Jakóbik: Putin potrzebuje wojny na górze by na dole był spokój

12 marca 2015, 08:39 Energetyka

KOMENTARZ

Prezydent Federacji Rosyjskiej Władimir Putin. Fot.: Wikipedia.

Wojciech Jakóbik

Redaktor naczelny BiznesAlert.pl

Anonimowe źródło Reutersa w Kazachstanie przekonuje, że prezydent Rosji Władimir Putin odwołał wizytę w Astanie ze względu na chorobę, co dalej pole do dalszych spekulacji na temat stanu jego zdrowia. Anonim cytowany przez Wiedomosti twierdzi, że 12 marca dojdzie do odwołania Igora Sieczina z funkcji prezesa Rosnieftu. Firma zaprzecza.

11 marca redaktor naczelny Niezawiesimej Gazety Konstantyn Remczukow spekulował na Twitterze temat odwołania Sieczina. To ten  sam dziennikarz, który zgodził się na publikację w swej gazecie „dodatku historycznego” z tezą, że za ludobójstwo w Katyniu odpowiadają Niemcy. W kuluarach mówi się, że jest on związany z Ministerstwem Spraw Zagranicznych, czyli Siergiejem Ławrowem, który wspiera agresywny kurs na Ukrainie. Sieczin ma wszelkie powody, by przeciwstawiać się jego polityce i być może dlatego stał się obiektem ataku medialnego.

Rosnieft jest największym poszkodowanym w rosyjskim sektorze energetycznym, jeśli chodzi o konsekwencje agresji na Ukrainie, o czym pisałem więcej w osobnej analizie ze stycznia tego roku. Odcięta od kapitału firma jest skazana na ratowanie swych planów eksploatacyjnych z pieniędzy Kremla, który zgodził się na pomoc tylko dla najważniejszych projektów. – Wszystkie projekty nie mogą dostać pieniędzy, więc Rosnieft musi wybrać priorytetowe – powiedział 26 lutego wiceminister rozwoju ekonomicznego Nikita Podguzow. Rosnieft zgłosił prośby o pomoc dla 28 projektów wymagających istotnych środków dla sfinansowania. Firma została odcięta od średnio- i długoterminowych pożyczek z Zachodu.

Według agencji Fitch dla rosyjskiego przemysłu naftowego większym zagrożeniem od taniejącej ropy naftowej są właśnie sankcje zachodnie wdrożone przeciwko sektorowi. Agencja podkreśla, że w jej testach rosyjskie firmy naftowe były w stanie wytrzymać kilka lat cen baryłki ropy naftowej na poziomie 55 dolarów. Jednak odcięcie dostępu do rynków finansowych spowodowane sankcjami Zachodu mogą zagrozić wydobyciu ropy naftowej w Rosji. Fitch podkreśla, że sankcje odcięły od pieniędzy zachodnich nie tylko firmy z listy sankcji jak Rosnieft czy Novatek ale pośrednio cały sektor. Rosyjskie banki mogą opłacać długi spółek ale nie umożliwią nowych inwestycji w sektorze gazu ziemnego i ropy naftowej.

W międzyczasie Rosnieft jest atakowany innymi wrzutkami medialnymi – na temat spekulacji dolarami. Pierwsze spekulacje o wysadzeniu Sieczina z fotela prezesa firmy pojawiły się jeszcze 30 stycznia tego roku.

Faktem jest, że Kreml ma niebawem zainstalować w Rosniefcie więcej urzędników, w tym ministra energetyki Aleksander Nowak. Podobnie ma być w Gazpromie, który pomimo obecnie wątpliwej ekonomicznie inwestycji w gazociąg do Chin o nazwie Siła Syberii, na potrzeby polityczne ogłosił już przetarg na rury dla niego o wartości 67.8 mld rubli. Pierwsze zamówienie było warte tylko 9,3 mld rubli. Gazprom zakupił już 941 tysięcy 847 ton z 1,7 mln ton rur niezbędnych do położenia gazociągu – podają Wiedomosti. Przy tej okazji rosyjscy dostawcy jak Severstal i TMK zanotowali wzrosty na londyńskiej giełdzie.

Tymczasem wrzutki przeciwko Władimirowi Putinowi to także nie jest nowość. W grudniu 2014 roku pojawiły się spekulacje na temat zamachu na prezydenta, który wyśmiał je w charakterystyczny dla siebie sposób, oceniając, że „w Rosji nie ma mowy o przewrocie pałacowym, bo w tym kraju nie ma pałaców”. Przy tym zaatakował krytyków jego kursu politycznego ostrzegając, że „między opozycją a piątą kolumną jest bardzo cienka granica”. Te słowa brzmią szczególnie mocno w kontekście zabójstwa Borysa Niemcowa z 27 lutego 2015 roku, czyli święta rosyjskich służb specjalnych. Przecieki na temat rzekomej choroby Putina mogą mieć to samo źródło, co opowieści o zamachu.

Są dwie możliwości. Pierwsza: trwa wojna informacyjna siłowików i MSZ, których wspiera Putin, przeciwko biznesowi, którego najsilniejszym przedstawicielem jest Sieczin. Wtedy mamy do czynienia z klasycznym podziałem na partię wojny i pokoju. Zachód powinien więc wyciągnąć wniosek, że warto współpracować z rosyjskimi firmami, w celu wzmacniania frakcji obstającej za pokojowymi relacjami i zakończeniem kryzysu ukraińskiego, z którą Władimir Putin będzie musiał się wtedy liczyć. Druga: Źródłem obu przecieków jest Kancelaria Prezydenta Federacji Rosyjskiej, który rozgrywa frakcje polityczną i biznesową na swoją korzyść, dodatkowo skłaniając Zachód do powrotu do business as usual w obliczu pogarszającej się kondycji rosyjskiej gospodarki. Wtedy należy uznać, że Kreml sufluje światu starą jak rosyjska bezpieka sztukę pod tytułem gołębie i jastrzębie walczą o względy cara. Wtedy spór Putin-Sieczin, znanych z długoletniej współpracy, miałby charakter wyłącznie demonstracyjny.

Bliższa mi jest ta druga interpretacja. Car dzieli i rządzi Kremlem, by oddziałując w ten sposób na Zachód, jego też podzielić i rządzić. Fuzja Kamaza i niemieckiego Daimlera, współpraca francuskiego Thalesa i Gazpromu przy budowie satelity oraz inne przykłady podtrzymanej współpracy firm zachodnich z rosyjskimi pomimo wojny na Ukrainie potwierdzają, że w tym szaleństwie jest metoda. W jego skutek Zachód może wesprzeć biznesową partię pokoju, po to by polityczna partia wojny mogła realizować w spokoju swój plan dla Ukrainy. Putin potrzebuje sztucznej wojny na górze, by na dole był spokój a rosyjskie czołgi dalej rozjeżdżały kraj Tarasa Szewczenki.

Dobrym podsumowaniem są słowa Dmitrija Pieskowa, rzecznika prezydenta Rosji. „Niektórzy marzą o emeryturze Sieczina, inni o odejściu od władzy prezydenta Putina. Przyjmujemy te rewelacje w spokoju” – powiedział Rosjanin pozycjonując Kreml w roli rozjemcy i stabilizatora.