Jackiewicz: Bezpieczeństwo energetyczne – co z integracją polskiego rynku gazu?

28 lipca 2015, 07:00 Energetyka

KOMENTARZ

Dawid Jackiewicz

Poseł do Parlamentu Europejskiego, Prawo i Sprawiedliwość

25 lutego br. KE przedstawiła swoją wizję integracji Europy w obszarze energetyki w postaci projektu Unii Energetycznej. Tekst dokumentu jest jednak w wielu miejscach zbyt ogólnikowy i nieprecyzyjny. Zawiera on również fragmenty budzące poważne wątpliwości co do „symetrii” zobowiązań i wymogów w stosunku do wszystkich państw członkowskich UE. Trudno jest oprzeć się w tym momencie refleksji, że w ciągu 8 lat rządów koalicji PO-PSL nie wykorzystano większości możliwości poprawy bezpieczeństwa rynku gazu w Polsce. W tej sytuacji zadaniem polskiego rządu powinno być przede wszystkim wykorzystanie szans, jakie stwarza wcielenie w życie koncepcji Unii Energetycznej.

W założeniu budowa europejskiej wspólnoty energetycznej ma być zrealizowana w pięciu wzmacniających się i wzajemnie powiązanych obszarach: bezpieczeństwa energetycznego opartego na wzajemnym zaufaniu i zasadzie solidarności, rynkach energii elektrycznej i gazu ziemnego, które mają osiągnąć stan pełnej integracji, efektywności energetycznej, która przyczynić się ma do zmniejszenia popytu, dekarbonizacji gospodarki, badaniach naukowych zwiększających innowacyjność i konkurencyjność europejskiej energetyki.

Zaprezentowany projekt Unii Energetycznej to niewątpliwy postęp w procesie zwiększania solidarności energetycznej w UE, o co polscy europosłowie wielokrotnie apelowali. W zakresie funkcjonowania rynków gazu ziemnego zawiera on szereg słusznych i wartych poparcia postulatów: utworzenie centrów obrotu LNG, wsparcie UE dla budowy infrastruktury przesyłowej z wykorzystaniem różnych instrumentów finansowych, zapewnienie wystarczającej pojemności magazynowej oraz zwiększenie wydobycia gazu na terenie UE, w tym ze złóż niekonwencjonalnych.

Niestety tekst stworzonego przez KE dokumentu jest w wielu miejscach zbyt ogólnikowy i nieprecyzyjny. Znaleźć w nim można także fragmenty budzące poważne wątpliwości co do „symetrii” zobowiązań i wymogów w stosunku do wszystkich państw członkowskich UE.

W szczególności dotyczy to problemu przejrzystości i kontroli umów. Brakuje przede wszystkim obligatoryjnego dla wszystkich państw UE wzorca ramowej umowy, określającej podstawowe zasady i reguły zawierania kontraktów z zewnętrznymi dostawcami. Bo przecież celem tych rozwiązań jest wyeliminowanie monopolistycznych praktyk stosowanych przez dostawców paliwa gazowego, czego przykładem jest polityka handlowa rosyjskiego Gazpromu.

Również w obszarze efektywności energetycznej odnaleźć można pewne mankamenty, jak choćby nieprecyzyjne określenie punktu odniesienia poprawy owej efektywności, co stwarza ryzyko, że poszczególne państwa UE dowolnie zinterpretują swoje osiągnięcia w tym zakresie.

Nie do przyjęcia jest także propozycja KE redukcji gazów cieplarnianych o co najmniej 40 proc. do roku 2030 (w stosunku do roku 1990). W tym obszarze konieczne są renegocjacje dotyczące zarówno poziomu redukcji jak i przesunięcia terminu co najmniej do 2040 roku.

Polska powinna także dołożyć wszelkich starań o uzyskanie europejskich funduszy na realizację strategicznych celów w postaci rozwoju inteligentnych technologii w energetyce, czystych technologii węglowych i paliw alternatywnych.

W aktualnej sytuacji zadaniem rządu polskiego powinno być wykorzystanie szans, jakie stwarza wcielenie w życie koncepcji Unii Energetycznej. Rząd powinien także przypilnować tych fragmentów projektu, które stoją w sprzeczności z polskimi interesami. Jego obowiązkiem jest wprowadzenie w takich punktach satysfakcjonujących stronę polską korekt. Biorąc jednak pod uwagę dotychczasową praktykę rządzenia Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego należy mieć poważne obawy o dopilnowanie polskich interesów energetycznych na forum UE. Niestety w ciągu 8 lat rządów koalicji PO-PSL nie wykorzystano większości szans i możliwości dla poprawy bezpieczeństwa rynku gazu ziemnego w Polsce.

