Jakóbik: Gazociąg Polska-Ukraina – potrzebny, ale mało realny

5 listopada 2014, 08:44 Energetyka

KOMENTARZ

Punkty wejścia do polskiego systemu gazowego. Grafika: Gaz-System

Wojciech Jakóbik

Redaktor naczelny BiznesAlert.pl

Na potrzeby zabezpieczenia dostaw gazu nad Dniepr w przyszłości, premier Ukrainy Arsenij Jaceniuk zlecił pilne rozmowy z Europejskim Bankiem Odbudowy i Rozwoju na temat finansowania budowy nowego gazociągu łączącego Ukrainę z Polską – podaje agencja UNIAN. Jaceniuk wydał instrukcję na ten temat podczas posiedzenia zespołu antykryzysowego w zeszły piątek. Gazociąg ma zwiększyć wolumen gazu, jaki Ukraina może sprowadzić z Polski do 80 mln m3 dziennie. Rura miałaby zostać uruchomiona w 2016 roku.

Z wypowiedzi premiera Ukrainy wynika, że połączenia z Polską dałyby mu możliwość sprowadzenia nieco ponad 29 mld m3 gazu ziemnego rocznie. Obecnie Ukraina sprowadzała przez istniejące połączenie w Drozdowiczach 5,5 mld m3 rocznie czyli około 15 mln m3 dziennie. Możliwość czerpania surowca z tego kierunku ograniczyły jednak działania Gazpromu, który obniżył dostawy dla PGNiG tłumacząc się koniecznością napełnienia własnych magazynów. Ilość surowca była przez to zbyt niska aby Gaz-System miał zdolności techniczne udostępnienia rewersu Ukraińcom.

Jaceniuk oczekiwałby, aby nowy interkonektor na granicy z Polską osiągnął przepustowość około 65 mln m3. Oznacza to 23,7 mld m3 rocznie. Razem z istniejącym połączeniem Ukraina zyskałaby możliwość pompowania przez Polskę do 29,2 mld m3 rocznie.

Projekt jest niestety nierealny z kilku powodów:

  1. Byłby to największy interkonektor w Polsce porównywalny pod względem przepustowości z dużym rewersem słowacko-ukraińskim o mocy na rewersie do 30 mld m3, który pozostaje niewykorzystany, ponieważ rewersowe dostawy blokują zapisy umowy Eustream-Gazprom, których Komisja Europejska do tej pory nie podważyła. Projekt musiałby zostać wpisany na listę Projektów Wspólnego Interesu Unii Europejskiej (PCI) aby możliwe było pozyskanie finansowania dla tak zaawansowanej inwestycji. EBOiR może nie udźwignąć samodzielnie takiego kosztu. Wątpliwe jest także, aby pożyczył pieniądze zadłużonej Ukrainie.
  2. Gaz-System mógłby z większym prawdopodobieństwem zwiększać przepustowość istniejącego połączenia, niż budować nowe, ponieważ korzyści dla Polski z realizacji ukraińskiego postulatu to możliwość reeksportu nadwyżek surowca z polskiego rynku (korzyść ekonomiczna) i stabilizacja ukraińskiego sektora gazowego (korzyść polityczna). Te dwa istotne dla Warszawy cele można realizować bez budowy nowego interkonektora.
  3. Polska już teraz ma okresowe problemy z zapewnieniem technicznej możliwości rewersowych dostaw gazu nad Dniepr, które są – zgodnie z umową – realizowane warunkowo, w trybie przerywanym, w zależności od ilości dostępnego surowca. Ma na to wpływ polityka dostaw do Polski prowadzona przez Gazprom. Chociaż rekompensatą niedoborów mają być obniżki cenowe w nadchodzących miesiącach, to Rosjanie nie deklarują realizacji dostaw w ilościach nominowanych przez PGNiG, tylko możliwych do zrealizowania – czytaj: zgodnych z wolą Gazpromu. Z tego względu na polskim rynku jest póki co zbyt mało gazu, aby zapewnić rewers na poziomie 30 mld m3 rocznie. Takie możliwości istnieją na Słowacji, która jest głównym krajem tranzytowym kontynuującym przesył gazu z Ukrainy do klientów europejskich Gazpromu. Jednakże duży rewers pozostaje niewykorzystany.

