Jeszke: Reforma polityki klimatycznej powinna chronić przed spekulacją (ROZMOWA)

23 lutego 2022, 07:30 Energetyka

– Spekulanci, o których jest tak ostatnio głośno, a których wydaje się nie widzieć unijna agencja, jednak na tym rynku są obecni. Dlatego też mechanizm zabezpieczający dla tego rynku jest koniecznością. Dopiero w ostatnim czasie ten temat wypłynął w mediach, my jednak już od dawna mówimy o nim głośno – mówi Robert Jeszke, kierownik zespołu strategii, analiz i aukcji oraz Centrum Analiz Klimatyczno-Energetycznych (CAKE) w Krajowym Ośrodku Bilansowania i Zarządzania Emisjami (KOBiZE), części Instytutu Ochrony Środowiska – Państwowego Instytutu Badawczego.

Robert Jeszke. Grafika: Gabriela Cydejko.
Robert Jeszke. Grafika: Gabriela Cydejko.

BiznesAlert.pl: Są sygnały, że Komisja Europejska chce reformować unijny system handlu emisjami CO2 (EU ETS) także w celu obniżenia obciążeń sektora energetycznego w dobie kryzysu. TGPE proponują trzy rozwiązania: korytarz cenowy, wypuszczenie dodatkowych uprawnień i walkę ze spekulacją. Które z tych rozwiązań, albo jeszcze inne, mają szansę powodzenia?

Robert Jeszke: Z punku widzenia instalacji objętych EU ETS bardzo ważne jest ograniczenie działań spekulacyjnych, które mogą prowadzić do manipulacji i ustabilizowanie ceny uprawnień do emisji. Ponieważ to właśnie ceny uprawnień w EU ETS istotnie wpływają na koszty produkcji, więc ich nagłe i drastyczne wzrosty mogą prowadzić do zaburzeń na rynku i w nieuzasadniony sposób zwiększać koszty. Z drugiej strony nadmierne spekulacyjne zachowania na rynku mogą prowadzić też do nagłych, dużych spadków prowadząc do jego chwiejności. Jak ważne jest wprowadzenie na rynku uprawnień do emisji odpowiednich zabezpieczeń pokazała ostatnia dziesięcioprocentowa korekta cen (od ceny bliskiej 100 euro). Gdy tylko pojawiła się informacja, że jedyny w tej chwili funkcjonujący (ale niestety mocno wadliwy art. 29a) mechanizm cenowy w EU ETS, który mógłby uwolnić EUA na rynek będzie reformowany, to rozpoczęła się prawdziwa wyprzedaż. To też pokazuje, że ci spekulanci, o których jest tak ostatnio głośno, a których wydaje się nie widzieć ESMA (unijna agencja nadzorująca handel uprawnieniami do emisji CO2 – przyp. red.), jednak na tym rynku są obecni. Dlatego też mechanizm zabezpieczający dla tego rynku jest koniecznością. Dopiero w ostatnim czasie ten temat wypłynął w mediach, my jednak już od dawna mówimy o nim głośno. 

W tym kontekście istnieje i dyskutowanych jest wiele możliwych rozwiązań. Jednym ze wspomnianych mechanizmów stabilizującym cenę uprawnień jest wprowadzenie korytarza cenowego. W ramach takiego korytarz ustala się w przepisach prawnych maksymalną i minimalną cenę uprawnień. Przykładowo osiągniecie którejś z cen minimalnej lub maksymalnej mogłoby wywołać natychmiastową reakcję w podaży uprawnień, skutkującą zwiększeniem lub ograniczeniem wolumenów aukcyjnych. Wprowadzenie takiego rozwiązania może jednak być trudne ze względu na już istniejący mechanizm podażowy jakim jest MSR. Na dzień dzisiejszy lepszym rozwiązaniem, które przede wszystkim powinna rozważyć Komisja Europejska jest zmiana istniejących zapisów dyrektywy EU ETS w art. 29a, umożliwiająca w przypadku nagłego wzrostu cen uprawnień uwolnienie z rezerwy MSR 100 mln EUA i ich sprzedaży na aukcjach. Reforma w zakresie art. 29a jest obecnie szeroko dyskutowana i popiera ją szereg państwa członkowskich. Obecny kształt tego mechanizmu praktycznie uniemożliwia jego wprowadzenie, o czym piszemy w ostatnim wydaniu „Raportu z rynku CO2 Przede wszystkim dlatego, że przepisy ustanawiające ten mechanizm są nie do końca jasne i od dawna nie ma konsensusu co do jego interpretacji. Inwestorzy zdając sobie sprawę z niejasności przepisów i braku chęci przeprowadzenia przez KE interwencji obniżającej cenę, bez obaw wchodzą na ten rynek i inwestują licząc na duże zyski. Dlatego wentyl bezpieczeństwa w postaci dobrze zaprojektowanego mechanizmu art. 29a jest niezbędny dla systemu EU ETS, aby przeciwdziałać niekontrolowanym wahaniom cen uprawnień do emisji. To zjawisko wydaje się być wyjątkowo niekorzystne dla podmiotów funkcjonujących w ramach tego systemu, które aby móc inwestować w niskoemisyjne technologie potrzebują przewidywalnego i stabilnego rynku uprawnień do emisji. Wydaje się, że najprostszym i najszybszym w tej chwili rozwiązaniem jest poprawa tego, co w systemie już jest – czyli właśnie zaadoptowanie art. 29a.

