Najważniejsze informacje dla biznesu

Jakóbik: Suma wszystkich strachów przed tanią ropą naftową

KOMENTARZ

Wojciech Jakóbik

Redaktor naczelny BiznesAlert.pl

Zawór bezpieczeństwa ceny ropy naftowej na świecie przestał działać. Brak solidarności w OPEC spowodował, że kartel stracił wpływ na rynek, a ten zaczął żyć własnym życiem. Dlatego nie wiadomo kiedy skończy się spadek cen surowca. Chociaż wielu analityków snuje w tym kontekście katastroficzne wizje, nie należy tracić optymizmu. Przedsiębiorczość się wybroni.

1. Rewolucja łupkowa się nie skończy

Podczas kryzysu finansowego z 2008 roku cena ropy spadła z blisko 150 do prawie 30 dolarów za baryłkę. Wróciła do wyższych poziomów po interwencji Arabii Saudyjskiej, która ograniczyła eksport i wywindowała ją do okolic 80 dolarów. Obecnie kolejne granice psychologiczne zostają przełamane. Cena 70 dolarów za baryłkę miała być czerwoną linią dla wydobycia ropy łupkowej w USA. 60 dolarów za baryłkę miało skłonić do cięć Arabów. Ci jednak utrzymują, że ich decyzji o utrzymaniu wydobycia nie zmieni nawet spadek ceny surowca do 20 dolarów. Według wyliczeń Capital Economics amerykańskie firmy mogą zmniejszyć krótkoterminowe koszty wydobycia do 10-20 dolarów za baryłkę. Jest zatem przestrzeń do dalszych spadków.

Amerykanie zmniejszą produkcję dopiero po rewizji planów uwzględniających średnią cenę roczną. Przy niektórych odwiertach sprzęt czeka jeszcze na załogę i ostatnie pozwolenia. Spadek wydobycia ma według Johna Kempa z Reutersa nastąpić dopiero w 2015 roku, kiedy nowe odwierty przestaną uzupełniać straty spowodowane wygaszaniem rekordowej produkcji z 2013 i 14 roku. Wydobycie z pola Bakken maleje o 65 procent po pierwszym roku, następne 35 procent w następnym, o kolejne 15 procent w trzecim i 10 w czwartym. Jeżeli Amerykanie zdecydują się na mniej odwiertów w 2015 roku, dopiero pod koniec roku stara produkcja zacznie maleć, a nowa jej nie uzupełni. A i to stanie się pod warunkiem, że cena ropy nie zacznie znów rosnąć. Jeśli surowiec podrożeje do poziomu zwiększającego opłacalność wydobycia, ropa łupkowa z amerykańskich złóż będzie dalej płynąć szerokim strumieniem. Firmy będą musiały wykonać około 2000 nowych odwiertów, aby utrzymać wydobycie na stałym poziomie. Kasandryczne wizje upadku łupkowej rewolucji są jednak bezpodstawne.

Póki co firmy zaczęły masowo magazynować ropę, by sprzedać ją w przyszłości po wyższej cenie. Zatrzymują prace na kolejnych odwiertach. Według Baker Hughes od 10 października 2014 roku zatrzymano pracę 130 szybów naftowych czyli 8 procent całego wydobycia. Z ankiety Cowen and Company wynika, że firmy szukające węglowodorów planują w tym roku oszczędności w wysokości 17 procent przy średniej cenie 70 dolarów za baryłkę. Oznacza to, że globalne wydatki na poszukiwania i wydobycie zmaleją do 571 mld dolarów. Jeśli średnia cena spadnie do 60 dolarów – wydatki zmniejszą się o 30 do 35 procent. Analitycy Cowen and Company podkreślają, że spadek ma nastąpić głownie jeśli chodzi o odwierty pionowe. Wiercenia horyzontalne za ropą łupkową mają być nadal prowadzone. Na razie firmy reagują różnie. Conoco Philips zapowiedziało cięcia w wysokości 20 procent, mniejsze Continental Resources Inc obetnie budżet o 40 procent.

