Jakóbik: Krwawa ropa Putina wciąż dociera do naftoportu. Czas na embargo unijne

16 marca 2022, 09:00 Bezpieczeństwo

– Kolejne statki z ładunkami ropy i paliw, między innymi z Rosji, docierają do naftoportu w Gdańsku przed przerwą remontową Rafinerii Gdańskiej. Nie wiadomo jednak kto jest odbiorcą. Temat staje się wrażliwy politycznie przez inwazję rosyjską na Ukrainie oraz apel Kijowa o embargo na krwawe węglowodory Putina – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Transport pierwszej dostawy ropy naftowej z USA dla Grupy LOTOS do gdańskiego naftoportu, listopad 2017. Fot. Grupa Lotos
Transport pierwszej dostawy ropy naftowej z USA dla Grupy LOTOS do gdańskiego naftoportu, listopad 2017. Fot. Grupa Lotos

Ropa rosyjska i paliwo saudyjskie w Gdańsku

– Z uwagi na uwarunkowania i bezpieczeństwo prowadzonej przez spółkę działalności gospodarczej, Grupa LOTOS nie komentuje zdarzeń związanych z zaopatrzeniem w surowce i produkty rafineryjne – poinformował Lotos na Twitterze w odpowiedzi na pytania dziennikarza Gazeta.pl Łukasza Kijka o dostawy ropy rosyjskiej tankowcami do naftoportu w Gdańsku śledzone przez niego na bieżąco.

Należy podkreślić, że PERN będący operatorem naftoportu nie może ujawniać danych swych klientów, wśród których są największe spółki naftowe Polski, czyli PKN Orlen i Grupa Lotos. Te z kolei nie ujawniają dotąd informacji na temat ładunków z dostawami rosyjskimi. Należy przypomnieć, że Polska pozostaje w 65 procentach zależna od dostaw ropy z Rosji i odbiera ją Ropociągiem Przyjaźń, ale może to także robić drogą morską. Spółki polskie nie podjęły dotąd decyzji w sprawie kontraktów długoterminowych z Rosjanami. Najbliżej zakończenia jest umowa Orlen-Rosnieft wygasająca z końcem 2022 roku, ale jej los nie został dotąd rozstrzygnięty. Polacy nie zdecydowali się na deklarację o tym, że nie podpiszą nowego takiego kontraktu, choć deklarują, że nie zrobią tego w przypadku kontraktu jamalskiego z Gazpromem. Taka deklaracja mogłaby prędzej popłynąć z resortów klimatu i środowiska lub aktywów państwowych, czyli kierownictwa politycznego.

Do rozstrzygnięcia pozostaje kilka niewiadomych, których nie uda się rozwiązać bez dodatkowych informacji znajdujących się za barierą ustawioną przez firmy pragnące chronić bezpieczeństwo pracy przed działaniami hybrydowymi, ale dającym przez to niestety pole do spekulacji w dobrej lub złej wierze. Warto przypomnieć jeszcze raz z góry, że bezpieczeństwo dostaw ropy i pali w Polsce nie jest zagrożone. – Transport ropy naftowej rurociągiem z kierunku wschodniego do Polski odbywa sie zgodnie z harmonogramem tłoczeń. PKN Orlen, Grupa Lotos i PERN monitorują sytuację na bieżąco i są przygotowane na każdy scenariusz. Polska dysponuje odpowiednimi zapasami surowca i zdywersyfikowanymi (różnorodnymi) źródłami dostaw ropy naftowej. Nasz kraj jest zabezpieczony przed nieprzewidzianymi sytuacjami w obszarze ropy i paliw. Jest to możliwe dzięki skutecznym działaniom prowadzonym przez kluczowe podmioty polskiego rynku naftowo-paliwowego – informowały te podmioty zgodnie w dniu rozpoczęcia inwazji Rosji na Ukrainie. Polska przetrwała zatrzymanie dostaw na 49 dni przez Ropociąg Przyjaźń w 2019 roku. Ma zapasy i alternatywne szlaki dostaw by przetrwać ewentualne zatrzymanie dostaw w 2022 roku. To nie oznacza, że spółki polskie chcą unilateralnie przerwać odbiór ropy rosyjskiej. Taki ruch oznaczałby kary finansowe za zerwanie wiążących kontraktów z Rosnieftem czy Tatnieftem. Dopiero ruch polityczny, czyli wprowadzenie sankcji unijnych o które zabiega Polska, otworzyłby legalną drogę do zatrzymania dostaw z Rosji. Z tego względu, póki co ropa rosyjska płynie nadal do Polski, podobnie jak do Niemiec i innych krajów europejskich, które nie zdecydowały się wciąż na embargo o której apeluje atakowana Ukraina. Należy podkreślić, że taki ruch byłby zasadny, bo odcinałby istotne źródło finansowania kampanii militarnej Władimira Putina.

