Jakóbik: Polska potrzebuje broni gazowej

14 kwietnia 2014, 08:43 Energetyka

KOMENTARZ

Wojciech Jakóbik

Redaktor naczelny BiznesAlert.pl

Ukraińcy na własnej skórze przekonują się dziś o wadach swojego sektora gazowego, a szczególnie o jego wrażliwości na rosyjską politykę cenową. Polski rynek gazu jest na dalszym etapie rozwoju ale także na nim nie powiedzie się reforma na skróty. Szczególnie w obliczu zagrożenia bronią gazową ze Wschodu.

W celu uniezależnienia gospodarki od sektora gazowego Kijów zdecydował się na bolesne reformy urynkawiające taryfy dla przemysłu i odbiorców detalicznych. Będą one stopniowo rosnąć odpowiednio o około 100 i 73 procent. Dzięki temu będzie możliwe zlikwidowanie systemu dopłat rządowych do rachunków za gaz, który poważnie osłabiał budżet. Jest to jeden z warunków przyznania nowych transz pożyczki od Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Następnym elementem reformy jest liberalizacja na wzór zachodni. Ukraińcy planują prywatyzację skorumpowanego i niesterownego Naftogazu na rzecz konsorcjum z udziałem firmy zachodniej, rosyjskiej oraz ukraińskiej.

Ten drugi ruch jest bardziej aktem desperacji i próbą rozrzucenia odpowiedzialności za sektor gazowy na partnerów zewnętrznych niż przemyślanym zagraniem strategicznym. Naftogaz jest nieposłuszny politykom, w zarządzie znajdują się ludzie reprezentujący różne interesy, których starcia odbijają się na bezpieczeństwie energetycznym kraju. Ostatni z brzegu przykład to zniknięcie 15 mld m3 surowca z magazynów firmy, o których poinformował sam Arsenij Jaceniuk – premier, który nie wie co dzieje się w spółce znajdującej się teoretycznie pod jego kontrolą. W piątek powiedział w Radio Swodoba, że wspomniany wolumen funkcjonował jedynie na papierze. Kolejnym obciążeniem firmy są narastające długi za nieopłacone dostawy gazu ziemnego z Rosji. Rosjanie zapowiedzieli, że wobec braku wpłat wprowadzą system przedpłat, czyli w praktyce przestaną słać gaz dopóki Naftogaz nie stanie się znów wypłacalny. Z tego względu prywatyzacja jest ostatnią nadzieją Ukraińców. Kijów potrzebuje szybkiego uniezależnienia się od gazu z Rosji ale reformy przyniosą tutaj skutek dopiero długofalowo. Szybką ulgę może przynieść tylko ingerencja zewnętrzna – kontrakty na dostawy i pieniądze z Zachodu.

W Polsce również planujemy stopniowe uwolnienie cen gazu, co zdejmie z PGNiG-u obowiązek sprzedaży go poniżej poziomu opłacalności, na początek dla odbiorców przemysłowych. Ponieważ mamy całkowitą kontrolę nad naszym sektorem, nie będziemy musieli prywatyzować tego głównego narzędzia polskiej polityki gazowej. Nie będziemy także zmuszeni dopuszczać do akcjonariatu Gazpromu. Możemy jednak zaszkodzić w inny sposób. Bez uwolnienia taryf obligo gazowe, czyli obowiązek sprzedaży określonej części wolumenu na giełdzie gazu, uderza w PGNiG. Klienci nie chcą kupować gazu na giełdzie, skoro w umowach poza nią otrzymują ceny zaniżane przez taryfy. A zatem firma nie jest w stanie zrealizować obliga i staje się wrogiem źle przygotowanych przepisów o obligo. Generalnie sprzedaż gazu w oparciu o taryfy przynosi spółce straty, przez co słabnie jej pozycja na giełdzie, a także w rozmowach z Rosjanami. Są one kluczowe dla uzyskania lepszej ceny i zmniejszenia ilości gazu sprowadzanego ze Wschodu na rzecz nowych źródeł – umów spotowych i/lub zwiększania własnego wydobycia, np. ze złóż niekonwencjonalnych.

Choć w listopadzie będzie okazja do renegocjacji ceny, wolumen objęty klauzulą take or pay możemy zmniejszyć dopiero w ramach nowej umowy – obecna kończy się w 2022 roku. Na korzystne zmiany jednak nie ma co liczyć wobec zaostrzającej się sytuacji na Ukrainie oraz aktywnej roli Polski w obronie naszego sąsiada przed rosyjską interwencją. Bardziej prawdopodobne jest, że Rosja użyje broni gazowej przeciwko Polsce, tak jak używa jej obecnie przeciwko Ukrainie. Natomiast temat renegocjacji umowy na dostawy LNG z Kataru był podejmowany wielokrotnie, także podczas wizyty prezydenta RP w Ad Dauha. Nie spodziewałbym się tutaj sensacji.

Krytycy PGNiG podkreślają, że firma jest dinozaurem i powinna wpuścić nowych graczy na rynek. Należy jednak zwrócić uwagę na to, że szybka liberalizacja na wzór brytyjski byłaby uzasdniona, gdyby Polska znajdowała się w podobnej sytuacji. Zjednoczone Królestwo znajduje się na wyspie (geograficznej i geopolitycznej). W obliczu ryzyka konfliktu konwencjonalnego na Wschodzie należy jednak ocenić, że nasza pozycja w tym zakresie jest dużo gorsza.

Wobec zagrożenia rosyjską bronią gazową, Polska nie może pozbywać się własnej. Należy ustalić priorytety naszej polityki gazowej, która powinna w pierwszej kolejności pozwolić na uchronienie Polski przed złym wpływem kryzysu ukraińskiego a w dalszej wesprzeć naszych sąsiadów. Do realizacji tych celów niezbędne jest, aby narzędzie naszej polityki gazowej było sprawne. Dlatego zarząd PGNiG powinien realizować zapowiadany plan zwiększenia efektywności, cięcia kosztów i reform. Jednocześnie Warszawa powinna spojrzeć na liberalizację przez spektrum zagrożenia na Wschodzie i wziąć na nie poprawkę w ambitnych planach dla naszego rynku gazu.