Przede wszystkim rządzący nie podjęli realizacji wielu projektów infrastrukturalnych dywersyfikujących dostawy gazu ziemnego do Polski i jednocześnie integrujących nasz system przesyłowy z państwami UE.

Wymienić tu należy w pierwszej kolejności pomysł budowy interkonektora z Czechami (Kędzierzyn – Ostrawa) i Słowacją (Strachocina – Kapuszany). Zaniechano także realizacji koncepcji budowy pływających terminali LNG/CNG w Zatoce Gdańskiej.

Nie podjęto intensywnej rozbudowy infrastruktury magazynowej, w tym odłożono rozbudowę PMG Wierzchowice do pojemności 3,5 mld m³ i zaniechano budowy PMG w rejonie Szczecin-Goleniów. Całkowicie zapomniano o możliwości utworzenia Euromagazynów w oparciu o wyczerpane złoża gazu w Załęczu i Żuchlowie.

Obecnie rządzący nie wykazywali żadnej inicjatywy w zakresie stworzenia polskiego węzła gazowego – fizycznego Hubu gazowego, który powinien powstać bez zbędnej zwłoki. Jeszcze nie jest za późno, chociaż do podobnych projektów przymierzają się od lat m.in. Bułgaria, Turcja, Ukraina , Węgry i Chorwacja.

Rząd PO-PSL wykazał się także kompletną niemrawością i niewydolnością w sprawie naprawy polskiego prawa inwestycyjnego. Do dzisiaj nie zostały uchwalone tak ważne ustawy jak „Korytarzowa” i „Węglowodorowa”.

Brak ustawy Korytarzowej powoduje olbrzymie trudności w realizacji inwestycji liniowych w gazownictwie (nie obejmuje ich specustawa uchwalona wyłącznie dla inwestycji związanych z terminalem LNG w Świnoujściu). Procedury formalno-prawne poprzedzające rozpoczęcie inwestycji PGNiG czy PSG, to prawdziwa droga przez mękę, która w znacznym stopniu opóźnia ich realizację.

Natomiast brak ustawy ‘Węglowodorowej’ to jedna z głównych przyczyn braku efektu poszukiwań nowych złóż gazu (niekonwencjonalnych jak i konwencjonalnych).

Te opóźnienia trzeba jak najszybciej nadrobić.

Największe pretensje pod adresem rządu PO/PSL wywołuje jednak sprawa terminala LNG w Świnoujściu. Przyjęty przez rząd Donalda Tuska termin zakończenia budowy tego strategicznego obiektu – czerwiec 2014 roku, dawno już został przekroczony, a końca budowy wciąż nie widać. W konsekwencji tej jaskrawej nieporadności i niedbałości rządzących Polska ponosi nie tylko poważne straty wizerunkowe ale przede wszystkim finansowe. Poważnie nadszarpnięta została także na rynkach międzynarodowych wiarygodność polskich koncernów Gaz-Sytemu i PGNiG.

Należy jednocześnie podkreślić, że w zakresie rozbudowy polskiego systemu przesyłowego wiele inwestycji, będących jeszcze w fazie projektowania bądź już zrealizowanych, budzi poważne wątpliwości i pytania.
Czy wielkogabarytowy (DN 700) gazociąg łączący Szczecin z Gdańskiem ma sens w najbliższej perspektywie czasowej?

Czy budowa gazociągów DN 1000 na długości setek kilometrów nie jest przedwczesna i zbyt kosztowna pomimo pomocy finansowej UE?

Czy planowany gazociąg Polska-Litwa nie będzie zbyt dużym obciążeniem finansowym dla strony polskiej?

Niestety, część tych przewymiarowanych gazociągów wybudowano, ale istnieje grupa projektów inwestycyjnych wymagająca audytu merytorycznego, bowiem przez kilkanaście najbliższych lat przepustowości tych gazociągów będą w niewielkim stopniu wykorzystane.

Wydaje się, że wydane do tej pory środki inwestycyjno-finansowe można było efektywniej wykorzystać, a nie „zamrozić” na kolejne kilkanaście lat.

Źródło: CIRE.PL