Kardaś: Współzależność energetyczna Europy i Rosji się utrzyma

4 listopada 2013, 08:55 Energetyka

Wbrew medialnym zapowiedziom rewolucji w stosunkach energetycznych Europy i Rosji, ekspert ds. sektora gazowego Ośrodka Studiów Wschodnich Szymon Kardaś przekonuje, że współzależność między nimi nie zaniknie, jednak nieco się zmieni.

– Bardzo często posługujemy się pojęciem „zwrot” w kontekście zmian w polityce energetycznej Rosji. Jednak nie można ich uznać za odwrót do Europy. Alternatywność kierunku azjatyckiego nigdy nie znajdowała podstaw w realnej ocenie sytuacji. Z punktu widzenia Rosjan, biorąc pod uwagę skalę eksportu, kierunek europejski będzie priorytetowy niezależnie od deklaracji – ocenia specjalista. – Biorąc pod uwagę chociażby plany infrastrukturalne Gazpromu i chiński popyt na tzw. rurociągowy gaz rosyjski, firma ta może potencjalnie liczyć na eksport maksymalnie 30 mld m3 gazu. Patrząc na chłonność europejskiego rynku na poziomie 138 mld m3 w 2012 roku, w tym roku to może być możemy mieć do czynienia nawet z lekkim wzrostem, trudno mówić o tym, że Azja będzie tu realną alternatywa.

– Nie zmienia to faktu, że z rosyjskiej perspektywy jakikolwiek sukces na kierunku wschodnim będzie wykorzystywany wizerunkowo jako realizacja pewnego marzenia strategicznego – mówi rozmówca BiznesAlert.pl.

– Pomijając wręcz zabawny fakt pojawiania się kolejnych zapowiedzi o tym, że już za chwilę zostanie podpisany chińsko-rosyjski kontrakt na dostawy gazu rurociągowego, interesujące i nowe w obecnych negocjacjach jest, że cena jako mityczny punkt sporny przestaje mieć kluczowe znaczenie jako bariera dla porozumienia. Zastępuje go coś innego, a mianowicie kwestia warunków wejścia chińskich spółek energetycznych w rosyjski sektor gazowy, a konkretnie w projekty eksploatacji rosyjskich złóż na Syberii Wschodniej. Chińczycy są zainteresowani nie tylko zwiększaniem importu węglowodorów z Rosji ale także współudziałem w realizacji takich inicjatyw i sprowadzanie tamtejszych surowców. Przykłady to wejście w joint venture z Novatekiem i Totalem w ramach Jamał LNG czy porozumienie CNPC i Rosnieftii w sprawie dostaw ropy oraz współudziału w wydobyciu. Ten wątek coraz częściej się pojawia w rozmowach gazowych. To ważniejszy problem ze strony Rosjan, którzy chcą zachować wpływ na eksploatację swoich złóż i Chińczyków, którzy oczekują realnych korzyści z wejścia na Syberię – analizuje Kardaś. – Rzeczywiście cena była i nadal pozostaje realnym problemem. Jeżeli jednak przyjmiemy, że strony ustaliły już, że odejdą od formuły cenowej Henry Hub na której zależało Chińczykom, to należy uznać że cena już nie jest głównym przedmiotem sporu. Rosjanie liczyli prawdopodobnie na cenę zbliżoną do europejskiej. To i tak sukces dla obu stron bo cena gazu w Azji waha się wokół 640 dolarów za 1000 metrów sześciennych. Poziom ceny europejskiej to około 410 dolarów za tę samą jednostkę. Nawet poziom europejskiej ceny spotowej, która jest jeszcze niższa byłby do zaakceptowania dla Rosjan.

– Kluczowy problem to warunki wejścia Chińczyków na Syberię – uważa nasz rozmówca.

– Z tego względu współzależność europejsko-rosyjska w sektorze gazowym będzie się utrzymywać. Chociażby ten rok pokazał, że następuje odbicie Gazpromu od dna. W 2012 roku mieliśmy około 8-rpocentowy spadek dostaw. W tym roku mamy do czynienia z wzrostem o 15,5 procent w stosunku do analogicznego okresu.  Niekoniecznie jest to początek nowej tendencji bo mieliśmy ostrą zimę, spadek sprzedaży Statoilu i przerzucanie eksportu katarskiego LNG z Europy do Azji ze względu na wyższe ceny. W przyszłym roku może być inaczej. Dywersyfikacja będzie trwałym wyzwaniem dla Gazpromu, jednakże wspomniana współzależność gazowa między Europą a Rosją, choć coraz mniej asymetryczna na korzyść Rosjan, utrzyma się – kończy ekspert.