Jakóbik: Wyciek tajnego dokumentu o Nord Stream 2 to test wiarygodności Niemiec

29 listopada 2021, 07:35 Energetyka

Jeśli nowy rząd Niemiec będzie kontynuował politykę ochrony Nord Stream 2 za wszelką cenę, zapłaci ją po obu stronach Atlantyku na korzyść Władimira Putina. Oto co mówią tajne dokumenty – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Zawór gazowy. Fot. Naftogaz
Zawór gazowy. Fot. Naftogaz

Niemcy uważają, że Rosja nie użyła broni gazowej przeciwko Europie

Amerykański portal Axios jako pierwszy zacytował non-paper ustępującego rządu niemieckiego, który zawiera postulat zatrzymania nowych sankcji wobec spornego gazociągu Nord Stream 2. Pojawia się wobec faktu, że rośnie większość parlamentarna w USA opowiadająca się za odwieszeniem ograniczeń wobec operatora Nord Stream 2 AG, które mogłyby uniemożliwić rozpoczęcie dostaw. Rząd „świateł drogowych”, który ma powstać w grudniu nie uwzględnił zapisów o Nord Stream 2 w umowie koalicyjnej, ale postuluje import wodoru z Rosji, który mógłby się odbywać z pomocą tej infrastruktury. Zapewnia, że wszelkie projekty energetyczne muszą działać zgodnie z prawem europejskim, dając nadzieję na to, że nie będzie nacisków politycznych na regulatora Bundesnetzagentur w sprawie certyfikacji Nord Stream 2. To proces zatwierdzania jego zgodności z przepisami unijnymi, których wdrożenie mogłoby nawet doprowadzić projekt do bankructwa, gdyby nie fakt, że może liczyć na subsydia Kremla w przeciwieństwie do podmiotów działających faktycznie rynkowo.

Tymczasem non-paper wspomniany przez Axios trafił także na wycieraczkę redakcji BiznesAlert.pl. Wynika z niego, że Niemcy zamierzają nadal realizować porozumienie z USA z lipca (które zostało już odrzucone przez Ukrainę oraz Polskę) bez względu na sprzeciwy jako „najlepszy sposób na ochronę interesów ukraińskich”. Ta teza jest uderzeniem w pozycję Kijowa, który uważa inaczej. Być może dlatego doradca prezydenta Wołodymyra Zełeńskiego powiedział Axios, że jest zszokowany tym dokumentem. Wynika z niego, że Niemcy chcą wywierać presję na Rosję, aby zrealizowała umowę tymczasową o dostawach gazu przez Ukrainę do 2024 roku i zawarła nową, wspierać Ukrainę razem z USA inwestycjami rzędu miliarda dolarów na Zielony Fundusz ze wstępnym wkładem niemieckim w wysokości co najmniej 175 mln dolarów, czyli zgodnie z obietnicami z układu z Amerykanami.

Współpraca Niemcy-USA ma sprawić, że Rosja nie użyje gazu jako broni – wynika z dokumentu. Problem polega na tym, że mogło już dojść do jej użycia. Zapasy gazu w Europie są rekordowo niskie a pobór rekordowo wysoki przez atak zimy już w listopadzie z temperaturami niższymi średnio o 2 stopnie Celsjusza w porównaniu do pięcioletniej średniej. Tymczasem Gazprom ograniczał podaż w Europie, między innymi z użyciem magazynów Gazprom Germania (poprzez spółkę-córkę Astora) na terenie Niemiec i nie uzupełnił znacząco zapasów pomimo deklaracji prezydenta Władimira Putina o tym, że to zrobi. Jednakże „rekordowy wzrost cen energii w Europie” to według non-paper Niemiec „fenomen globalny i nie może być za niego obwiniona wyłącznie Rosja”. – Rosja realizuje obecnie zobowiązania kontraktowe, także jeśli chodzi o kontrakt przesyłowy z Ukraina, ale mogłaby zrobić więcej: ostatnie ogłoszenia Putin o woli zwiększenia dostaw to krok w dobrym kierunku – czytamy. Tyle, że ten krok nie został ostatecznie podjęty.

