Jakóbik: Trzy głosowania w Brukseli. Dwie porażki Polski

31 maja 2017, 07:30 Chemia

– Polska dyplomacja energetyczna, a szczególnie klimatyczna, kuleje. Z trzech istotnych głosowań w Parlamencie Europejskim naszym reprezentantom udało się połowicznie obronić w jednym. Dwa pozostałe przegraliśmy. Będzie to miało doniosłe znaczenie dla polityki i gospodarki kraju – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

  1. Połowiczny sukces w sprawie rewizji rozporządzenia SOS

Rozporządzenie o bezpieczeństwie dostaw gazu (SOS) miało zostać zrewidowane w celu zwiększenia solidarności w sektorze gazowym (pomoc w razie kryzysu) oraz przejrzystości umów gazowych (między firmami i międzyrządowych). W proces od początku byli zaangażowani Polacy: miedzy innymi posłowie do Parlamentu Europejskiego Jacek Saryusz-Wolski, Jerzy Buzek i Zdzisław Krasnodębski. Także polska dyplomacja energetyczna z ministerstwa energii, a wcześniej z ministerstwa spraw zagranicznych, zabiegała o wzmocnienie zapisów.

Jak poinformowała Informacyjna Agencja Radiowa, po wcześniejszych uzgodnieniach negocjatorów unijnych krajów i Europarlamentu, komisja przemysłu i badań Parlamentu Europejskiego wyraziła zgodę na przepisy dotyczące bezpieczeństwa dostaw gazu. Ostatecznie przepisy zatwierdzą europosłowie na sesji plenarnej po wakacjach.

Rewizja jest ostatecznie kompromisowa, jak zawsze w UE, ale umiarkowanie po myśli Polski. My chcieliśmy grup państw obowiązkowo sobie pomagających, są korytarze gazowe i zbieranie pomocy z krajów wzdłuż ich szlaku z ograniczeniem, że nie będzie jej, jeśli zagroziłaby odbiorcom wrażliwym, np., szpitalom w kraju pomagającym. Korytarze gazowe to rozwiązanie umiarkowane proponowane przez prof. Jerzego Buzka. Wprowadzono też ujawnianie elementów informacji na temat umów między firmami. Nie jest to zmiana o wielkiej skali, ale jest przełomem, bo dotąd nie było zgody na zaglądanie KE do tego rodzaju kontraktów.

  1. Porażka w zakresie regulacji zaostrzających politykę klimatyczną

Komisja ds. Środowiska (ENVI) przedstawiła uwagi do rozporządzenia ESR, czyli redukcji emisji gazów cieplarnianych z sektorów non-ETS do 2030 roku. Zaostrzyła przepisy dotyczące przeglądu postępu państw członkowskich w zakresie redukcji emisji. Propozycja zakłada kontrole zgodności co 2 lata. Komisja Europejska proponowała przeglądy co 5 lat. Możliwa będzie także dodatkowa redukcja emisji CO2 nawet o 562 Mt do 2030 roku.

Częstsze rewizje postępów w polityce klimatycznej oznaczają konieczność bardziej intensywnych działań na rzecz jej realizacji. Możliwość dodatkowej redukcji emisji oznacza, że będzie można narzucić krajom członkowskim wyższe cele, a tym samym zwiększyć obciążenia dla sektora non-ETS, czyli np. rolnictwa.

Koalicja Klimatyczna, która popiera zaostrzenie polityki klimatycznej informuje, że kolejnym krokiem w Parlamencie Europejskim będzie głosowanie nad sprawozdaniem Komisji, które odbędzie się prawdopodobnie pod koniec czerwca. Natomiast już 19 czerwca nad projektem rozporządzenia będą debatować ministrowie środowiska. Jeżeli wypracują wspólne stanowisko, rozpoczną się wspólne negocjacje przedstawicieli Parlamentu Europejskiego, ministrów środowiska i Komisji Europejskiej w ramach tzw. trilogu.

