Jakóbik: Czy rosyjskie LNG zagrozi gazoportowi?

27 stycznia 2016, 07:30 Energetyka

KOMENTARZ

Terminal LNG w Świnoujściu. Fot. PLNG
Terminal LNG w Świnoujściu. Fot. PLNG

Wojciech Jakóbik

Redaktor naczelny BiznesAlert.pl

Urząd Regulacji Energetyki wyznacza wysokość taryf na sprzedaż LNG. Ocenia stan konkurencji na rynku i na indywidualny wniosek każdego uczestnika rynku może zwolnić z niej daną firmę. Do tej pory PGNiG nie udawało się uzyskać zwolnień. Czy URE odpuści głównej firmie gazowej w Polsce? Powinien.

PGNiG nie musiał do tej pory wnioskować o zwolnienie, bo sprzedawał gaz skroplony powstający w toku odazotowania złóż. Kiedy ruszą dostawy z Kataru, będzie chciał – teoretycznie – sprzedawać ten surowiec na rynku polskim. Tutaj napotka na silną konkurencję. URE zwolnił z taryfikacji spółkę Gazprom Germania, która zapowiedziała ekspansję w Polsce i regionie. Zamierza wybudować kilkaset stacji tankowania sprężonego i skroplonego gazu. Będzie dostarczać paliwo transportowi w Warszawie, dzięki współpracy z Solbusem i Lider Trading. Gazprom Germania kupuje nowe stacje w Hesji, Badenii-Wirtemberdze i Bawarii. W dobie utrzymującego się na niskim poziomie zapotrzebowania na gaz ziemny może być to jeden ze sposobów Gazpromu na budowę rynku dla gazu z Nord Stream i jego dwóch nowych nitek, które zamierza wybudować w ramach Nord Stream 2.

Ewentualna rozbudowa gazociągu Nord Stream zaplanowana przez Gazprom, niemieckie BASF/Wintershall i E.on, austriackie OMV, holendersko-brytyjski Shell i francuskie Engie będzie wymagał oprócz zgody Komisji Europejskiej na pełne wykorzystanie przepustowości niemieckiej infrastruktury przesyłowej, również rynku zbytu. Rosjanie szukają możliwości jego powiększenia poprzez rozmowy o dostawach do kolejnych krajów europejskich – Holandii, Wielkiej Brytanii, o eksporcie LNG z Belgii, ale także poprzez ekspansję w sektorze transportowym w Niemczech i innych krajach. Należy uznać, że gazyfikacja transportu w Warszawie przez Gazprom Germania to jeden z efektów opóźnienia budowy terminala LNG w Świnoujściu. Rosjanie i Niemcy po prostu wypełniają lukę. URE zwolnił także Grupę Duon, która sprowadza LNG z Obwodu Kaliningradzkiego za pomocą cystern. Czy firmy te zrezygnują z obecnych dostawców na korzyść gazoportu? Wtedy być może ich rywalizacja z PGNiG byłaby mniej szkodliwa z punktu widzenia interesów państwa.

Komisja Europejska narzuciła regulacje wymuszające stawianie stacji tankowania LNG co 400 kilometrów na terenie całej Unii Europejskiej. Zwiększenie zapotrzebowania na gaz w Polsce wydaje się zatem bardzo prawdopodobne. Jeżeli pozwoliłoby zwiększyć wykorzystanie infrastruktury gazowej, w którą zainwestował polski podatnik, należałoby się cieszyć. Czy jednak rozwój rynku LNG w Polsce będzie napędzany rosyjskim gazem?

Rozwiązaniem może być detaryfikacja, czyli zdjęcie taryf w ogóle. Będzie ona możliwa, gdy Urząd uzna, że rynek jest już konkurencyjny. Na razie jednak z taryf zwalniani są wszyscy uczestnicy rynku poza PGNiG. W ten sposób osłabiana jest konkurencyjność tego podmiotu, na korzyść mniejszych graczy. Chociaż Polska zamierza liberalizować rynek gazu, detaryfikacja obrotu hurtowego nadal nie nastąpiła. Zgodnie z prawem postępowanie URE może trwać od miesiąca, do dwóch miesięcy, w zależności od powagi sprawy. Tymczasem najdłuższe z postępowań trwają nadal od 2013 roku. Pozostawienie taryfy na obrót LNG dla PGNiG będzie utrudniać handel gazem ze Świnoujścia, który będzie wypierany przez konkurencję, w tym gaz rosyjski.

W sierpniu 2015 roku pisałem o ataku wyprzedzającym Gazpromu na rynek LNG w Europie. Rozwój transportu na gaz skroplony to z jednej strony sposób na zwiększenie rentowności gazoportów, poprzez budowę nowego rynku zbytu, a z drugiej sposób Gazpromu na zablokowanie tej możliwości. Gazprom wykorzystuje swoje możliwości, czyli pozycję monopolisty na rynku Europy Środkowo-Wschodniej i planuje zająć sektor transportu LNG zanim zrobią to firmy odbierające surowiec z terminala LNG.