Niemcy bronią swego stanowiska w sprawie sankcji wobec Rosji, przytaczając działania w Unii Europejskiej w celu zidentyfikowania jakie mogłyby zostać wprowadzone. To stanowisko zakłada działanie w trzech obszarach: presji publicznej z użyciem „silnych przekazów potępiających nieakceptowalne działanie Rosji, najlepiej w koordynacji z Unią i USA”, presji politycznej poprzez ograniczenie lub zawieszenie określonych spotkań politycznych i formatów współpracy z Rosją, a także środków ekonomicznych w celu zapewnienia bezpieczeństwa dostaw gazu przez Ukrainę w odniesieniu do oceny bezpieczeństwa dostaw gazu w procesie certyfikacji operatora Nord Stream 2. Non-paper nie wspomina, że ministerstwo gospodarki i energetyki Niemiec pod wodzą ustępującego Petera Altmaiera uznało, że Nord Stream 2 nie stanowi zagrożenia w tym zakresie wbrew opinii krytyków, jak polski PGNiG czy ukraińskie Naftogaz i GTSOUA biorących udział w certyfikacji. Niemiecki rząd obiecuje także wsparcie krajów wystawionych na wykorzystanie gazu jako broni przez Rosję, przez asystę techniczną,  dostawy rewersowe a także wsparcie ich transformacji energetycznej. Ma również ocenić możliwość zawieszenia przyszłych projektów w sektor węglowodorów Rosji w koordynacji z USA i Unii Europejskiej. Nie ma żadnej wzmianki o sankcjach wobec Nord Stream 2 postulowanych przez jego krytyków.

Nord Stream 2 jednak na nielegalu?

Być może nieprzypadkowo w tym samym czasie pojawiają się informacje Handelsblatt o tym, że istnieje możliwość uruchomienia Nord Stream 2 jeszcze przed zakończeniem certyfikacji. Źródła gazety przekonują, że regulator niemiecki Bundesnetzagentur mógłby wykorzystać tę opcję w odniesieniu do odnóg Nord Stream 2 do Europy Zachodniej, czyli NEL ciągnący się z Meklemburgii Pomorza-Przedniego na Zachód i EGL 401 z Saksonii do Hesji. Gazeta szacuje, że rozpoczęcie dostaw przed certyfikacją wbrew regulatorowi oznaczałoby karę około miliona euro, ale wydaje się ona niewielka wobec 11 mld euro zainwestowanych już w Nord Stream 2. BiznesAlert.pl informował, że wdrożenie przepisów europejskich wobec tej infrastruktury mogłoby wykluczyć opłacalność ekonomiczną jej pracy, co potwierdzili sami Rosjanie w dokumentach. Jednak mogłaby ruszyć wskutek polityki faktów dokonanych wcześniej, szczególnie jeśli spółka niemiecka postulowana przez regulatora powstałaby szybko. Wysokie ceny gazu w Europie potęgowane atakiem zimy będą dla niektórych argumentem za takim rozwiązaniem.

Putin dzieli i rządzi dalej

Nowy rząd niemiecki stanie przed testem wiarygodności z punktu widzenia sojuszników jak Polska i USA, czy partnerów jak Ukraina. Jeżeli będzie kontynuował kurs na obronę Nord Stream 2 za wszelką cenę, już na początku kadencji straci szansę na poprawę relacji z Kijowem i Warszawą, a może także stracić poparcie Waszyngtonu, jeżeli wewnętrzna opozycja w stolicy Stanów zwycięży spór o rurę Putina. Oto jak projekt Nord Stream 2 już od 2015 roku pozwala przywódcy Rosji dzielić i rządzić Europą. Alternatywa to wspólna polityka sankcji USA i Unii Europejskiej, która niestety czasami może uderzyć w interesy ekonomicznie kilku firm uwikłanych w relacje polityczno-biznesowe z Rosją, ale pozwoli prowadzić prawdziwie niezależną politykę zagraniczną oraz bezpieczeństwa w odpowiedzi na agresję Kremla.

Jakóbik: Nord Stream 2 na nielegalu? Może się jeszcze zamienić w ruinę