Jakóbik: Jeśli Ukraina każe wybierać, zachodnie spółki wybiorą Rosję

13 sierpnia 2014, 09:32 Energetyka

KOMENTARZ

Wojciech Jakóbik

Redaktor naczelny BiznesAlert.pl

Ukraiński Parlament poparł wczoraj w pierwszym czytaniu projekt ustawy wprowadzającej sankcje przeciwko rosyjskim spółkom i osobistościom.

Według wypowiedzi premiera Jaceniuka sankcje będą wymierzone w 65 rosyjskich spółek włącznie z Gazpromem oraz 172 politykom. Drugie czytanie projektu ustawy o sankcjach ma odbyć się w najbliższy czwartek. Agencje podkreślają, że jeśli sankcje obejmą Gazprom, to europejskie firmy energetyczne importujące gaz z Rosji będą musiały zmienić zasadniczo swoje umowy importowe. Naftogaz uspokaja, że każda europejska firma będzie mogła podpisać kontrakt z Ukrtransgazem na dostawy surowca w ilości takiej samej, jak od Gazpromu. Cena ma również pozostać ta sama. Zmienią się tylko punkty odbioru, które zostaną przeniesione z granicy Ukrainy z krajami Unii Europejskiej na granicę ukraińsko-rosyjską. Eksperci wskazują jednak, że zmiana warunków tranzytu wymagałaby rewizji każdej umowy dotyczącej dostaw do Europy przez Ukrainę.

W ukraińskich magazynach gazowych znajduje się obecnie 15,107 mld m3. Zimą musi się tam znaleźć 17-19 mld m3 aby tranzyt do Europy był możliwy. Ministerstwo Energetyki Ukrainy szacuje, że w okresie grzewczym niedobór surowca na ukraińskim rynku może wynieść około 7 mld m3.

Nie pomoże tu wzrost wydobycia krajowego. W liście do Arsenija Jaceniuka ofirmy wydobywające gaz ziemny nad Dnieprem apelują o wycofanie podatku od wydobycia wprowadzonego przez obecny rząd w celu pozyskania środków na łatanie dziury budżetowej, która szybko rośnie wraz z wydatkami na wojnę z bojownikami rosyjskimi na wschodzie kraju. Ich zdaniem nałożenie podatku w wysokości 55 procent załamie wydobycie węglowodorów na Ukrainie. Pierwotnie podatek miał obowiązywać do końca roku, aby pokryć koszty wojny. Obecnie trwają rozmowy na temat jego przedłużenia. Co ciekawe, sygnatariuszem listu jest Burisma związana z Aleksandrem Kwaśniewskim.

Ukraińcy liczą zatem na zwiększenie importu gazu z Zachodu. Znaczenie strategiczne dostaw pokazuje fakt, że średnie ceny dostaw gazu nad Dniepr po przestawieniu się Kijowa na dostawy rewersowe wzrosły z $281.63/1000m3 w czerwcu (do 16.06 Gazprom świadczył dostawy mimo rosnącego długu, potem wprowadził przedpłaty, których Ukraińcy nie opłacali) do $358.94/1000m3. Takie postępowanie ma sens tylko przy założeniu, że Gazprom wróci do rozmów z Ukrainą i widząc, że ta ma już alternatywne źródło dostaw, zmieni zapisy umowy gazowej z Naftogazem na jego korzyść – zmniejszy wolumen objęty klauzulą take or pay i obniży cenę. Jeśli Ukraina wprowadzi sankcje, taka rozmowa z Gazpromem będzie wykluczona.

Jeśli chodzi o techniczną możliwość uruchomienia rewersowych dostaw, słowacki Eustream (operator tamtejszych gazociągów) poinformował wczoraj, że od 1 września może rozpocząć rewersowe dostawy w ilości 3 mld m3 rocznie, a od marca w ilości 10 mld m3 rocznie. To wszystko przez tzw. mały rewers. Uruchomienie dużego rewersu na Słowacji pozwoliłoby według szacunków na dostawy w ilości 30 mld m3 rocznie. Będzie to jednak możliwe tylko za porozumieniem z Gazpromem, który wiąże Eustream umowami tranzytowymi dotyczącymi dużego rewersu.

Tymczasem odbiorca i dystrybutor rosyjskiego gazu na Słowacji SPP już zapowiedział, że nie zaangażuje się w rewersowe dostawy. Austriackie OMV także zapowiedziało, że w wypadku gdy sankcje Ukrainy uderzą „w jednego z głównych partnerów” firmy, czyli w domyśle Gazprom, ta nie dostarczy rewersowych dostaw nad Dniepr. Bez dostawców nie będzie dostaw, nawet jeśli znikną techniczne przeszkody. Pytanie jak zachowa się niemieckie RWE, które podpisało umowę na dostawy dla Naftogazu, na mocy której Ukraina odbiera obecnie gaz przez rewersy. Dopuszcza ona możliwość importu do 10 mld m3 rocznie.

Widmo sankcji ukraińskich wobec Gazpromu zdejmuje z tej firmy konieczność grożenia zakręceniem kurka z gazem. Zdejmuje z niej całe odium nierzetelnego dostawcy z czasów wojen gazowych i przenosi je na Ukraińców. Gdy Ukraina zdecyduje się na wprowadzenie sankcji w życie, nawet najsilniejsza wola pomocy ze strony Komisji Europejskiej nie pomoże. Plan przeniesienia punktów odbioru gazu snuty przez tę instytucję od wiosny tego roku stanie się obiektem nadużycia Kijowa i najprawdopodobniej zostanie w ten sposób pogrzebany.Jeżeli Ukraina wykluczy Gazprom z tranzytu gazu przez swoje terytorium, wywróci stół negocjacji. Wtedy każe europejskim firmom wybierać – Ukraina albo Rosja, Naftogaz albo Gazprom. Wypowiedzi prezesów spółek jasno wskazują, kogo wybiorą.