Jakóbik: Rosja podważa wiarygodność Ukrainy, by ukryć swoją niewiarygodność

25 listopada 2015, 09:46 Energetyka

KOMENTARZ

Wojciech Jakóbik

Redaktor naczelny BiznesAlert.pl

Zbliża się kolejna zima. Rosjanie wykorzystują ten fakt, by znów uderzyć w wiarygodność Kijowa i wypromować swój nowy projekt gazociągowy. Argumentów mają coraz mniej. Ukraina nie może dać się sprowokować.

Rosyjski Gazprom poinformował, że zawiesza dostawy gazu na Ukrainę do czasu, gdy przekaże ona przedpłaty. O 10 rano czasu moskiewskiego w środę 25 listopada ustały dostawy surowca z Rosji nad Dniepr. Gazprom grozi, że może to zagrozić tranzytowi surowca na terytorium Unii Europejskiej.

Oznacza to jedynie tyle, że Naftogaz nie zapłacił za kolejne dostawy, przez co Rosjanie nie wysłali ich na Ukrainę. Wynika to albo z wyboru lepszej oferty (dostawy przez rewersy z Zachodu) albo z braku środków na ukraińskim koncie. Niezależnie od tego, nie istnieją żadne naruszenia kontraktu. Strony poruszają się w obrębie porozumienia tymczasowego zwanego zimowym pakietem. Nie mamy do czynienia z kryzysem gazowym.

Przerwanie dostaw na Ukrainę nie oznacza przerwy dostaw przez terytorium tego kraju do Europy. Dopiero wyczerpanie zapasów w magazynach gazowych przez Ukraińców stworzyłoby zagrożenie techniczne dla dostaw do klientów europejskich.

Na mocy porozumienia tymczasowego z udziałem Komisji Europejskiej, Ukrainy i Rosji, Kijów odbiera rosyjski gaz ze zniżką cenową w oparciu o przedpłaty. Ze względu na powolne reformy w sektorze energetycznym, opóźnia się przekazanie kolejnej transzy pożyczki z Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju w wysokości 300 mln dolarów, które miały posłużyć do zakupu gazu z Zachodu. Ze względu na niedobór środków finansowych, Ukraińcy nie płacą na czas. Także ze względu na dywersyfikację źródeł dostaw, sprowadzają mniej gazu z Rosji na korzyść dostaw z Europy.

Część połączeń gazowych pozostaje niewykorzystana, jak duży rewers słowacki, który pozwoliłby znacznie zwiększyć dostawy przez ten kraj na Ukrainę. Jest on ograniczony umową Gazprom-Eustream. Rosjanie nie chcą przekazać kodów dostawcy, które są niezbędne do zarządzania dostawami surowca przy użyciu rewersu wirtualnego. Ukraińcy grożą, że zaskarżą sprawę do Trybunału Arbitrażowego w Sztokholmie, gdzie trwa już spór o wzajemne roszczenia między Gazpromem a Naftogazem.

Mimo problemów, Ukraińcy inwestują w modernizację sieci gazociągowej, w celu ustabilizowania tranzytu. W listopadzie Ukrtransgaz zakończył budowę nowego odcinka gazociągu Urengoj-Pomary-Użhorod, czyli głównej nitki tranzytowej z Rosji do Unii Europejskiej.

Zatrzymanie dostaw od Gazpromu nie oznacza, że Ukraina jest pozbawiona tego surowca. Może skorzystać z własnego wydobycia, zapasów i dostaw (droższych, ale nadal dostępnych) z kierunku zachodniego.

Gazprom powtarza argumenty słyszane poprzedniej zimy. Przedstawia Ukrainę, jako niewiarygodnego partnera i niepewny kraj tranzytowy. To jeden z argumentów, popularnych także na Zachodzie, za rozbudową gazociągu Nord Stream, promowanej przez Gazprom oraz zaangażowane w nią spółki europejskie: BASF, E.on, OMV, Shell i Engie.

Również wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej ds. Unii Energetycznej Marosz Szefczovicz uznał, że tranzyt gazu przez Ukrainę jest dla Europy priorytetem i zostanie utrzymany. Mają być także kontynuowane wysiłki na rzecz modernizacji i reformy ukraińskiego sektora gazowego. W interesie Ukrainy jest kontynuacja reform sektora energetycznego oraz obrona wiarygodności przez ścisły legalizm w relacjach z Rosją i unikanie pokusy zaszkodzenia Rosjanom poprzez zachowania nieprzewidywalne, jak odcięcie dostaw energii na Krym, zablokowanie tranzytu gazu do Europy. Zwolennicy zbliżenia z Gazpromem na zachodzie Europy tylko czekają na taki pretekst, by znów zaapelować o ustępstwa Brukseli dla Nord Stream 2 i innych biznesów z Rosjanami.

Choć odpowiednie służby pracują nad jak najszybszym wznowieniem dostaw energii na Krym, Rosjanie nie rezygnują z gróźb. Ukraińcy nie muszą już importować energii elektrycznej z Rosji, jednakże możliwość przerwania dostaw węgla z tego kierunku jest realnym zagrożeniem. Być może mógłby pomóc polski węgiel, pod warunkiem, że Kijów wywiązałby się z obietnicy dostosowania swoich elektrowni pod nasz gatunek tego surowca. To jednak pozostaje znakiem zapytania.

Działania rosyjskich spółek pokazują, że to Rosjanie są nieprzewidywalnym partnerem relacji energetycznych. Starają się jednak ekstrapolować tę wadę na swoich rywali na Ukrainie. Chce w ten sposób przekonać do siebie, jako niezbędnego elementu rozwiązania problemu, Zachód. Prowokacja z wysadzeniem połączeń elektroenergetycznych z Krymem mogła być elementem tej walki wizerunkowej. Moskwa chce, aby świat uznał Ukrainę za drugi Sudan, o którym trzeba rozmawiać z troską, najlepiej z udziałem rosyjskiej delegacji, która podpowie najlepsze rozwiązanie. „Walka z terroryzmem” to kolejna arena tej gry i temat na osobny tekst.