Amerykańskie władze nie patrzą biernie na rozwój wydarzeń. Gubernator Północnej Dakoty Jack Dalrymple w noworocznym wystąpieniu zadeklarował, że w razie problemów z wydobyciem ropy, a co za tym idzie ze spadkiem przychodów dla samorządów, przekaże z budżetu do 2,7 mld dolarów pomocy hrabstwom, w którym toczą się prace wydobywcze. Jego stan doświadczył rozkwitu gospodarczego wskutek rewolucji łupkowej, która przyniosła mu wzrost realnego PKB na poziomie 9,7 procent. Dlatego według Departamentu Handlu USA władze stanowe mogą rozważyć udzielenie kredytów koncernom dotkniętym spadkiem ceny surowca. Subsydia będą pochodziły z nadwyżek generowanych przez lata łupkowej rewolucji. Amerykanie mają środki na inwestycje. To odróżnia ich od Rosjan, o czym więcej dalej.

2. Nie będzie kryzysu na rynku LNG

Taniejąca ropa miała znaczenie dla spadku zainteresowania gazem skroplonym w Azji, co było dużym zaskoczeniem według analityków Wood Mackenzie. Z raportu ośrodka wynika, że produkcja LNG na świecie osiągnęła w 2014 roku 246 mln ton metrycznych. Jednak ze względu na spowolnienie gospodarcze, a w dalszej kolejności spadek cen ropy naftowej, zainteresowanie tym surowcem w Azji spadło obniżając ceny LNG z 20 dolarów za mmbtu do poniżej 10 dolarów za mmbtu.

Według World Gas Intelligence ceny spotowe LNG w Azji spadły z rekordowego poziomu z lutego 2014 roku o 49 procent. Dzięki tańszej ropie bardziej atrakcyjne od spotowych dostaw gazu skroplonego okazały się kontrakty długoterminowe indeksowane do ceny czarnego surowca. Mimo to na świecie zamówiono 67 nowych tankowców a ostateczną decyzję inwestycyjną otrzymały projekty LNG o łącznej przepustowości 30 mln ton metrycznych. Dlatego cena gazu w postaci skroplonej będzie dalej spadać a przez mniejsze zainteresowanie w Azji, kupcy LNG zainteresują się bardziej Europą.

Największą ofiarą taniej ropy naftowej pozostaje Rosja. Ropa zadziałała podobnie na kontrakty długoterminowe indeksowane do jej ceny na Starym Kontynencie. Według Bloomberga wspominany przez Mackenzie rozwój rynku LNG w nadchodzącym roku wytworzy konkurencję dla dostaw od Gazpromu rurami. Efekt spotęguje spadek sprzedaży o 48 procent wywołany nadpodażą gazu. Firma informuje, że w 2015 roku po raz pierwszy od 2009 jej przychody spadną o 7,6 procent do 6,13 bln rubli czyli 99 mld dolarów. Według Citigroup tania ropa przełoży się od kwietnia na pierwsze obniżki w kontraktach długoterminowych. Prawie połowa umów gazowych między Rosją a klientami europejskimi jest indeksowana. Efekty mają być widoczne z sześcio- lub dziewięciomiesięcznym opóźnieniem. Z raportu Energy Aspects Ltd wynika, że import LNG do Europy ma wzrosnąć w 2015 roku o 18 procent. Wynika z niego też, że fala LNG spowoduje latem efekt podobny do opisywanego wcześniej masowego magazynowania ropy w USA. Firmy będą pompować maksymalne wolumeny do magazynów, aby sprzedać jak najwięcej gazu zimą, gdy cena surowca znów się podniesie. Oznaczałoby to w przyszłym roku jeszcze gorszą zimę dla Gazpromu ale większe bezpieczeństwo energetyczne dla Europy i to nawet przy spadku wydobycia węglowodorów w Stanach Zjednoczonych. Wtedy obawy Europejczyków liczących na zniesienie zakazu eksportu węglowodorów z USA na mocy negocjowanego Transatlantyckiego Porozumienia Handlowo-Inwestycyjnego (TTIP) zostałyby uśmierzone. Tani surowiec i tak znajdzie się u brzegów Europy, choć być może dotrze do nich inną drogą. Dlatego strach o upadek sektora LNG także należy odłożyć do lamusa.

