchronizowany z Europą Zachodnią i zasilanie w energię wydaje się pod kontrolą, ale zapominamy ze zużycie energii to 50 % stanu sprzed wojny (ok 10-12 GW max wobec 22 GW w 2021. Hipotetycznie zakładając pozytywne scenariusze konfliktu i powrót Ukrainy na ścieżkę rozwoju gospodarczego – energetyka może stać się wielkim problemem. Na dziś zdolności generacyjne spadają i wielką niewiadoma jest przyszłość tych kluczowych elektrowni będących w rękach Rosjan.  To jeszcze nie koniec – wydaje się, że nawet pozytywne scenariusze nie muszą być pozytywne dla energetyki – wojska rosyjskie będą kontynuowały ataki i może nawet nastąpić dalsza brutalizacja walki i kolejne zniszczenia zarówno infrastruktury przesyłowej jak i generacyjnej.  Na koniec Ukraina może wyjść z wojny ze zdruzgotanym systemem i przez długi czas może być nawet potencjalnym importerem energii (i konieczne podtrzymanie systemu ze strony Europy Zachodniej) – a przed wojna miała duże nadwyżki (i to bezemisyjnej energii jądrowej), które były potencjalnie możliwością uzyskania dużych przychodów. Na razie wynik (stan systemu po wojnie) jest nieprzewidywalny. 

Przyszłość jest więc wciąż pesymistyczna. Pamiętajmy o tym, że codzienna informacja o wojnie to nie nudne komentarze a ból, krew i śmierć ukraińskich żołnierzy. A każda wzmianka o walkach w ukraińskich elektrowniach to wielki przyszły problem w odbudowie kraju naszego sąsiada.

Ukraina ostrzega przed groźbą incydentu jądrowego z winy Rosji