KOMENTARZ
Wojciech Jakóbik
Redaktor naczelny BiznesAlert.pl
Doszło do wycieku dokumentów zlokalizowanej w Panamie firmy prawniczej Mossack Fonseca. Dane liczone w terabajtach opisują nieformalne powiązania rosyjskiego prezydenta z oligarchami, które pozwoliły mu zarabiać prywatnie na państwowych przedsięwzięciach. Okazją był m.in. projekt gazociągu South Stream zablokowany przez Komisję Europejską.
Z analizy danych dokonanej przez Międzynarodowe Konsorcjum Dziennikarzy Śledczych i niemieckiej gazety Suddeutsche Zeitung wynika, że za pomocą banków i fikcyjnych firm na konta bliskich przyjaciół Putina trafiło nawet 2 mld dolarów. Jednym z instrumentów operacji był Bank Rosji, określony przez administrację USA, jako kasjer prezydenta Rosji.
W 2013 roku firmy przyjaciela prezydenta Rosji Władimira Putina otrzymały kontrakty na budowę gazociągu South Stream. Projekt był wart 40 mld dolarów. Umowy otrzymał Strojgazmontaż Arkadego Roteberga. W tym samym czasie doszło do trzech wpłat od anonimowych firm do sieci Putina opisywanej w przecieku. Dwie z trzech fikcyjnych firm, a może wszystkie, były kontrolowane przez Rotenberga – wynika z danych Mossack Fonseca. Rotenberg znalazł się na liście oficjeli objętych sankcjami zachodnimi w odpowiedzi na agresję na Ukrainie, co ograniczyło jego rolę, jako kasjera Putina. Komisja Europejska zablokowała projekt South Stream między innymi ze względu na zastrzeżenia do przetargów na wykonawstwo gazociągu. Być może już wtedy wiedziała o korupcyjnym mechanizmie wykrytym przez niemieckich śledczych dziennikarzy.
Najważniejszym wykonawcą nieoficjalnych operacji był jednak Siergiej Roldugin, bliski przyjaciel Putina. Znają się oni od czasów pracy w Leningradzie, a potem Petersburgu. Ich przyjaźń ma także praktyczny wymiar. Roldugin wziął na siebie operacje warte 2 mld dolarów. Jest oficjalnym właścicielem firm zagranicznych, które odbierały płatności od fikcyjnych spółek. Dane Mossack Fonseca potwierdzają, że Gazprombank Szwajcaria otworzył dla niego konto. W formularzu zgłoszeniowym zadeklarował, że nie ma związku z żadnym oficjelem ani przedsiębiorstwem publicznym w Rosji. Za pomocą podobnych nieformalnych mechanizmów oligarchowie rosyjscy mogli spłacać swoje należności wobec rosyjskiego prezydenta za zgody na państwowe kontrakty.
Niemieccy dziennikarze śledczy ustalili, że dane z Panamy dotyczą około 100 operacji finansowych. To one mogły posłużyć do budowy nieoficjalnego majątku prezydenta Władimira Putina. W mediach od lat krążyły spekulacje na temat jego pałacu i jachtu. Według danych pozyskanych od Mossack Fonseca, to Bank Rosji był narzędziem budowy pasa transmisyjnego dla nieoficjalnych dochodów Putina. Na jego czele stoi Jurij Kowalczuk, który pracował z Putinem w okresie jego pracy w administracji Petersburga. W kilku terabajtach informacji brakuje jednak tego nazwiska. Nawet w prywatnych rozmowach przyjaciele prezydenta nie mówią o nim inaczej, niż przy użyciu pseudonimów. Pytanie jednak, czy tego rodzaju rozwinięta siatka wyprowadzania środków publicznych na konta prywatne mogłaby w ogóle istnieć bez wiedzy przywódcy Rosji. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow uznał informacje dziennikarzy śledczych za „atak” i serię „łgarstw”.
Chociaż Rosyjski Instytut Studiów Strategicznych, think-tank Kremla, umieścił mnie i szereg wspaniałych polskich dziennikarzy na liście „najbardziej rusofobicznych” autorów nad Wisłą, okazuje się, że przodować w tym zakresie może klika prezydenta Władimira Putina. Uczyniła ona z Rosji prywatny folwark, który pozwala wykorzystywać państwowe przedsięwzięcia do finansowania fortun oligarchów, od czego procent potrąca sobie być może sam prezydent Rosji. Kto jest prawdziwym rusofobem? Z zaciekawieniem czekam na dalsze ustalenia niemieckich dziennikarzy śledczych.