3. Rosja nie upadnie

Firmy rosyjskie dotknięte przez spadającą cenę ropy naftowej dodatkowo ucierpiały z powodu sankcji zachodnich wprowadzonych w odpowiedzi na agresję Rosji na Ukrainie. Gazprom i Rosnieft zamrażają projekty arktyczne, podmorskie, łupkowe i LNG, które miały być dźwignią dalszego rozwoju wydobycia. Znane już ofiary sankcji to gazociąg South Stream (Gazprom), projekt na Morzu Karskim, pola ropy łupkowej: Bażenow, Pobieda (Rosnieft), projekty gazu skroplonego: Baltic LNG, Jamał LNG, Władywostok LNG (Gazprom), Sachalin 1, Far East LNG (Rosnieft). Część z nich została zawieszona, jak South Stream. Część otrzyma kroplówkę z funduszy emerytalnych jak Jamał LNG. Inne zostaną dofinansowane przez azjatyckich partnerów inwestycji.

Obie wspomniane firmy zostały odcięte od zachodniego kapitału, więc także dostaną pieniądze rosyjskich emerytów, aby przetrwać prognozowany przez Kreml maksymalnie dwuletni okres kryzysu spowodowanego sankcjami Zachodu. Jednakże wobec zmian rynkowych spowodowanych taniejącą ropą naftową, wspomniane projekty mogą się okazać nieopłacalne także po zniesieniu sankcji. O ile amerykańscy przedsiębiorcy mają dostęp do różnych form wsparcia na rynku i w instytucjach państwowych, o tyle rosyjskie firmy zarządzane przez elity władzy są skazane na Moskwę. Dlatego należy się spodziewać, że tania ropa naftowa – wbrew oczekiwaniom części analityków – nie zagrozi reżimowi na Kremlu, a być może nawet go skonsoliduje.

Czytaj także: W odpowiedzi na kryzys car dyscyplinuje dworzan

Podsumowując, taniejąca cena ropy naftowej nie przyniesie zmian na rynku surowców energetycznych ale te i tak nadejdą – z innych powodów.

KOMENTARZ

Wojciech Jakóbik

Redaktor naczelny BiznesAlert.pl

Zawór bezpieczeństwa ceny ropy naftowej na świecie przestał działać. Brak solidarności w OPEC spowodował, że kartel stracił wpływ na rynek, a ten zaczął żyć własnym życiem. Dlatego nie wiadomo kiedy skończy się spadek cen surowca. Chociaż wielu analityków snuje w tym kontekście katastroficzne wizje, nie należy tracić optymizmu. Przedsiębiorczość się wybroni.

1. Rewolucja łupkowa się nie skończy

Podczas kryzysu finansowego z 2008 roku cena ropy spadła z blisko 150 do prawie 30 dolarów za baryłkę. Wróciła do wyższych poziomów po interwencji Arabii Saudyjskiej, która ograniczyła eksport i wywindowała ją do okolic 80 dolarów. Obecnie kolejne granice psychologiczne zostają przełamane. Cena 70 dolarów za baryłkę miała być czerwoną linią dla wydobycia ropy łupkowej w USA. 60 dolarów za baryłkę miało skłonić do cięć Arabów. Ci jednak utrzymują, że ich decyzji o utrzymaniu wydobycia nie zmieni nawet spadek ceny surowca do 20 dolarów. Według wyliczeń Capital Economics amerykańskie firmy mogą zmniejszyć krótkoterminowe koszty wydobycia do 10-20 dolarów za baryłkę. Jest zatem przestrzeń do dalszych spadków.

