Jakóbik: Rosja kusi. Polska i Ukraina mogą mieć kontrofertę dla regionu

20 lipca 2016, 09:15 Energetyka

KOMENTARZ

Wojciech Jakóbik

Redaktor naczelny BiznesAlert.pl

Czy Rosjanie, anektując Krym dali sygnał, że są gotowi do nowej, gorącej wojny z Zachodem? Prawdopodobnie chcieli ponownie potwierdzić granicę sfery swych wpływów. Przez istnienie Unii Europejskiej i NATO nie mogą jej rozszerzać dalej w kierunku zachodnim. Mogą jednak formułować oferty, które skłonią poszczególne kraje do zbliżenia. Oznacza to, że inicjatywy integracyjne w regionie, jak modne Międzymorze, potrzebują konkretnych postulatów, które będą kontrofertą do propozycji z Moskwy.

Europa Środkowo-Wschodnia będzie razem, jeśli zdefiniuje wspólny cel. Bez niego współpraca umownego Międzymorza pozostanie ograniczona do konkretnych projektów wspólnego zainteresowania. Wrzucanie państw regionu Europy Środkowo-Wschodniej do jednego worka pod nazwą Międzymorze, znalazłoby użytek w działaniach dyplomacji, o ile zostałoby zastosowane w sposób instrumentalny. Ślepa wiara w siłę sojuszu arbitralnie zebranych w jeden zbiór państw oznacza ignorowanie istotnych różnic, które rodzą ograniczenia.

Polska koncepcja Międzymorza sformułowana w dwudziestoleciu międzywojennym miała charakter antyrosyjski. Współpraca państw Europy Środkowo-Wschodniej miała rozbić wspólnego wroga – Rosję Sowiecką „po szwach narodowościowych”. Dzisiaj, choć zagrożenie ze Wschodu powraca, jego percepcja w stolicach postulowanego Międzymorza jest inna. O ile Rosja Sowiecka miała niewiele do zaoferowania gospodarkom Europy Środkowej doby lat 20-tych i 30-tych tego wieku, obecnie Federacja Rosyjska kusi je tanimi surowcami i intratnymi projektami infrastrukturalnymi. Poprzez wzmacnianie więzi biznesowych Moskwa ogranicza pole działania politycznego przeciwko niej. Polska, kraje bałtyckie i Ukraina, które pozostają nastawione krytycznie wobec Kremla, do tej pory nie były w stanie zaoferować alternatywy. Nielegalna aneksja Krymu i agresja na Ukrainie ze strony sił rosyjskich oraz późniejsza polityka sankcji Unii Europejskiej i działania NATO ucieleśnione na szczycie w Warszawie wepchnęły kraje regionu w koleiny polityki karania Rosji za jej bezprawne i groźne działania. Nie oznacza to jednak, że systematyczna praca rosyjskiej dyplomacji z jej ofertami biznesowymi nad stolicami regionu nie rozbije tej solidarności.

Mamy dwa obozy w Europie Środkowo-Wschodniej – państwa, które krytykują Rosję za działania wobec Ukrainy ze strachu lub przymusu oraz te, które postrzegają to za realizację własnego i regionalnego interesu. Aby wspólnym interesem była pogłębiona współpraca krajów Europy Środkowo-Wschodniej, należałoby uwspólnotowić te interesy. Drogi są dwie. Możemy wspólnie zrezygnować z krytyki Rosji na rzecz korzyści wynikających ze współpracy gospodarczej z nią, albo razem uznać, że jest ona zagrożeniem i realizować wspólne projekty w celu jego odparcia. Oferty, jakich koronnym przykładem może być gazociąg Nord Stream 2, przekonują kraje regionu do wyboru pierwszej drogi. Kontroferty, jak Korytarz Norweski, hub gazowy na granicy Polski i Ukrainy, integracja rynków energii i gazu, a szerzej rozwój i dywersyfikacja w sektorze energetycznym Unii Europejskiej, na przykład za pośrednictwem ropociągu Odessa-Brody-Gdańsk, powinny skłaniać do wyboru drugiej drogi.

To nią powinny podążać dyplomacje Europy Środkowo-Wschodniej. Podejmowane są próby zewnętrznej ingerencji we wspólnotowe projekty mające zmniejszyć zależność od Rosji. Dochodzi do deprecjonowania współpracy przy Korytarzu Norweskim, nowych połączeniach gazowych w regionie, nowych interkonektorach, itp. Można odnieść wrażenie, że część propozycji rosyjskich zmierza do odciągnięcia krajów regionu od współpracy na rzecz unilateralnych zysków, czego przykładem jest wspomniany Nord Stream 2. Dwiema tarczami Polski oraz innych państw Europy Środkowo-Wschodniej w tym zakresie są Unia Europejska i NATO, które stoją na pryncypialnym stanowisku w sprawie Rosji. Unia roztacza nad naszym regionem parasol regulacji antymonopolowych, inicjatyw integracyjnych i dywersyfikacyjnych, a Sojusz dba o twarde bezpieczeństwo.

Pozornie atrakcyjna oferta rosyjska rodzi potrzebę sformułowania realnej kontroferty. Mogą je zapewnić na przykład Polska i Ukraina. Wspólne wykorzystanie infrastruktury gazowej i naftowej może posłużyć do budowy kolejnego korytarza dostaw surowców, na którego straży stanęłyby Unia Europejska i NATO. Z wykorzystaniem polskiego gazoportu, Korytarza Norweskiego i naftoportu, a także dzięki projektowi ropociągu Odessa-Brody-Gdańsk można zapewnić realną dywersyfikację, której warunkiem sine qua non jest surowiec nierosyjski, a nie tylko umowa z firmą inną niż rosyjska. Infrastruktura przesyłowa i magazynowa na Ukrainie może posłużyć do budowy wspólnego hubu gazowego, dla którego strona ukraińska zaproponowała nazwę Wschodnio-Europejskiego Hubu Gazowego. Synergia między infrastrukturą polską i ukraińską może być przeciwwagą wystarczającą do zrównoważenia rynku niemieckiego, który dzięki Nord Stream, a w przyszłości być może Nord Stream 2, będzie głównym kanałem dystrybucji gazu z Rosji.

Warunkiem niezbędnym do realizacji tych zamierzeń jest zapewnienie wiarygodności po stronie ukraińskiej i pewnych inwestycji po stronie Polski. Polacy mogliby się włączyć w proces liberalizacji ukraińskiego sektora gazowego i elektroenergetycznego. Ukraińcy ze swoim potencjałem naukowym mogliby się zaangażować w innowacyjne programy jak elektromobilność czy nowe technologie węglowe, wpisując się w ten sposób w projekt reindustrializacji Europy.

Do tego, aby było to możliwe potrzebny jest jednak pas transmisyjny pozwalający na interakcję biznesową między podmiotami pod kontrolą obu państw. Potrzebne są regularne spotkania tematycznych grup rządowych i parlamentarnych, a także zinstytucjonalizowana współpraca organizacji pozarządowych.

Referat wygłoszony podczas Polsko-Ukraińskiego Forum Strategicznego 20 lipca 2016 roku we Lwowie. Organizatorem wydarzenia była Fundacja Centrum Badań Polska-Ukraina.