Jabłoński: Skąd tak rygorystyczne warunki budowy dróg?

2 lipca 2014, 12:48 Drogi

W czasie boomu drogowego przed Euro 2012 w Polsce obowiązywały bardziej rygorystyczne normy hałasu niż w niektórych państwach UE np. Niemczech czy Wielkiej Brytanii. Sprzyjało to wybudowaniu dużej liczby ekranów akustycznych przy drogach – stwierdziła NIK w ostatnim raporcie.

Trzeba mieć pretensje nie do przepisów, tylko do tych, którzy je uchwalali, i do innych, którzy bezmyślnie je realizowali.

– Zdrowego rozsądku nie da się zadekretować. Pamiętamy, że podstawą „oekranowania” nam pól i lasów było wprowadzenie wyższej normy hałasu DIN niż norma obowiązująca w Niemczech – przypomina w rozmowie z naszym portalem Ireneusz Jabłoński, członek zarządu i ekspert Centrum im. Adama Smitha.

Wobec tego, jego zdaniem należy zadać pytanie, czym ówczesny minister ochrony środowiska się kierował, wprowadzając tak rygorystyczne warunki budowy dróg, abstrahując przy tym od doświadczeń Niemiec, które – jak wiadomo – posiadają znacznie gęstszą od naszych sieć autostrad i znacznie częściej uczęszczaną.

– Natomiast postulowane we wnioskach pokontrolnych przez NIK porządkowanie przez odpowiednich ministrów i urzędy przepisów i działań, stanowi pewien wytrych – mówi dalej Jabłoński. – Stwarza to bowiem wrażenie, jak gdyby to przepisy były winne temu, że ludzie pełniący funkcje publiczne, podejmują nieracjonalne, czy wręcz czasami niemądre decyzje.

Trzeba mieć pretensje nie do przepisów, tylko do tych, którzy je uchwalali, i do innych, którzy bezmyślnie je realizowali.

Ewentualne badanie całej tej sytuacji pod kątem korzyści materialnych osiągniętych „przy okazji” obowiązywania i stosowania takich rygorystycznych przepisów, ekspert Centrum im. A. Smitha pozostawia odpowiednim służbom.

– Powtórzę tylko, że ciekaw bym był odpowiedzi na pytanie: czym kierowało się ministerstwo środowiska i jego szef, wprowadzając normy akustyczne znacznie bardziej rygorystyczne, niż obowiązują w Niemczech, które mają spore doświadczenie w zakresie regulacji norm technicznych i – wydaje się – co najmniej dużą wrażliwość na bezpieczeństwo i komfort mieszkańców, jak u nas – kończy Jabłoński.