Skoro zatem status quo pozostało utrzymane, należy z jego punktu widzenia spojrzeć na dostawy ropy przez naftoport. Po pierwsze, tankowce z ładunkiem rosyjskim nie muszą zawierać jedynie ropy. Jest możliwość, że zawierają inne paliwa. Po drugie, ropa rosyjska może docierać do Rafinerii Gdańskiej ze względu na planowaną przerwę remontową, która ma trwać dwa miesiące. Lotos informował na początku marca, że „zasadnicza część tegorocznego postoju remontowego zostanie przeprowadzona w marcu. Ponowne uruchamianie poszczególnych instalacji powinno zacząć się z początkiem kwietnia i potrwać około dwóch tygodni. Później rozpocznie się jeszcze tzw. remont wyspowy instalacji produkcji wodoru, ale wtedy cała rafineria powinna już pracować normalnie.” Przerwa remontowa będzie także okazją do prac modernizacyjnych, wśród których mogą znaleźć się takie, które pozwolą zwiększyć przerób ropy spoza Rosji o innej charakterystyce. Po trzecie, nie tylko Orlen i Lotos odbierają ładunki w naftoporcie w Gdańsku. PERN nie może ujawnić danych klientów bez ich zgody, a ci milcza, ale są wśród nich na przykład francuski Total pozostający w Rosji pomimo kolejnych sankcji zachodnich, mogą być inni klienci europejscy z Niemiec oraz innych rynków. Mogą być także hurtownicy rynku polskiego zainteresowani bardziej przerobionymi paliwami niż ropą. Dowodem na złożoność tej sytuacji jest fakt, że Lotos odbiera także paliwo z Arabii Saudyjskiej, czyli dwa ładunki saudyjskiego diesla po 90 tys. baryłek z tankowców Minerva Pisces oraz Polaris Bay. To pierwsze dostawy tego typu w Polsce. Należy wziąć pod uwagę możliwość, że dodatkowe dostawy do naftoportu są elementem przygotowań do przerwy remontowej, czyli zbierania zapasów. Blokada informacyjna uniemożliwia weryfikację takiej tezy. Po trzecie, nie wszystkie tankowce z ropą rosyjską muszą dostarczać ładunek na mocy umów spotowych. Należy wziąć pod uwagę, że odbiór ropy w ramach umów z Rosnieftem czy Tatnieftem, które nie zostały dotąd zerwane może być realizowany także tym szlakiem. Największym zwrotem akcji byłaby informacja, że dostawy do naftoportu z Rosji służą interwencyjnemu eksportowi ropy albo paliw z Polski na Ukrainę, o których informowało w marcu ministerstwo klimatu i środowiska. Ten temat jest jednak objęty klauzulą zastrzeżoną.

Czas na embargo unijne

Siła Zachodu to przejrzystość i wolny dostęp do informacji. Jednakże inwazja Rosji na Ukrainie powoduje, że względy bezpieczeństwa mogą bywać używane do ograniczania debaty publicznej. Tymczasem brak informacji daje pole do spekulacji, a wiadomo, że dezinformacja godzi szczególnie w sektor energetyczny. Kryzys energetyczny podsycany przez Rosję powoduje rekordowe ceny energii oraz paliw na Zachodzie i dalsze działania informacyjne Kremla mogą zmierzać do osłabiania pozycji rządów asertywnych wobec działań na Ukrainie. Z tego względu zasadne byłoby jak najszybsze wprowadzenie embargo na krwawą ropę z Federacji Rosyjskiej, które oczyściłoby sytuację.

Sawicki: PKN Orlen składa wniosek o przejęcie Lotosu. Co zbada Bruksela?