Jakóbik: Ukraina na drodze belarusyzacji sektora energetycznego

4 lutego 2014, 10:15 Atom

KOMENTARZ

Wojciech Jakóbik

Redaktor naczelny BiznesAlert.pl

Ukraiński budżet musi być w fatalnym stanie, skoro oficjele ustępującego rządu idą na coraz dalsze koncesje względem Moskwy. Jeżeli Zachód nie sformułuje szybko konkretnej oferty finansowej dla Ukrainy, ten kraj sprzeda ostatnie srebra rodowe, by uniknąć zapaści spowodowanej rosyjskimi roszczeniami.

Dyrektor Gazpromu Aleksiej Miller i wicepremier Ukrainy Jurij Bojko omówili w Moskwie współpracę rosyjskiej firmy z Kijowem w okresie zimowego zwiększenia zapotrzebowania na gaz ziemny i problemów ze spłatą długu za dostawy surowca. Tymczasem Naftogaz zwrócił się do rządu ukraińskiego z prośbą o opłacenie długów wobec firm grzewczych w wysokości 113 mld rubli, które utrudniają mu spłatę zaległości wobec Gazpromu (3,3 mld dolarów). Wczoraj Wedomosti donosiły, że Gazprom rozważa powrót do przedpłat za dostawy gazu na Ukrainę. Z tych sygnałów wynika, że spłata długu gazowego znajduje się obecnie poza zasięgiem Kijowa i Naftogazu. Za cierpliwość Rosjan, Kijów będzie płacił dalszymi koncesjami w energetyce.

Ten proces już się rozpoczął. W ostatnich dniach minister energetyki i przemysłu węglowego Eduard Stawicki omówił ze swoim rosyjskim odpowiednikiem Aleksandrem Nowakiem możliwość pogłębienia współpracy w sektorze atomowym (spotkał się też z dyrektorem Rosatomu, Sergiejem Kirijenko) oraz energetyki wodnej. Kijów rozważa budowę nowych obiektów przy udziale Rosjan. Ukraina powiela scenariusz białoruski. Prezydent Aleksandr Łukaszenko sprzedał wszystkie strategiczne spółki energetyczne. Ostatnią z nich był Beltransgaz – firma zarządzająca systemem przesyłu gazu przez Białoruś. Rosjanie traktują dziś tamtejszy sektor energetyczny jako swój i nie muszą szukać alternatywnych tras przesyłu surowca, ponieważ w pełni kontrolują obecną. Podobnie będzie z sektorem ukraińskim, jeżeli Kijów sprzeda swój GTS i Naftogaz. Dojdzie wtedy do belarusyzacji ukraińskiego sektora gazowego. Z punktu widzenia geopolitycznego, Rosjanie przesuną swoją strefę wpływu na energetykę na Zachód a przynależność Ukrainy do Europejskiej Wspólnoty Energetycznej straci znaczenie.

Nie będzie wtedy potrzebne przekierowanie przesyłu z Ukrainy do Nord Stream, a dalej OPAL, jeżeli w ogóle Gazprom dostanie od Komisji Europejskiej zgodę na wykorzystanie całej mocy rury. Najtańszy i najbardziej oczywisty szlak dostaw gazu z Rosji do Europy – przez Ukrainę – znajdzie się pod kontrolą Gazpromu. Rosjanie będą mieli wpływ na taryfy tranzytowe i obniżą koszty przesyłu. Póki co Kijów stara się uniknąć takiego rozwiązania ale dług rosyjski się nie zmniejsza, a Ukraina kupi czas tylko za pomocą kolejnych koncesji. Chyba, że upadający budżet wesprze Zachód.

W Brukseli nadal trwają rozmowy o pomocy finansowej dla Ukrainy. Unia Europejska i Stany Zjednoczone nadal nie doszły do porozumienia w tej sprawie, o czym informuje rzecznik Wysokiego Przedstawiciela ds. Polityki Zagranicznej i Bezpieczeństwa. Wysoki Przedstawiciel – Catherine Ashton – zapowiedziała w Wall Street Journal, że strony sformułują taką ofertę, która miałaby wesprzeć Kijów znajdujący się w trudnej sytuacji gospodarczej. Przy tym zaznaczyła, że kolejna transza pożyczki z Międzynarodowego Funduszu Walutowego (600 mln euro) zostanie przelana na ukraińskie konto dopiero po realizacji reform.

Ashton wróci do Kijowa w przyszłym tygodniu, aby kontynuować rozmowy na temat pomocy Zachodu dla Ukrainy. Tymczasem czasu jest coraz mniej, bo ustępujący rząd próbuje sprzedać ostatnie srebra rodowe z sektora energetycznego w zamian za łagodne stanowisko Rosji w kwestii długu gazowego. Oferta Zachodu musi być klarowna i zostać zaprezentowana szybko, inaczej w przyszłości o ukraińskiej energetyce będzie można rozmawiać już tylko z Rosjanami.

Wnioski geopoliyczne dla Polski są jasne. Belarusyzacja ukraińskiej energetyki uzależni ten kraj politycznie od Rosji i przekreśli jego wysiłki dywersyfikacyjne. Zależność w energetyce rozleje się na całą gospodarkę i – być może – wciągnie Ukrainę do unii celnej, zamykając mu drogę do integracji europejskiej. Wtedy zostanie przekreślony jeden z kluczowych postulatów polskiej polityki wschodniej, czyli wciągnięcie Kijowa do Unii. Tournee premiera Donalda Tuska mające zmobilizować Europę do działania to słuszna linia o tyle, o ile pociągnie za sobą konkretną ofertę Europy dla Ukrainy. Być może powinna ona przybrać kształt nowego planu Marshalla. Jakkolwiek jej nie nazwać, powinna pozwolić na wyciągnięcie Ukrainę z uścisku Rosji.