Bojarczyk: Iran może jeszcze uderzyć. Piłka leży po stronie USA

9 stycznia 2020, 07:30 Bezpieczeństwo

– Ostrzelanie amerykańskich baz w Iraku przez Iran to nie jest ostateczna odpowiedź. Iran będzie mógł wykorzystać czynniki hybrydowe i powiązane ze sobą organizacje, np. Hezbollah. Teheran nie chce jednak otwartego konfliktu. Teraz ruch jest po stronie USA. Jeśli Waszyngton powstrzyma się od kolejnych działań odwetowych, to wówczas cena ropy może ustabilizować się w ciągu trzech miesięcy – powiedział Bartosz Bojarczyk z Zakładu Stosunków Międzynarodowych, Wydział Politologii UMCS w Lublinie w rozmowie z portalem BiznesAlert.pl.

Flaga Iranu. Źródło: Flickr
Flaga Iranu. Źródło: Flickr

To nie jest ostateczna odpowiedź Iranu

– Iran ostrzelał rakietami amerykańskie cele wojskowe w Iraku, a także bazy, gdzie stacjonują żołnierze państw sprzymierzonych, w tym Polacy. Atakami były dotknięte takie cele takie jak baza lotnicza Ayn al Asad w zachodnim Iraku, a także amerykańskie obiekty wojskowe w Erbilu w irackim Kurdystanie. Ataku dokonał irański Korpus Strażników Rewolucji. Była to odpowiedź na zabicie przez Amerykanów gen. Kasema Sulejmaniego. – Atak rakietowy na bazy USA w Iraku, to ze strony Iranu wstrzemięźliwa odpowiedź na zabicie irańskiego generała przez siły amerykańskie. Pokazuje to, że Iran nie dąży do eskalacji konfliktu środkami otwartymi – powiedział Bartosz Bojarczyk w rozmowie z portalem BiznesAlert.pl.

Zdaniem eksperta Iran będzie dalej wykorzystywał działania hybrydowe i unikał otwartego konfliktu z USA. – Iranu nie stać na otwarty konflikt z USA pod względem militarnym i gospodarczym. Irański atak był wyważony, a USA były na to przygotowane, żołnierze schronili się w schronach – wskazał.

Pytany, czy mogą się powtórzyć ataki na rafinerię Arabii Saudyjskiej lub na tankowce, powiedział, że nie ma potwierdzonych dowodów, że za wspominanymi atakami stał Iran. – Nie ma ku temu bezpośrednich dowodów. Mogły to być organizacje wspierane przez Iran. Wszyscy wykorzystują środki hybrydowe, ale przy udziale graczy niepaństwowych. Bronią się one przed bezpośrednim zaangażowaniem – wskazał.

Rosnące napięcie w regionie a cena ropy naftowej

Dr Bartosz Bojarczyk pytany o wpływ rosnącego napięcia w regionie Bliskiego Wschodu na ceny ropy naftowej, powiedział, że jeśli konflikt będzie nadal eskalował, to cena będzie rosnąć. Już teraz przekroczyła granicę 70 dolarów za baryłkę. Cena ropy WTI rośnie, ale w mniejszym stopniu niż pozostałe gatunki ropy. Cena ropy wydobywanej przez kraje kartelu naftowego OPEC zaczęła znacząco rosnąć dopiero kilka dni po zabiciu irańskiego generała. Ekspert zastrzegł jednak, że na cenę ropy mogą wpłynąć także ewentualne, kolejne ataki Iranu. – To nie jest ostateczna odpowiedź. Iran będzie mógł wykorzystać czynniki hybrydowe i powiązane ze sobą organizacje, np. Hezbollah. Teheran nie chce jednak otwartego konfliktu. Teraz ruch jest po stronie USA. Jeśli Waszyngton powstrzyma się od kolejnych działań odwetowych, to wówczas cena ropy może ustabilizować się w ciągu trzech miesięcy – ocenił Bojarczyk.

– Przez najbliższe dni, czy tygodnie, cena może nadal rosnąć. USA dzięki własnej, rosnącej produkcji ropy są w stanie stabilizować rynek i reagować na cenę surowca poprzez uwalnianie jej zapasów. Wydajność mechanizmów, mających na celu uśmierzenie rosnących cen ropy, jest ograniczona, ale USA mają jeszcze rezerwę – wskazał. Dodał, że USA mogłyby nie zdawać sobie sprawy jak duże znaczenie dla rynku ropy może mieć zabicie irańskiego generała. – W generalnym założeniu polityka energetyczna USA jest nastawiona na utrzymanie niskiej ceny ropy, aby uderzyć w ten sposób w dochody Iranu, Wenezueli czy w mniejszym stopniu Rosji – wyjaśnił.