Aby powstał, Gazociąg Polska-Ukraina musiałby stać się priorytetem Unii Europejskiej i znaleźć się na liście PCI. Wracam zatem do koncepcji stworzenia korytarza gazowego na Ukrainę, którą postulowałem w lutym.

Możliwości jest tutaj kilka: Gazociąg Dunajski z Chorwacji do Węgier, udrożnienie dużego rewersu słowackiego, Korytarz Zachód-Wschód Polenergii, rozbudowa połączenia Gaz-Systemu w Drozdowiczach. Pierwsze rozwiązanie łączyłoby Ukrainę z mało rozwiniętym rynkiem, który dopiero potencjalnie, po rozbudowie Korytarza Północ-Południe i/lub dostarczeniem mu gazu kaspijskiego przez Korytarz Południowy, stałby się atrakcyjny dla krajów spoza Europy Środkowej. Duży rewers słowacki pozostanie bezużyteczny do czasu renegocjacji lub zerwania umowy Eustream-Gazprom zakazującej reeksportu lub zdemaskowania jej zapisów w toku śledztwa antymonopolowego Komisji Europejskiej, które jednak nie może znaleźć zakończenia pomimo kryzysu ukraińskiego. Korytarz postulowany przez Polenergię czyli Gazociąg Bernau-Szczecin na granicy niemieckiej i nowe połączenie na granicy z Ukrainą, skończy się (o ile w ogóle) na rurze z Niemiec, która zasili prędzej rosnące zapotrzebowanie na gaz ziemny w Polsce, niż gospodarkę ukraińską. W moim przekonaniu połączenie z Ukrainą jest drugorzędnym elementem planu Polenergii.

Z tego względu najbardziej realistycznym rozwiązaniem jest zwiększenie przepustowości połączenia gazowego w Drozdowiczach znajdującego się pod kuratelą polskiego Gaz-Systemu. Zwiększenie możliwości rewersowych dostaw z Polski nie będzie tak znaczące, jak postuluje premier Jaceniuk, ale da większe pole manewru Kijowowi.

Warunkiem tworzenia korytarza gazowego na Ukrainę jest realizacja reform sektora energetycznego nad Dnieprem: rozdział właścicielski między wydobyciem, transportem i sprzedażą gazu, dostęp trzeciej strony do mocy rur, zwiększenie transparentności. Międzynarodowy Fundusz Walutowy skazał Ukrainę na opłacenie długu gazowego wobec Rosji rezerwami zagranicznych walut w dyspozycji tego kraju, aby chronić swoje środki dla Kijowa, które miały zostać przeznaczone na reformy sektora gazowego. Ukraiński budżet może być jednak zbyt dziurawy, aby skonsumować te środki bez trudnych do wyjaśnienia strat.

Decydująca będzie zatem postawa Komisji Europejskiej, która do tej pory przyjmowała koncyliacyjne stanowisko w sporze Naftogaz-Gazprom i Ukraina-Rosja, zapominając, że  kraj Jaceniuka należy już do Europejskiej Wspólnoty Energetycznej, a państwo Władimira Putina nie. Komisja mogłaby wymusić obowiązywanie unijnych zasad antymonopolowych na dużym rewersie na Słowacji i wszelkie dywagacje na temat korytarzy dla Ukrainy byłyby zbędne. Jednakże tego nie robi. Jeżeli spojrzeć na owoce porozumienia gazowego KE-Ukraina-Rosja, która nie daje Ukrainie gwarancji dostaw gazu ziemnego na zimę, a jedynie zabezpiecza interes klientów Unii Europejskiej, należy uznać, że Komisja zgłosiła swoje desinteressement wobec ukraińskiego sektora gazowego. Dlatego ambitny, ale mało realny postulat Arsenija Jaceniuka także pozostanie najprawdopodobniej bez odpowiedzi.

Więcej o porozumieniu: Pakiet zimowy – przełom dla Europy, kapitulacja Ukrainy