Oznacza to, że podobnie jak przy reformie unijnego systemu handlu emisjami (EU ETS), po przegranej w komisji ds. środowiska Polacy będą musieli szukać koalicji, która mogłaby ewentualnie wpłynąć na regulacje proponowane przez ENVI. Próby szukania koalicjanta przed głosowaniem ws. EU ETS skończyły się samotną krucjatą Polski za wykorzystaniem zalesiania i przyjęciem radykalnych rozwiązań z pominięciem naszego głosu, który nie zdołał przyciągnąć mniejszości blokującej.

  1. Porażka w sprawie regulacji, które mogą zabić Grupę Azoty

W głosowaniu ENVI przegłosowano opinię dotyczącą nawozów na wspólnym rynku. Głosowanie zakończyło się wyrokiem niekorzystnym dla Polski. Nowe regulacje zagrożą polskiej chemii.

Jak informował BiznesAlert.pl, w 2013 roku Grupa Azoty Police przejęła złoża fosforytów w Senegalu, zapowiadając ekspansję w Afryce, gdzie najłatwiej o szkodliwy pierwiastek. Dzięki temu Police miały stać się pierwszą polską firmą z dostępem do własnych złóż fosforytów. Obecnie 70 procent importu fosforanów pochodzi z Algierii, Maroka, Togo, Tunezji oraz Senegalu. Zawartość kadmu w tamtejszych złożach wynosi znacznie więcej, niż 20 mg/kg. Nowa regulacja, która ma ograniczyć zawartość kadmu będzie faworyzowała złoża rosyjskie, których zakadmienie jest niskie.

ENVI zgodziła się na ustanowienie następujących limitów kadmu: 60 mg w momencie wejścia regulacji, 40 mg w ciągu trzech lat od wejścia regulacji, 20 mg w ciągu dziewięciu lat od wejścia regulacji. Może to oznaczać, że Azoty zostaną bez dostępu do złóż i będą musiały kupować surowiec np. w Rosji. Wpłynie to na ich konkurencyjność w rywalizacji m.in. z rosyjskim Akronem, który nie zdołał ich kupić, ale może wygrać na rynku przez obostrzenia kadmowe.

Regulacje zostaną przegłosowane w Parlamencie Europejskim i nie należy spodziewać się, że przeciwnicy regulacji kadmowych zbiorą odpowiednią większość. Polacy, którzy lobbowali przeciwko propozycji Komisji ponieśli porażkę, a o jej doniosłości świadcz fakt, że ENVI zdołała zradykalizować zapisy.

Polska nie ma posłuchu w Brukseli

Oczywiście można krytykować fakt, że rozporządzenie SoS nie przeszło w najbardziej oczekiwanej przez Polskę formie. Można także szukać kompromisowych rozwiązań, jak korytarze awaryjne. Można rozdzierać szaty nad zaostrzającą się polityką klimatyczną, albo walczyć o środki na modernizację polityki energetycznej i zyskać szerszą zdolność koalicyjną niż w sromotnie przegranym głosowaniu o EU ETS. Niestety powtórka jest możliwa przy głosowaniu w sprawie sektora non-ETS. Można narzekać, że kraje opowiadające się za zaostrzeniem regulacji kadmowych nie mają problemów z zakadmionymi złożami jak Grupa Azoty, ale to nie jest argument. Wystarczyło nie kupować niekorzystnych aktywów korzystając z powszechnie dostępnych informacji na temat możliwości ich sekowania przez Brukselę znanych co najmniej od 2004 roku.

Po owocach naszych starań można poznać, że dyplomacja energetyczna, a szczególnie klimatyczna, w Polsce kuleje. W szeregu ważnych spraw, które rozstrzygają się w Brukseli i mogą mieć przez dekady znaczenie dla polskiej polityki i gospodarki, ponosimy kolejne porażki. Może to wynikać z niewystarczającego zaangażowania posłów do Parlamentu Europejskiego (przy chlubnych wyjątkach jak wymienieni w tekście), ale także niedostatkami we władzach centralnych w Warszawie. Pozycji negocjacyjnej Polski nie poprawia front rozciągnięty między naszą stolicą a Brukselą w szeregu spraw politycznych. Z pewnością pożądana jest dalsza profesjonalizacja lobbingu polskich firm w Brukseli. Bardziej skuteczne działania, np. Grupy Azoty, pozwoliłyby zmiękczyć radykalne propozycje.