IO: Należy patrzeć na strategię energetyczną jak na ustawę o obronie ojczyzny (ROZMOWA)

22 marca 2022, 07:25 Bezpieczeństwo

– Uderzenie w eksport węglowodorów do Unii Europejskiej odpowiadającego za połowę eksportu towarów z Rosji za granicę to właściwy kierunek – mówi Andrzej Domański, zastępca dyrektora Instytutu Obywatelskiego. – Na strategię energetyczną powinniśmy spojrzeć jak na ustawę o obronie ojczyzny i szukać porozumienia opartego na rekomendacjach eksperckich – ocenia Grzegorz Onichimowski, ekspert IO, były prezes Towarowej Giełdy Energii w rozmowie z BiznesAlert.pl.

Farmy wiatrowe. Fot.; Energa
Farmy wiatrowe. Fot.; Energa

BiznesAlert.pl: Mamy chyba w Polsce konsensus o konieczności wprowadzenia sankcji wobec Rosji za atak na Ukrainę uderzających w jej surowce. Co zrobić w kraju, a co na poziomie unijnym?

Grzegorz Onichimowski: Wszystko co mówimy to nasze poglądy, poglądy ekspertów Instytutu Obywatelskiego, nie stanowisko partii. Według mnie należy mówić o dwóch planach. W tym bliższym, czyli dopóki bomby spadają na Ukrainę, należy wprowadzić pełną blokadę ekonomiczną Rosji. Polska powinna działać w tym kierunku samodzielnie, oraz na poziomie unijnym. Jest jednak dużo działań do podjęcia w kraju, o których wspominał między innymi mec. Tomasz Włostowski na naszej konferencji na ten temat. Można powołać się na artykuł czwarty Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej (bezpieczeństwo narodowe) i wprowadzać embargo, albo zdecydować się na miękkie sankcje, czyli tzw. włoski strajk. Już dawno powinniśmy zastosować takie działanie wobec węgla rosyjskiego, bo to temat wykraczający poza obecną sytuację. Jeżeli przyjrzymy się naturze tego biznesu w Rosji, to jest krwawa gangsterka, której obecność w Polsce nas obraża.

Niektórzy mówią, że nie da się uniezależnić od ropy z Rosji z dnia na dzień.

Musimy zatrzymać dostawy z Rosji. Mam nadzieję, że gorąca faza konfliktu nie potrwa już tak długo. Mając rezerwy w krajach zachodnich i możliwości dodatkowego importu jesteśmy w stanie przetrwać taki okres. Jesteśmy to chyba winni Ukrainie. Jeżeli ona przegra tę wojnę to my będziemy następni, więc chyba lepiej przedłożyć bezpieczeństwo nad komfort. Jak bomby przestaną spadać, wówczas możemy pomyśleć o innym, mniej radykalnym programie odejścia od rosyjskich kopalin.

Politycy zachodnioeuropejscy podnoszą, że społeczeństwo ucierpiałoby na embargo unijnym na węglowodory z Rosji. Czy powinniśmy wyjść ze strefy komfortu w tej sprawie?

Andrzej Domański: Naszą rolą jest pokazywanie scenariuszy i związanych z nimi konsekwencji. Polska, jeżeli chodzi o poziom uzależnienia od importu rosyjskich węglowodorów nie jest w najgorszej sytuacji na tle państw unijnych. Może działać sama, ale nasze działania będą skuteczniejsze, jeśli podejmiemy je wspólnie w Unii Europejskiej. Nie chodzi przecież o to, abyśmy ponosili jako gospodarka większe koszty, ale abyśmy wywarli odpowiednią presję na rosyjskiego agresora. Uderzenie w eksport węglowodorów do Unii Europejskiej odpowiadającego za połowę eksportu towarów z Rosji za granicę to właściwy kierunek. Polska ma interesy wynikające z naszego położenia geograficznego, więc na poziomie krajowym należy podejmować także pewne działania, szczególnie w razie braku konsensusu europejskiego.

Jak zmienić strategię energetyczną, aby uniezależnić się od Rosji?

Grzegorz Onichimowski: Nie mamy kłopotu, by o tym mówić, bo jeszcze w październiku 2021 roku opublikowaliśmy raport z szeregiem recept, które nadal są aktualne. Niektóre rozwiązania może należałoby zradykalizować, na przykład w odniesieniu do ochrony środowiska i ładu urbanistycznego vs energetyki odnawialnej. Być może należy przejrzeć wszystkie przepisy pozwalając w ten sposób na szybszy rozwój OZE zamieniwszy tę dzisiejszą wąską ścieżkę w autostradę. Cofnięcie niekorzystnych zmian w fotowoltaice i lądowej energetyce wiatrowej, wdrożenie zaleceń Międzynarodowej Agencji Energetycznej, Komisji Europejskiej, to oczywista oczywistość. Jest tu pole do szerokiego kompromisu różnych sił politycznych. Na strategię energetyczną powinniśmy spojrzeć jak na ustawę o obronie ojczyzny i szukać porozumienia opartego na rekomendacjach eksperckich.