Amerykanie zmniejszą produkcję dopiero po rewizji planów uwzględniających średnią cenę roczną. Przy niektórych odwiertach sprzęt czeka jeszcze na załogę i ostatnie pozwolenia. Spadek wydobycia ma według Johna Kempa z Reutersa nastąpić dopiero w 2015 roku, kiedy nowe odwierty przestaną uzupełniać straty spowodowane wygaszaniem rekordowej produkcji z 2013 i 14 roku. Wydobycie z pola Bakken maleje o 65 procent po pierwszym roku, następne 35 procent w następnym, o kolejne 15 procent w trzecim i 10 w czwartym. Jeżeli Amerykanie zdecydują się na mniej odwiertów w 2015 roku, dopiero pod koniec roku stara produkcja zacznie maleć, a nowa jej nie uzupełni. A i to stanie się pod warunkiem, że cena ropy nie zacznie znów rosnąć. Jeśli surowiec podrożeje do poziomu zwiększającego opłacalność wydobycia, ropa łupkowa z amerykańskich złóż będzie dalej płynąć szerokim strumieniem. Firmy będą musiały wykonać około 2000 nowych odwiertów, aby utrzymać wydobycie na stałym poziomie. Kasandryczne wizje upadku łupkowej rewolucji są jednak bezpodstawne.

Póki co firmy zaczęły masowo magazynować ropę, by sprzedać ją w przyszłości po wyższej cenie. Zatrzymują prace na kolejnych odwiertach. Według Baker Hughes od 10 października 2014 roku zatrzymano pracę 130 szybów naftowych czyli 8 procent całego wydobycia. Z ankiety Cowen and Company wynika, że firmy szukające węglowodorów planują w tym roku oszczędności w wysokości 17 procent przy średniej cenie 70 dolarów za baryłkę. Oznacza to, że globalne wydatki na poszukiwania i wydobycie zmaleją do 571 mld dolarów. Jeśli średnia cena spadnie do 60 dolarów – wydatki zmniejszą się o 30 do 35 procent. Analitycy Cowen and Company podkreślają, że spadek ma nastąpić głownie jeśli chodzi o odwierty pionowe. Wiercenia horyzontalne za ropą łupkową mają być nadal prowadzone. Na razie firmy reagują różnie. Conoco Philips zapowiedziało cięcia w wysokości 20 procent, mniejsze Continental Resources Inc obetnie budżet o 40 procent.

Amerykańskie władze nie patrzą biernie na rozwój wydarzeń. Gubernator Północnej Dakoty Jack Dalrymple w noworocznym wystąpieniu zadeklarował, że w razie problemów z wydobyciem ropy, a co za tym idzie ze spadkiem przychodów dla samorządów, przekaże z budżetu do 2,7 mld dolarów pomocy hrabstwom, w którym toczą się prace wydobywcze. Jego stan doświadczył rozkwitu gospodarczego wskutek rewolucji łupkowej, która przyniosła mu wzrost realnego PKB na poziomie 9,7 procent. Dlatego według Departamentu Handlu USA władze stanowe mogą rozważyć udzielenie kredytów koncernom dotkniętym spadkiem ceny surowca. Subsydia będą pochodziły z nadwyżek generowanych przez lata łupkowej rewolucji. Amerykanie mają środki na inwestycje. To odróżnia ich od Rosjan, o czym więcej dalej.

2. Nie będzie kryzysu na rynku LNG

Taniejąca ropa miała znaczenie dla spadku zainteresowania gazem skroplonym w Azji, co było dużym zaskoczeniem według analityków Wood Mackenzie. Z raportu ośrodka wynika, że produkcja LNG na świecie osiągnęła w 2014 roku 246 mln ton metrycznych. Jednak ze względu na spowolnienie gospodarcze, a w dalszej kolejności spadek cen ropy naftowej, zainteresowanie tym surowcem w Azji spadło obniżając ceny LNG z 20 dolarów za mmbtu do poniżej 10 dolarów za mmbtu.

Według World Gas Intelligence ceny spotowe LNG w Azji spadły z rekordowego poziomu z lutego 2014 roku o 49 procent. Dzięki tańszej ropie bardziej atrakcyjne od spotowych dostaw gazu skroplonego okazały się kontrakty długoterminowe indeksowane do ceny czarnego surowca. Mimo to na świecie zamówiono 67 nowych tankowców a ostateczną decyzję inwestycyjną otrzymały projekty LNG o łącznej przepustowości 30 mln ton metrycznych. Dlatego cena gazu w postaci skroplonej będzie dalej spadać a przez mniejsze zainteresowanie w Azji, kupcy LNG zainteresują się bardziej Europą.

