Jakóbik: Polski MSZ zamiast protestować, powiela wersję niemiecką ws. Nord Stream 2

25 września 2015, 07:43 Energetyka

KOMENTARZ

Gazociągi Rosjan oplatają region Europy Środkowo-Wschodniej.

Wojciech Jakóbik

Redaktor naczelny BiznesAlert.pl

Nord Stream II to biznesowe porozumienie zachodnich firm z Gazpromem – ocenił polski minister spraw zagranicznych Grzegorz Schetyna. Tym samym powtarza on stanowisko niemieckiego ministerstwa spraw zagranicznych, które również przekonuje, że porozumienie nie ma charakteru politycznego. Nie jest to prawda.

Ogłoszenie projektu Nord Stream 2 zostało poprzedzone spotkaniami ministra Sigmara Gabriela z Rosjanami. W marcu 2014 stwierdził on, że w Europie „nie ma sensownej alternatywy” dla dostaw gazu ziemnego z Rosji. Jeszcze przed pojawieniem się informacji o podpisaniu przez niemieckie E.on i BASF memorandum w sprawie nowych nitek Gazociągu Północnego, Gabriel sygnalizował w rozmowach z Rosjanami, że należy zabezpieczyć alternatywny szlak dostaw gazu z Rosji na wypadek problemów z szlakiem ukraińskim. W oświadczeniu ze spotkania niemieckiego ministra z Gazpromem z 8 lipca, „strony podkreśliły znaczenie stworzenia nowych, bezpośrednich szlaków dostaw rosyjskiego gazu do Europy”. Ostatecznie niemieckie firmy dołączyły do Shella, OMV i Engie, podpisując umowę akcjonariuszy w sprawie Nord Stream 2. Można zatem uznać, że projekt ma patronat polityczny Berlina. Należy dodać, że jakiekolwiek porozumienie spółek z udziałem skarbu państwa, jakimi są E.on i BASF, można uznać za polityczne, bo odbywające się zgodnie z polityką energetyczną głównego udziałowca.

Nord Stream 2 jest zatem projektem politycznym. Co więcej, jest on wymierzony w politykę energetyczną Unii Europejskiej. Jest oparty na założeniu, że Komisja zmieni zdanie i pozwoli na monopol Gazpromu na gazociągach niemieckich, które rozprowadzają surowiec z Nord Stream. Już pierwsze dwie nitki Gazociągu Północnego o rocznej przepustowości 55 mld m3 nie są wykorzystywane w pełni, bo Bruksela zezwoliła Gazpromowi na zatrzymanie dla siebie jedynie 50 procent jego odnogi, czyli gazociągu OPAL. Aby wykorzystać w pełni potencjał 110 mld m3 na rok, czyli tyle, ile ma mieć przepustowości powiększony Nord Stream, niezbędne będzie nie tylko uzyskanie zwolnienia spod regulacji antymonopolowych dla całej przepustowości OPAL, ale być może budowa dodatkowych nitek tego połączenia na potrzeby zwiększonego tranzytu rosyjskiego gazu. Zatem projekt Nord Stream 2 już w założeniach jest uderzeniem w politykę Brukseli pod patronatem politycznym Niemiec i Rosji.

Przeszkodę utrzymywaną przez Komisję, czyli regułę third party access zawartą w trzecim pakiecie energetycznym, Rosjanie mogą ominąć na dwa sposoby, dzięki liberalizacji rosyjskiego eksportu gazociągami, którą wczoraj dopuścił minister energetyki Aleksander Nowak. Gdyby Gazprom podzielił się mocą OPAL z inną rosyjską firmą nie straciłby, a Kreml zyskałby dostęp do nowej przepustowości i faktyczny monopol na gazociągu. Mniej korzystne dla tej firmy rozwiązanie, to przekształcenie jej w operatora gazociągów i oddanie przepustowości rywalom, jak Rosnieft i Novatek – na kształt rozdziału właścicielskiego stosowanego w Unii Europejskiej. W ten sposób liberalizacja eksportu gazociągami może posłużyć do rozszerzenia wpływów rosyjskich na europejską infrastrukturę gazową.

Jest jeszcze jedna możliwość. Gazprom może skorzystać z systemu aukcji, by zapełnić pozostałą przepustowość OPAL z braku innych dostawców.

Więcej: Nord Stream 2 do pełna

Jednakże i w tym rozwiązaniu potrzebna będzie dobra wola po stronie Berlina, który musiałby rozdzielić swoje zamówienia między Gazprom a nowe rosyjskie firmy. Na razie jednak Niemcy wolą lobbować za zniesieniem sankcji przeciwko Rosji i łagodnym potraktowaniem Gazpromu w toku śledztwa antymonopolowego Komisji Europejskiej. Należy przypomnieć, że przy okazji porozumienia o Nord Stream 2 RFN odmroził wymianę aktywów BASF/Wintershall i Gazprom, która była wstrzymywana ze względu na sytuację na Ukrainie. W Donbasie nadal słychać strzały, ale na niemieckich salonach już tylko dzwonienie kieliszków z okazji transakcji pozwalającej Gazpromowi na wejście do infrastruktury gazowej w Niemczech, a konkretnie magazynów gazu, które są niezbędne, jeśli Rosjanie chcą zastąpić szlak ukraiński niemieckim. Ponadto, na 22-23 października zapowiedziano w Poczdamie spotkanie przedstawicieli niemieckiego i rosyjskiego rządu. Zeszłoroczny szczyt został odwołany z uwagi na konflikt na Ukrainie. W tym roku się odbędzie. Jednym z tematów rozmów będzie współpraca gospodarcza, której kluczowym elementem są dostawy gazu ziemnego do Rosji, bo Sigmar Gabriel sam zapowiedział, że w Niemczech należy budować kolejne elektrownie gazowe jako uzupełnienie dla energetyki odnawialnej. Rosyjski gaz ma więc napędzać zwrot energetyczny Niemiec.

Porozumienie biznesowe europejskich firm służy politycznym celom Berlina i Moskwy. Zostało zawarte po konsultacjach tych stolic i jest realizowane w ścisłej koordynacji, o czym świadczą kolejne poczynania ministra Sigmara Gabriela. Szkoda, że nasz resort spraw zagranicznych ignoruje ten fakt i powtarza za Niemcami, że Nord Stream 2 to czysty biznes. Może to oznaczać, że Polska rezygnuje z sięgnięcia po narzędzia służące, jeżeli nie do zablokowania projektu to chociaż podporządkowania go unijnemu prawu chroniącemu interesów klientów Gazpromu w Europie. Według niepublikowanej analizy dla rządu RP z 2011, do której dotarłem, są co najmniej cztery sposoby na storpedowanie Nord Stream 2.

Więcej: Gazociąg wyjęty spod prawa. Polska może storpedować Nord Stream 2

Grzegorz Schetyna stawia się jednocześnie w opozycji do prezydenta Andrzeja Dudy, który podczas Forum Ekonomicznego w Krynicy stanowczo skrytykował projekt, jako uderzający w rolę tranzytową Ukrainy. Ten rozdźwięk zostanie z zadowoleniem odnotowany za wschodnią i zachodnią granicą kraju.