Andrzej Domański: Na razie po agresji Rosji nie ma żadnej korekty w działaniach rządu w odniesieniu do OZE. Nie słychać nic o liberalizacji ustawy odległościowej, która zatrzymała lądową energetykę wiatrową ani przywróceniu korzystniejszych zasad rozliczania fotowoltaiki. To są nisko wiszące owoce i musimy natychmiast po nie sięgać. Po 24 lutego jest również jasne, że jest w Polsce miejsce na energetykę jądrową dużej i małej skali. Warunki są oczywiście kluczowe i trzeba o nich rozmawiać. Pieniądze na transformację energetyczną mogłyby pochodzić z systemu handlu emisjami CO2 EU ETS. Reforma systemu jest naturalnie potrzebna, ale nie zmienia to faktu, w ostatnich siedmiu latach do budżetu Polski wpłynęło z tytułu sprzedaży uprawnień ponad 62 mld złotych. Za te środki moglibyśmy postawić 3000 turbin o mocy 3MW każda. Wyprodukowałyby one tyle energii, ile w trakcie roku zużywa 12 mln gospodarstw domowych. Alternatywnie środki te można było wykorzystać do budowy dwóch dużych bloków jądrowych. Dzięki tej energii zmniejszylibyśmy uzależnienie naszej energetyki od surowców z Rosji i stworzyli tysiące nowych miejsc pracy.

Co z luką wytwórczą?

Grzegorz Onichimowski: Reanimacja węgla to nie jest nowy pomysł. Jeszcze jesienią ostrzegaliśmy przed pułapką gazową. Polska ma długą historię polityki dywersyfikacji dostaw gazu tworzoną przez różne rządy. Dzisiaj należy spojrzeć na ten proces z perspektywy europejskiej, w której przestawienie się z gazu rosyjskiego na norweski niewiele zmienia. Oczywiście dobrze, że będziemy mieli gaz z Norwegii, ale w bilansie Europy i tak potrzeba nowych kierunków importu . Gaz jest dobrym paliwem pozwalającym uzupełniać OZE dać systemowi elastyczność. Warto potraktować źródła gazowe jako wyłącznie szczytowe i jednocześnie postawić na kogenerację z zasobnikami ciepła, by produkować energię, gdy jest potrzebna, a ciepło magazynować i używać w razie potrzeby. Wtedy należałoby zrewidować rynek mocy i przyznać, że duże projekty jak gazowa Ostrołęka, są mało sensowne, jeśli chcemy ograniczyć zależność od gazu. Pamiętajmy, że trzeba się też pogodzić z wysoką ceną tego paliwa. Europa będzie konkurować o gaz, także ten z Norwegii.

Co z klimatem?

Andrzej Domański: Trzeba pamiętać, że emisyjność gazu jest tylko o połowę niższa niż węgla. Wycieki metanu, których nie ma w Polsce, ale globalnie mają znaczenie, powodują, że przewaga gazu nad węglem staje się z punktu widzenia walki z kryzysem klimatycznym jeszcze bardziej iluzoryczna. Dlatego gaz nie stanowi dobrej alternatywy dla tzw. podstawy w systemie. Boimy się pułapki gazowej, ale węglowej także. Trend powrotu do węgla się pojawił i jest ślepą uliczką. Z drugiej strony mamy presję Młodzieżowego Strajku Klimatycznego czy Greenpeace, aby jak najszybciej wyłączyć węgiel, ale trzeba pamiętać, że zbyt szybkie wyłączanie węgla oznacza, że w systemie pojawi się więcej elektrowni gazowych. To złe rozwiązanie. Musimy skupić się na redukcji emisji w systemie jako całości.

Grzegorz Onichimowski: Europa zachodnia odeszła od wydobycia węgla dużo wcześniej niż rozwinęła się polityka klimatyczna, bo takie wydobycie w krajach rozwiniętych się nie opłaca. Przykłady to Niemcy, Wielka Brytania i Belgia. To się opłaca w Australii, która wydobywa węgiel w odkrywkach i ma dziesięć razy wyższą wydajność pracy. Należy zapomnieć o powrocie do węgla, ale absolutnie potrzebne jest przedłużenie pracy starych bloków, na przykład dzięki renowacji jednostek tego typu poprzez programy Narodowego Centrum Badań i Rozwoju. Należy skupić się na tym, żeby wytwarzać jak najmniej energii z węgla a nie fetyszyzować datę odejścia od tego paliwa. We wspomnianym raporcie przywołaliśmy pomysł rezerwy węglowej znajdującej się poza rynkiem. Narodowa Agencja Bezpieczeństwa Energetycznego to może nie najlepszy pomysł, ale można myśleć o takim mechanizmie. Podstawą miksu powinny być docelowo OZE i atom, do tego wodór oraz inne gazy odnawialne.

Jak ochronić potrzebujących przed kryzysem energetycznym?

Grzegorz Onichimowski: Podczas jednej z dyskusji eksperckich Forum Energii przedstawiło ciekawe dane o udziale wydatków na energię w budżetach polskich domów w ostatnich trzydziestu latach. Ten udział znacznie zmalał nawet przy ostatnich rekordach cenowych. W trójkącie bezpieczeństwa energetycznego, klimatu i ceny właśnie cena będzie ofiarą dbałości o bezpieczeństwo. Należy to jasno powiedzieć. To nie znaczy, że nie należy chronić ludzi przed ubóstwem energetycznym.

Andrzej Domański: Rosnące koszty w energetyce ponoszone przez firmy przekładają się na ceny produktów, które i tak później są kupowane przez obywateli. Dlatego zrzucanie całości kosztów transformacji energetycznej na firmy jest błędem. Z całą pewnością należy chronić jednak mniej zamożne gospodarstwa domowe, bo ubóstwo energetyczne stanowi rosnące zagrożenie.

Rozmawiał Wojciech Jakóbik    

Buzek: Zależność Europy od surowców z Rosji pomaga finansować armię Putina (ROZMOWA)