Jakóbik: Chcąc zabić łupkową rewolucję Saudowie prawie popełnili samobójstwo

7 sierpnia 2015, 11:50 Energetyka

KOMENTARZ

Sekretarz Stanu USA John Kerry i poprzedni król Arabii Saudyjskiej Abd Allah ibn Abd al-Aziz Al Su’ud. Fot. Wikipedia

Wojciech Jakóbik

Redaktor naczelny BiznesAlert.pl

Wojna cenowa w OPEC wywołana przez Arabię Saudyjską przynosi jej także negatywne skutki. Kupcy w Azji, których chciała zalać tanią ropą naftową dywersyfikują portfel zamówień i kupują więcej od Nigerii, Iraku, Meksyku i Wenezueli, które także sprzedają taniej.

W 2013 roku eksport do Azji stanowił 68 procent całkowitej sprzedaży za granicę ropy naftowej z Arabii Saudyjskiej. W celu utrzymania udziałów na tamtejszym rynku Saudowie zaczęli zalewać rynek surowcem ze zniżką. Po tym jak ustanowili rabaty na dostawy ropy najniższej jakości, także surowiec średniej i wysokiej jakości z Arabii zaczął być oferowany w niższej cenie.

Ze względu na strategię saudyjską, kartel OPEC nie podjął w listopadzie 2014 roku decyzji o ograniczeniu eksportu ropy z krajów członkowskich i nie zablokował istotnego spadku wartości baryłki obserwowanego od czerwca zeszłego roku. Saudowie przekonują, że taki ruch nie przyniósłby skutków.

Jednakże wywołana przez nich wojna cenowa miała także spowodować, że wydobycie ropy łupkowej w USA, która jest główną konkurencją dla dostaw saudyjskich, spadnie wraz ze spadkiem rentowności odwiertów niekonwencjonalnych. Okazuje się jednak, że tamtejsza branża wydobywcza radzi sobie lepiej, niż przypuszczano. Firmy w USA potrafią elastycznie reagować na zmiany rynkowe i mają dobry dostęp do kapitału. Potwierdza to raport Banku Centralnego Arabii Saudyjskiej.

Potwierdzają to także dane ośrodka IHS CERA, który ocenia, że frackersi, czyli firmy wydobywające surowce niekonwencjonalne w USA za pomocą hydraulicznego szczelinowania (fracking) mogą obcinać 45 procent kosztów rocznie dzięki optymalizacji odwiertów oraz innowacjom technologicznym. Jedna z nich to przyspieszanie prac. Cytowany przez Telegraph Scott Sheffield odpowiedzialny za odwierty Pioneer Natural Resources w Zagłębiu Permskim w USA, wskazuje, że w zeszłym roku wykonanie odwiertu na głębokość 5500 metrów zajmował miesiąc. Obecnie prace trwają 16 dni. Chociaż ilość wiertni w USA spadła do 664 obecnie z 1608 w październiku 2014 roku to wydobycie mimo to wzrosło w czerwcu do 43-letniego maksimum w wysokości 9,6 mln baryłek dziennie. Podobnie było z wydobyciem gazu łupkowego. W latach 2009-2015 liczba wierni spadła z 1200 do 209 ale wydobycie wzrosło o 30 procent. Spadek rentowności wydobycia niekonwencjonalnego może się skończyć źle dla części pracowników amerykańskich firm serwisowych, którzy stają się ofiarami fali zwolnień w branży. To także element walki z niską ceną ropy naftowej, który pozwoli frakersom przetrwać w oczekiwaniu na lepsze czasy.

Tymczasem wraz z wydatkami na wojnę w Jemenie, budżet Arabii Saudyjskiej kurczy się, ponieważ broń Saudów pochodzi z importu. Dobry przykład to świeżo zatwierdzona przez Departament Stanu USA transakcja warta 500 mln dolarów na zakup amunicji potrzebnej do „obrony południowej granicy Arabii”. Za tamtą granicą znajduje się terytorium Jemenu ogarniętego wojną domową. Departament Stanu USA zaakceptował także sprzedaż pocisków PAC-3 Patriot Arabii Saudyjskiej za sumę 5,4 mld dolarów. Kondycję saudyjskiego budżetu pogarsza także utrzymująca się niska cena ropy naftowej i rabaty cenowe dla klientów azjatyckich. Dziennik The Telegraph przekonuje, że jeśli trend utrzyma się, za dwa lata zacznie się spowolnienie gospodarcze w Arabii Saudyjskiej a do końca dekady przemieni się ono w kryzys zagrażający funkcjonowaniu państwa.  Agencja Standards and Poor obniżyła rating Arabii i innych krajów Zatoki do AA- z perspektywą negatywną. Kondycję gospodarki poprawiłby wzrost cen ropy naftowej, ale gdy ten nastąpi, zostanie szybko zneutralizowany przez przyspieszenie wydobycia ropy łupkowej w USA. W ten sposób cena stabilizuje się w okolicach 50 dolarów za baryłkę z perspektywą spadków, jeżeli chińska gospodarka będzie dalej w stagnacji a Iran będzie mógł wrócić na rynek ropy po ewentualnym zniesieniu sankcji.

Dlatego Saudowie inwestują w reformy. Wchodzą w projekty energetyki odnawialnej i tną wydatki socjalne. Mają także nowe pomysły na wykorzystanie własnej ropy naftowej. Kkrólestwo postanowiło rafinować więcej ropy w swoich rafineriach, aby zalewać rynki paliwem diesel. Aramco Trading zaoferował w przetargach na dostawy od końca lipca do początku sierpnia nisko zasiarczone paliwo diesla w ilości 2,8 mln baryłek. Taka suma wystarczyłaby do zaspokojenia potrzeb Japonii przez 3,5 roku – donosi agencja.

Było to możliwe dzięki otwarciu najnowszej rafinerii Jambu w kwietniu tego roku. Jej przepustowość osiągnęła maksymalny poziom przerobu 400 tysiecy baryłek dziennie właśnie w czerwcu. Pochodzące z niej paliwo zostało załadowane do siedmiu długodystansowych tankowców skierowanych do Europy. Dalszy wzrost eksportu diesla jest możliwy dzięki spadającemu zapotrzebowaniu na tego rodzaju paliwo w samej Arabii.

Staraniom Saudów może zaszkodzić rosnące napięcie w regionie spowodowane kampanią Państwa Islamskiego i pokłosiem Arabskiej Wiosny w postaci destabilizacji w kolejnych krajach świata arabskiego.

Czytaj więcej: Wojna cenowa w OPEC