Największą ofiarą taniej ropy naftowej pozostaje Rosja. Ropa zadziałała podobnie na kontrakty długoterminowe indeksowane do jej ceny na Starym Kontynencie. Według Bloomberga wspominany przez Mackenzie rozwój rynku LNG w nadchodzącym roku wytworzy konkurencję dla dostaw od Gazpromu rurami. Efekt spotęguje spadek sprzedaży o 48 procent wywołany nadpodażą gazu. Firma informuje, że w 2015 roku po raz pierwszy od 2009 jej przychody spadną o 7,6 procent do 6,13 bln rubli czyli 99 mld dolarów. Według Citigroup tania ropa przełoży się od kwietnia na pierwsze obniżki w kontraktach długoterminowych. Prawie połowa umów gazowych między Rosją a klientami europejskimi jest indeksowana. Efekty mają być widoczne z sześcio- lub dziewięciomiesięcznym opóźnieniem. Z raportu Energy Aspects Ltd wynika, że import LNG do Europy ma wzrosnąć w 2015 roku o 18 procent. Wynika z niego też, że fala LNG spowoduje latem efekt podobny do opisywanego wcześniej masowego magazynowania ropy w USA. Firmy będą pompować maksymalne wolumeny do magazynów, aby sprzedać jak najwięcej gazu zimą, gdy cena surowca znów się podniesie. Oznaczałoby to w przyszłym roku jeszcze gorszą zimę dla Gazpromu ale większe bezpieczeństwo energetyczne dla Europy i to nawet przy spadku wydobycia węglowodorów w Stanach Zjednoczonych. Wtedy obawy Europejczyków liczących na zniesienie zakazu eksportu węglowodorów z USA na mocy negocjowanego Transatlantyckiego Porozumienia Handlowo-Inwestycyjnego (TTIP) zostałyby uśmierzone. Tani surowiec i tak znajdzie się u brzegów Europy, choć być może dotrze do nich inną drogą. Dlatego strach o upadek sektora LNG także należy odłożyć do lamusa.

3. Rosja nie upadnie

Firmy rosyjskie dotknięte przez spadającą cenę ropy naftowej dodatkowo ucierpiały z powodu sankcji zachodnich wprowadzonych w odpowiedzi na agresję Rosji na Ukrainie. Gazprom i Rosnieft zamrażają projekty arktyczne, podmorskie, łupkowe i LNG, które miały być dźwignią dalszego rozwoju wydobycia. Znane już ofiary sankcji to gazociąg South Stream (Gazprom), projekt na Morzu Karskim, pola ropy łupkowej: Bażenow, Pobieda (Rosnieft), projekty gazu skroplonego: Baltic LNG, Jamał LNG, Władywostok LNG (Gazprom), Sachalin 1, Far East LNG (Rosnieft). Część z nich została zawieszona, jak South Stream. Część otrzyma kroplówkę z funduszy emerytalnych jak Jamał LNG. Inne zostaną dofinansowane przez azjatyckich partnerów inwestycji.

Obie wspomniane firmy zostały odcięte od zachodniego kapitału, więc także dostaną pieniądze rosyjskich emerytów, aby przetrwać prognozowany przez Kreml maksymalnie dwuletni okres kryzysu spowodowanego sankcjami Zachodu. Jednakże wobec zmian rynkowych spowodowanych taniejącą ropą naftową, wspomniane projekty mogą się okazać nieopłacalne także po zniesieniu sankcji. O ile amerykańscy przedsiębiorcy mają dostęp do różnych form wsparcia na rynku i w instytucjach państwowych, o tyle rosyjskie firmy zarządzane przez elity władzy są skazane na Moskwę. Dlatego należy się spodziewać, że tania ropa naftowa – wbrew oczekiwaniom części analityków – nie zagrozi reżimowi na Kremlu, a być może nawet go skonsoliduje.

Czytaj także: W odpowiedzi na kryzys car dyscyplinuje dworzan

Podsumowując, taniejąca cena ropy naftowej nie przyniesie zmian na rynku surowców energetycznych ale te i tak nadejdą – z innych powodów.

Najnowsze artykuły