Komisja chce przedstawić pomysły reakcji w lipcu 2022 roku. Czy z punktu widzenia nieoficjalnych danych o tym, że kryzys energetyczny ma trwać nawet przez cały 2023 roku to szybko czy wolno i dlaczego Rada Europejska nie podjęła żadnych działań na szczycie w grudniu 2022 roku?

W komunikacie Komisji Europejskiej, którego publikacji spodziewamy się w przyszłym miesiącu, możemy oczekiwać opartej na długoterminowych prognozach informacji, że ceny gazu i energii elektrycznej mogą utrzymywać się na dość wysokim poziomie przynajmniej do 2023 roku. Chociaż warto w tym miejscu zauważyć, że sytuacja jest na tyle dynamiczna, że przewidywania dotyczące kryzysu energetycznego (cokolwiek przez to rozumiemy) należy traktować z pewną ostrożnością. Mówiąc o kryzysie energetycznym, Komisja Europejska wskazuje przede wszystkim na utrzymujące się wysokie ceny gazu ziemnego, które wprawdzie obserwowane są w sakli globalnej, niemniej w Europie problem jest dodatkowo komplikowany (pogłębiany) pogarszającymi się relacjami z Rosją – głównym dostawcą gazu do państw członkowskich Unii Europejskiej. 

Ostatni kryzys gazowy wpływający znacząco na wszystkie państwa członkowskie, ale także inne kraje, okazał się problemem pilniejszym i dojmującym na obradach Rady. Pamiętać należy, że tak wysokie ceny gazu powodują, że nawet przy obecnych cenach uprawnień do emisji generacja energii elektrycznej z węgla jest bardziej opłacalna niż z gazu – około dwuipółkrotnie bardziej emisyjnego w przeliczeniu na MWh. Dlatego też przywrócenie normalnych poziomów cen gazu zmiennego będzie wpływać na kształtowanie się cen na rynku EU ETS, a problem ten staje się pilniejszy do rozwiązania. Niemniej kwestia samego rynku EU ETS, w tym rosnących cen uprawnień do emisji, chociaż wbrew sygnałom ze strony Polski nie była rozważana podczas ostatnich rozmów, od dłuższego czasu jest obserwowana i analizowana. Debata dotycząca reformy systemu EU ETS, poza jego dostosowaniem do nowych, ambitniejszych celów polityki klimatycznej zawartych w Europejski Zielony Ładzie i pakiecie Fit for 55, obejmuje także mechanizmy zabezpieczające ten rynek przed nadmiernymi fluktuacjami cen. 

Postrzeganie tempa reakcji na rosnące już od dłuższego czasu ceny EUA jest kwestią względną. Z jednej strony zmiany tak skomplikowanego mechanizmu, jakim jest EU ETS, powinny mieć raczej charakter systemowy i długoterminowy, a nie doraźnej reakcji bez stosownej analizy skutków (warto tu wspomnieć nieskuteczność wprowadzonego dekadę temu backloadingu). Z drugiej strony działania regulacyjne w UE charakteryzują się swoistą inercją, będącą w znacznej mierze efektem ram prawnych i procedur podejmowania decyzji w gronie 27 państw członkowskich. Najważniejsze jest to, że problem skoków cenowych został zauważony i jest obecnie szeroko dyskutowany. Do tej pory rosnące ceny uprawnień do emisji były raczej postrzegane jako jedynie korzystne zjawisko zwiększając presję na redukcję emisji. Teraz nawet wśród entuzjastów wysokich cen uprawnień do emisji przebija się do świadomości fakt, że koszty uprawnień powinny kształtować się w bardziej przewidywalny sposób.

