Jakóbik: Stworzenie ministerstwa energii nie pomogło. Rywalizacja resortów trwa

11 marca 2016, 08:15 Energetyka

KOMENTARZ

Wojciech Jakóbik

Redaktor naczelny BiznesAlert.pl

Po tym jak wicepremier i minister rozwoju Mateusz Morawiecki ogłosił swój plan rozwoju gospodarczego kraju opartego o innowacje, pojawia się kolejny pomysł, który niekoniecznie został skonsultowany ze spółkami skarbu państwa. Czy to element rywalizacji z ministrem skarbu państwa Dawidem Jackiewiczem? A może to tarcia w relacjach z resortem energii, który miał przejmować kompetencje w sektorze energetycznym od ministrów skarbu i gospodarki – teraz rozwoju?

Plan Morawieckiego, czyli „Plan na rzecz odpowiedzialnego rozwoju” zakłada rozwój niskoemisyjnej gospodarki opartej o źródła rozproszone, a nawet geotermię. Nie ma wzmianek o energetyce węglowej, która ma być w przekonaniu ministra energii Krzysztofa Tchórzewskiego podstawą wytwórstwa energii w kraju. Jest za to pomysł stworzenia floty gazowców na potrzeby importu LNG, który z pewnością zaskoczył ministra skarbu państwa i dotąd podległe mu spółki paliwowe.

Kolejnym działaniem ministra rozwoju w zakresie energetyki było wysłanie do Teheranu misji gospodarczej, która przebywała tam od 5 do 9 marca. Rozmowy dotyczyły szerokiego zakresu możliwej współpracy gospodarczej, ale irańska agencja Shana poinformowała głównie o zainteresowaniu Polaków udziałem w projektach LNG, których w Iranie jest kilka, oraz importem ropy, która ma właściwości podobne do rosyjskiej. Polskie spółki jak PKN Orlen i PGNiG odbyły wizyty w Iranie jeszcze za poprzedniej władzy. Orlen interesował się importem czarnego surowca, a PGNiG sektorem wydobywczym w Iranie, który jest niedoinwestowany i potrzebuje zagranicznego zaangażowania dla rozwoju. Nie wiadomo więc, czy deklaracja delegacji Morawieckiego została uzgodniona z resortami energii i skarbu. Należy oczywiście dopuścić możliwość, że agencja Shana zmanipulowała stanowisko Polaków.

Faktem jest jednak, że Morawiecki i Jackiewicz rywalizują o wpływ na politykę rządu. Media namaściły ich na potencjalnych następców prezesa Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego. W grze jest także minister energii Krzysztof Tchórzewski, który docelowo ma w 2017 roku przejąć wszystkie kompetencje w zakresie energetyki.

Efekt jest taki, że chociaż Polska dorobiła się własnego resortu energii, co postulowałem od lat, to spór kompetencyjny pozostał. Nie powstał superresort skupiający uprawnienia do zarządzania polską energetyką. Jest ministerstwo ds. górnictwa, które ma dopiero stopniowo odzyskiwać kolejne kompetencje od resortu skarbu (spółki elektroenergetyczne, paliwowe). Nie wiadomo, czy uda mu się przejąć kompetencje w zakresie koncesji wydobywczych od ministra środowiska, który wolałby zachować je dla siebie. Może lepszym pomysłem było ustanowienie superresortu za jednym zamachem?

Na chaos komunikacyjny nakłada się rywalizacja partyjna, której rozstrzygnięcia nie należy się spodziewać przed zakończeniem sporu rządu z górnikami o restrukturyzację sektora wydobycia węgla. Być może po szczycie NATO zaplanowanym na lipiec, kiedy według niektórych mediów ma dojść do przebudowy rządu, dojdzie także do zmian w resortach dzielących kompetencje w sektorze energetycznym. Czy wtedy ekipa Beaty Szydło wróci do koncepcji superresortu?