Bieliszczuk: Pozycja Rosji w rozmowach z Ukrainą i KE jest słabsza, niż się wydaje

14 sierpnia 2018, 14:45 Energetyka

Na łamach Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych ukazał się biuletyn Bartosza Bieliszczuka o trójstronnych rozmowach o przyszłości tranzytu rosyjskiego gazu do Unii Europejskiej przez Ukrainę. Autor przeanalizował punkty widzenia wszystkich stron negocjacji i wyciągnął wnioski dla Polski.

Siedziba Komisji Europejskiej. Fot. Wikimedia Commons

Ukraińcy chcą utrzymać tranzyt

Autor podaje, że przepustowość ukraińskiego systemu przesyłowego wynosi 141 miliardów metrów sześc. rocznie, ale jego realne wykorzystanie systematycznie spada. Gazociągi budowane przez GazpromNord Stream 2 i Turkish Stream – sprawiają, że tranzyt gazu przez Ukrainę do Unii Europejskiej nie jest konieczny – sam Gazprom dopuszcza utrzymanie niskiego przesyłu przez ukraiński system (10–15 mld m sześc.) dla krótkoterminowych dostaw do Europy w okresach większego zapotrzebowania. – Wolumen taki jest dla Ukraińców nieakceptowalny: minimalny tranzyt zapewniający utrzymanie ruchu GTS to ok. 30 mld m sześc. Rozmowy trójstronne mają pomóc w osiągnięciu porozumienia w sprawie dostaw gazu do UE przez Ukrainę, lecz nie jest jasne, o jakich wolumenach będzie mowa – pisze Bieliszczuk.

Realna pozycja Rosji – słabsza od postawy władz

Gazprom odmawia zapłaty Naftohazowi zapłaty 2,56 miliardów dolarów odszkodowania za złamanie postanowień kontraktu o minimalnym rocznym przesyle w wysokości 110 mld m sześc, co zasądził Trybunał w Sztokholmie. W odpowiedzi Naftohaz rozpoczął zajmowanie europejskich aktywów Gazpromu na poczet długu. Dodatkowo problemy może mieć sam projekt Nord Stream 2 – Dania zwleka z udzieleniem zgody na budowę gazociągu, a dodatkowo gazociąg EUGAL ma być oddany do użytku w 2020. Biorąc pod uwagę prognozowany wzrost popytu na rosyjski gaz w Europie, w obliczu opóźnień projektów Gazpromu Ukraina może mieć nadzieję na utrzymanie tranzytu na wyższym poziomie. Bieliszczuk wysnuwa też tezę, że strategia negocjacyjna Rosjan ma na celu zerwanie rozmów trójstronnych i powrót do bilateralnych rozmów z Ukrainą, jednocześnie przedstawiając ją jako mało wiarygodnego partnera w tranzycie gazu.

Sytuacja KE: Dyrektywa gazowa i wybory

Pozycję Komisji Europejskiej osłabia fakt, że w obecnym kształcie za rok kończy ona kadencję i nie ma formalnych środków nacisku na pozostałe strony rozmów, więc pozostaje jej rola moderatora. Dodatkowo pozostaje problem dyrektywy gazowej, która mogłaby być realnym sposobem na ujarzmienie Nord Stream 2, jednak wprowadzenie do niej poprawek wymagałoby wyrażenia zgody dwóch graczy: Niemiec oraz Austrii, która obecnie sprawuje prezydencję w Radzie Unii Europejskiej – akurat im zależy na jak najszybszym zbudowaniu gazociągu.

Co ma robić Polska?

Bieliszczuk rolę Polski upatruje w nakłonieniu austriackiej prezydencji do przyspieszenia prac nad dyrektywą gazową. Sposobem na przełamanie impasu mogłaby być też presja na Kijów, by ten przyspieszył reformy energetyczne, co otworzy drogę dla inwestycji w GTS oraz zarządzania nim przez europejskie koncerny. – Ułatwi to dalsze rozmowy i koncentrację na pozostałych kwestiach spornych. Polska może także zgłosić Warszawę jako miejsce kolejnych rozmów trójstronnych – konkluduje Bieliszczuk.

Źródło: PISM

Stępiński: Rozmowy o tranzycie gazu przez Ukrainę bez przełomu