W naszej opinii rynek uprawnień w 2022 roku wciąż będzie cechować się wysoką zmiennością cen. Jest to niemal pewne, że notowania znajdą się powyżej 100 euro w 2022 roku, jednak tempo tych wzrostów nie powinno być tak duże jak obserwowaliśmy w 2021 roku z uwagi na potencjalne ryzyka dla cen jakie mogą wystąpić w 2022 roku. Chodzi tutaj nie tylko utrzymujące się wysokie ceny gazu – chociaż sezon grzewczy dobiega końca, co powinno przyczynić się do ich spadków, to wciąż istnieje coraz wyższe ryzyko konfliktu rosyjsko-ukraińskiego. Do tego dochodzą jeszcze kwestie negocjowanych przez państwa elementów pakietu Fit for 55, np. tempa odchodzenia od przydziału bezpłatnych uprawnień, finalnego kształtu reformy MSR, czy też wprowadzenia wspomnianych rozwiązań zapobiegających spekulacjom. 

Jak reformować energetykę, aby przystosować ją do stale rosnących cen uprawnień do emisji przy jednoczesnym rozroście luki wytwórczej w Polsce w latach dwudziestych?

Polska powinna dywersyfikować swój miks energetyczny stawiając z jednej strony na rozwój OZE i mocy gazowych, które będą konieczne do bilansowania systemu z drugiej elektrowni jądrowych, których obecność zapewniłaby stabilną i bezemisyjną produkcję energii elektrycznej. Niestety budowa elektrowni jądrowych to problem skomplikowany zarówno od strony technicznej, jak i finansowej a uruchomienie pierwszych jednostek tego typu będzie najprawdopodobniej możliwie dopiero w latach 30-tych. Musimy mieć świadomość, że inwestycje w energetyce są konieczne nie tylko ze względu na politykę klimatyczną ale też na wiek infrastruktury wytwórczej. Niezależnie w jakim kierunku będziemy transformować system energetyczny, w najbliższych latach koszty wytwarzania energii elektrycznej i ciepła wzrosną a co za tym idzie wzrosną też rachunki odbiorców. Trzeba też pamiętać, że ze względów technicznych nie jesteśmy w stanie w krótkim czasie zmodernizować systemu energetycznego tak, by uniknąć ponoszenia wysokich kosztów uprawnień do emisji, ale jeśli postawimy na stopniową transformację finalnie będziemy mniej zależni zarówno od kosztów paliw kopalnych jak i od kosztów zakupu uprawnień do emisji. 

Zarówno energetyka jądrowa, jak i morska energetyka wiatrowa w Polsce mają ogromny potencjał, ale pierwsze moce wiatrowe mogą pojawić się w systemie dopiero w 2025/26 roku, a jądrowe w latach trzydziestych. Do tego czasu rozwiązaniem częściowo zmniejszającym koszty emisji może być rozwój fotowoltaiki i lądowej energetyki wiatrowej. 

Dla kontynuacji transformacji miksu energetycznego Polski konieczne są też nakłady na sieci przesyłowe wysokich napięć, niezbędne przy rozwoju dużych instalacji wiatrowych lądowych i morskich oraz sieci dystrybucyjnych niskiego napięcia, bez których dalszy rozwój instalacji prosumenckich byłby znacząco utrudniony (przez ograniczenie możliwości wyprowadzania produkcji własnej do sieci). Dzięki dynamicznemu rozwojowi energetyki prosumenckiej udało się nam na koniec 2021 roku przekroczyć moc zainstalowaną w fotowoltaice prognozowaną w PEP na 2030 rok. Niestety wywołuje to problemy z bilansowaniem energii w sieciach niskiego napięcia dlatego konieczna stała się zmiana systemu wsparcia dla prosumentów od 1 kwietnia 2022 roku, która ma zwiększyć poziom autokonsumpcji wytworzonej przez nich energii. W praktyce jednak znaczące zwiększenie autokonsumpcji byłoby możliwe, gdyby dostępne były relatywnie tanie i efektywne systemy bateryjne, obecnie niestety drogie.

Dalszy rozwój lądowej energetyki wiatrowej w dużej mierze zależy od zmodyfikowania ustawy odległościowej – jak wiemy projekt ustawy powinien trafić do Sejmu pod koniec marca 2022 roku. Zgodnie z projektem w ciągu 10 lat moc lądowej energetyki wiatrowej ma się zwiększyć między 6 a 10 GW. 

Zdywersyfikowany miks energetyczny zapewni nam z jednej strony bezpieczeństwo energetyczne, a z drugiej strony ułatwi utrzymywanie wzrostu kosztu energii elektrycznej w ryzach, tym bardziej, że neutralność klimatyczna oparta jest w ogromnej mierze na powszechnej elektryfikacji różnych gałęzi gospodarki.

Rozmawiał Wojciech Jakóbik

Jest szansa na reformę unijnej polityki klimatycznej dającą ulgę energetyce w Polsce