Jakóbik: Pakiet zimowy – przełom dla Europy, kapitulacja Ukrainy

31 października 2014, 08:35 Energetyka

KOMENTARZ

Wojciech Jakóbik

Redaktor naczelny BiznesAlert.pl

Wczoraj doszło do porozumienia Komisja Europejska-Ukraina-Rosja odnośnie wznowienia dostaw gazu od Gazpromu nad Dniepr od listopada do marca przyszłego roku. Komisja Europejska nazwała je przełomem. Jest ono jednak rozwiązaniem doraźnym, wymagającym uzupełnienia wiosną.

Zimowy pakiet, jak nazwały propozycję porozumienia media, został opisany w dwóch dokumentach: wiążącym protokole podpisanym przez KE, Rosję i Ukrainę, oraz dodatkiem do umowy na dostawy gazu między Gazpromem a Naftogazem. Porozumienie dotyczy okresu listopad 2014-marzec 2015.

Ukraina zapłaci dług obliczany w oparciu ocenę 268,5 dolara za 1000 m3 w dwóch transzach: 1,45 mld dolarów natychmiast i 1,65 mld do końca roku. Te sumy składają się na 3,1 mld dolarów zaległości za odebrane dostawy od Gazpromu.  Ostateczną cenę, a co za tym idzie finalną sumę zadłużenia określi Sąd Arbitrażowy w Sztokholmie, gdzie toczy się już postępowanie Gazprom versus Naftogaz, gdzie obie strony mają swoje roszczenia.

Rosja dostarczy Ukrainie gaz w zamian za comiesięczne przedpłaty świadczone przez Ukrainę. Cena wyniesie według Komisji Europejskiej „mniej niż 385 dolarów za 1000 m3” i jest obliczona w oparciu o niezmienioną formułę cenową z umowy gazowej z 2011 roku. Financial Times informuje o cenach 378 dolarów za 1000 m3 od listopada do grudnia 2014 oraz 365 dolarów od stycznia do marca 2015 roku. Obniżka wynika ze zmiany opłat celnych przez Rosję. Ukraina może aplikować o dowolną ilość surowca i nie jest związana klauzulą take or pay. Kijów zadeklarował już, że odbierze do końca 2014 roku 4 mld m3, co daje sumę 1,5 mld dolarów.

Gwarantami spłaty będą Komisja Europejska oraz Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Chociaż gwarantują one, że Ukraina będzie miała pieniądze, to prace nad pozyskaniem tych środków nadal nie zostały zakończone sukcesem.

Słabości zimowego pakietu to:

  1. Możliwość dowolnej manipulacji rabatem cenowym przez Rosję, ponieważ wynika on ze zmian opłat celnych a nie formuły cenowej. To wyraźne ustępstwo Ukrainy, która nie dopuszczała dotąd takiej możliwości. Rosjanie mogą manipulować ceną, bo zależy ona od decyzji urzędu celnego, a nie wynika z kontraktu na dostawy.
  2. Brak klauzuli take or pay. Jeżeli dla krajów szukających dywersyfikacji dostawców gazu TOP jest obciążeniem, blokującym te starania, to dla Ukrainy, która potrzebuje obecnie dostaw z Rosji w ilości minimalnej szacowanej na 4-5 mld m3, brak owej klauzuli oznacza, że Gazprom będzie mógł pod wybranym pretekstem zmniejszyć dostawy nad Dniepr, tak jak zrobił to wobec polskiego PGNiG czy słowackiego SPP, gdy uznał, że jest to zgodne z interesem Kremla.
  3. Komisja Europejska daje gwarancje finansowe ale nie przekazuje środków, poza tymi, które wystarczą na opłatę pierwszej transzy zadłużenia. Wypłacalność Ukrainy pozostaje póki co niepewna, a każde kolejne kwoty będą przedmiotem negocjacji. W zamian za owe gwarancje MFW naciska na reformy sektora gazowego na Ukrainie, które wobec chwiejności porozumienia z Brukseli, mogą zostać podważone przez ukraińską opinię publiczną, co zdestabilizuje sytuację w kraju. Należy również pamiętać, że pieniądze z MFW przekazywane Ukrainie jeszcze od czasów Wiktora Janukowycza miały zostać przeznaczone właśnie na opłacenie owych reform. Teraz opłacą dług, a pieniędzy na reformy nie będzie.
  4. Koncesje ze strony Rosji to obniżenie ceny i zgoda na spłatę długu w transzach. Pozostałe elementy umowy działają na korzyść tego kraju. Komisja Europejska wykluczyła rozwiązania dyscyplinujące Rosjan jak: otwarcie „dużego rewersu” ze Słowacji, publikacja wyników śledztwa antymonopolowego przeciwko Gazpromowi, przeniesienie punktów odbioru gazu z z zachodniej na wschodnią granicę Ukrainy, stworzenie europejskiego pośrednika w handlu surowcem, zablokowanie wyłączenia OPAL spod regulacji trzeciego pakietu energetycznego.

Komisja Europejska osiągnęła porozumienie, które najprawdopodobniej zapewni bezpieczeństwo dostaw gazu z Rosji dla klientów europejskich. Pozostawia w ręku narzędzia deeskalacji w kontaktach z Rosją. Może nadal udzielić zgody na wyłączenie gazociągu OPAL spod regulacji antymonopolowych, odmrozić rozmowy o South Stream i nadal niepublikować wyników śledztwa przeciwko Gazpromowi.

To grunt pod nowe otwarcie, które Komisja Europejska może nazywać „przełomem” ale jest to kapitulacja Ukrainy, którą można nazwać gazową Jałtą, przed którą do tej pory przestrzegałem. Nie daje ono wystarczających gwarancji Kijowowi, który może spodziewać się manipulacji warunkami umów przez Federację Rosyjską. Europejczycy mogą szykować się na spokojną zimę. Ukraina musi nadal liczyć się z możliwością zastosowania przez Rosjan gazowego szantażu, który wraz z innymi czynnikami spoza sektora energetycznego, będą nadal destabilizować kraj, w którym w zeszłym tygodniu odbyły się wybory parlamentarne. Gaz pozostaje bronią w rękach prezydenta Władimira Putina, której ten z pewnością użyje do rozgrywania różnic w obozie reform nad Dnieprem.

Członkowie starej Komisji Europejskiej mogą wstawić w ramkę zdjęcia z wczorajszych uścisków dłoni. Problemami ukraińskiego sektora gazowego, które bynajmniej nie zniknęły, zajmie się teraz ekipa Jeana Claude’a Junckera. Sukces wieszczą komunikaty prasowe rosyjskiego ministerstwa energetyki i Komisji Europejskiej. Do 8.30, 31 października oficjalna strona ministerstwa energetyki i przemysłu węglowego Ukrainy nie wydała podobnego oświadczenia. To symptomatyczne.