Jakóbik: Czy Polska zrezygnuje z dostaw gazu z Rosji? (ANALIZA)

11 grudnia 2015, 06:00 Energetyka

ANALIZA

Terminal LNG w Świnoujściu. Fot. PLNG
Terminal LNG w Świnoujściu. Fot. PLNG

Wojciech Jakóbik

Redaktor naczelny BiznesAlert.pl

Polityka rozwoju importu LNG do Polski ma uzasadnienie. Istniejące połączenia gazowe z innymi krajami nie gwarantują pewnego uzupełnienia dla dostaw z Rosji. Razem z dostawami z Norwegii, gaz skroplony mógłby teoretycznie pozwolić Warszawie na rezygnację z rosyjskiego gazu, jeżeli taka będzie decyzja polityczna.

Rząd Beaty Szydło deklaruje gotowość do rozbudowy mocy terminala na gaz skroplony w Świnoujściu z 5 do 7,5 mld m3 rocznie oraz ocenę opłacalności budowy kolejnego obiektu w okolicach Trójmiasta. Przy obecnej strukturze dostaw gazu ziemnego do Polski wydaje się to nieopłacalne. Rozwój importu LNG to jednak projekt wieloletni, który może całkowicie odmienić pozycję dostawcy rosyjskiego. Dzięki temu Polska będzie mogła ograniczyć wpływ polityki na jej relacje gazowe z Rosją.

W 2014 roku wydobycie gazu ziemnego w Polsce wyniosło 4,4 mld m3, czyli około 28,2 procent krajowego bilansu dostaw gazu ziemnego. Całkowity import tego surowca do naszego kraju wyniósł 11,2 mld m3.

Z tego 8,5 mld m3 zostało sprowadzone z kierunku wschodniego, w tym poprzez Gazociąg Jamalski (75,9 procent importu). Polacy sprowadzili także 2,2 mld m3 z Niemiec (19,9 procent) i 392,3 mln m3 z Czech (3,5 procent). 81,3 mln m3 gazu zostało sprowadzone z Norwegii (0,7 procent importu).

Według wcześniejszych danych, w 2011 roku całkowite zużycie gazu ziemnego w Polsce wyniosło, według danych pozyskanych w toku przeprowadzonych cyklicznych badań monitorujących, 14 380,99 mln m³.

Dostawy gazu z zagranicy w ilości 10 915,28 mln m³, uzupełniane były gazem pochodzącym ze źródeł krajowych w ilości 4 329,42 mln m³, co stanowiło blisko 30% całkowitego zaopatrzenia kraju w gaz ziemny.

Całkowite dostawy gazu z zagranicy w 2011 r. obejmowały import z kierunku wschodniego oraz dostawy wewnątrzwspólnotowe z Niemiec i Czech, przy czym istotną ich część stanowił import z kierunku wschodniego, realizowany w ramach długoterminowego kontraktu zawartego w 1996 r. pomiędzy Polskim Górnictwem Naftowym i Gazownictwem SA (PGNiG SA) a OOO „Gazprom eksport”.

Na podstawie tego kontraktu zakupiono 9 335,54 mln m³ gazu ziemnego, co stanowiło ok. 85% całkowitego importu tego surowca na terytorium Polski. Import ten uzupełniany był dostawami z Niemiec i Czech. Wielkość sumaryczna tych dostaw, realizowanych w ramach umów wyniosła 1 579,74 mln m³, co stanowiło ok. 14% całkowitego przywozu gazu na terytorium Polski.

Chociaż spada import gazu ziemnego z kierunku wschodniego na korzyść dostaw przez Niemcy, to ten alternatywny szlak ma ograniczenia techniczne, które nie pozwalają na uznanie go za pewne źródło. W określonych warunkach dostawy z Zachodu mogą zostać zablokowane, o czym informował BiznesAlert.pl w październiku 2015 roku. W tej sprawie interweniował polski rząd w Brukseli. Domaga się gwarancji niemieckiego regulatora, że dostęp do rewersu fizycznego na Gazociągu Jamalskim będzie nieograniczony, zgodnie z umową operatorów Gaz-System i Gascade.

Więcej: Powrót Katarzyny Wielkiej. Polski plan dywersyfikacji dostaw gazu jest zagrożony

Pewną alternatywą jest natomiast gazoport w Świnoujściu. Według szacunków partnera BiznesAlert.pl – PwC Polska, zapotrzebowanie na gaz w naszym kraju może w nadchodzącym 15-leciu wzrosnąć o od 2 do 10 mld m3. Wraz ze wzrostem konsumpcji, musi rosnąć wydobycie krajowe oraz możliwości eksportu z różnych kierunków, aby nie rósł jedynie import gazu z Rosji.

Po uruchomieniu terminala LNG struktura importu tego surowca do Polski może istotnie się zmienić. Obecnie około ¾ importu stanowi gaz z kierunku wschodniego, głównie rosyjski. Import przez połączenia z Czechami i Niemcami to ¼ całości. Możliwa struktura po wprowadzeniu LNG na rynek polski to ponad 1/3 dostaw przez gazoport, ¼ dostaw z połączeń gazowych i reszta z Rosji. Chociaż kierunek wschodni pozostanie dominujący, to pozycja rosyjskiego dostawcy znacznie się osłabi, co pozwoli Polakom na uzyskanie lepszych warunków.

Rząd RP deklaruje gotowość do porzucenia dostaw gazu z Rosji w ogóle. Z punktu widzenia dywersyfikacji nie jest korzystna rezygnacji z jednego z dostępnych źródeł. Ze względu na napięte relacje Warszawa-Moskwa, może być to jednak na pewnym ich etapie zasadne. Dodatkowym elementem układu mogą być dostawy z Norwegii, których uruchomienie deklaruje rząd w Warszawie. Być może mogłoby to być źródło zastępcze dla dostaw z Rosji. Wtedy dylemat zasygnalizowany wyżej znika.

Wypowiedzi na ten temat są na pewno uważnie słuchane w Rosji i mają na razie efekt wizerunkowy. Należy przypomnieć, że PGNiG jest w toku negocjacji cenowych z rosyjskim Gazpromem. Obecny prezes firmy Mariusz Zawisza zapowiedział ich finał na wiosnę przyszłego roku. Nieznany jest oficjalny kandydat na jego następcę, choć media przewidują, że będzie to Piotr Woźniak, znany z nieprzejednanej postawy wobec dostawcy rosyjskiego. Nie wiadomo jak wpłynęłoby to na długość oraz skutki negocjacji. Może doprowadzić do porzucenia rozmów na korzyść postępowania arbitrażowego w sądzie w Sztokholmie, gdzie firmy zwykły wygrywać z Gazpromem. Mogłoby przedłużyć negocjacje, ale przynieść lepsze skutki. Jeżeli jednak Polacy uzyskali już pewne ustępstwa, może zaburzyć proces. Ze względu na to, że rozmowy są tajne, trwają spekulacje na ten temat, ale najlepiej poczekać na owoce rozmów.