Kilian: Wspierać energetykę czy zostawić ją rynkowi?

6 października 2015, 08:23 Energetyka

KOMENTARZ

Krzysztof Kilian

B. prezes Polskiej Grupy Energetycznej

Zadziwiające jak pasjonujące mogą być dyskusje, gdzie przedmiotem sporu jest energetyka. I nie chodzi tu tylko o podwórko krajowe, o którym zaraz słów kilka ale przede wszystkim polityka klimatyczna w wymiarze europejskim. Jakby tego było mało dochodzi do tego światowy szczyt klimatyczny, który odbędzie się w grudniu 2015 w Paryżu. Zataczając koło wracamy na podwórko krajowe, gdzie wspomniane zdarzenia polityczne implikują zachowania na polskim rynku nie tylko energii elektrycznej.

Polski punkt wyjściowy ze względu na miks energetyczny to węgiel kamienny i brunatny, stanowiący blisko 90% całej wytworzonej energii. Chcąc pogodzić cel klimatyczny i ekonomiczny należałoby przebudować praktycznie cały rynek. Oznacza to wypracowanie politycznego kompromisu, umożliwiającego dyskusję ponad podziałami politycznymi. To co wydaje się oczywiste, w praktyce jest niezwykle trudne do osiągnięcia. Polityka energetyczna jako znacząca część polityki gospodarczej, stanowiąca o konkurencyjności naszej gospodarki, projektuje zdarzenia w horyzoncie czasowym kilkudziesięciu lat. Wiąże się to z ogromnymi nakładami finansowymi i procesami inwestycyjnymi, które wymagają stabilności i przejrzystości. Przebudowa polskiej energetyki sama w sobie może być istotnym czynnikiem napędzającym polską gospodarkę. Ażeby się tak stało musi pojawić się lider. Lider, który zdefiniuje czym jest bezpieczeństwo energetyczne i jakim kosztem jest osiągane. Rynek, gdzie dochodzi do arbitrażu pomiędzy uczestnikami gry ekonomicznej nie jest w stanie pogodzić wszystkich interesariuszy, znając wszystkie mocne i słabe strony rynku energetycznego. Rolą Państwa jest przyjęcie i wdrożenie stosownej strategii energetycznej. Narzędzia prawne, a także polityczne powinny wspierać rozwiązania mające wdrażać przyjętą strategię.

Mam tu na myśli chociażby wsparcie komunikacyjne i negocjacyjne rządu, i regulatorów w momencie zmiany sposobów finansowania projektów energetycznych, np. poprzez użycie pomocy publicznej czy zmiany modelu organizacyjnego rynku. Rynek energii elektrycznej jest niezwykle skomplikowany regulacyjnie, co jest odzwierciedlone w strukturze organizacyjnej podmiotów działających na tym rynku. Produkcja energii elektrycznej jest oddzielona od przesyłu, te z kolei od obrotu. Gdzieś po drodze jest rynek hurtowy i giełda energii. Nad tym wszystkim jest podmiot zarządzający nazywany Operatorem Systemu Przesyłowego, decydujący od kogo i za ile energii elektrycznej zamówi do systemu – mając na uwadze zbilansowanie i zapewnienie bezpieczeństwa wszystkich uczestników rynku. Bez przerwy przecinają się interesy rynku z wymogami regulatorów i organizatorów rynku. Jedną z niewątpliwych wad rynku energetycznego w Polsce jest pionowa koncentracja przedsiębiorstw energetycznych. Uniemożliwia to praktycznie jakiekolwiek rozsądne działania przebudowujące strukturę przedsiębiorstw energetycznych. Paradoksalnie ogranicza to konkurencyjność na rynku energetycznym.

Państwo może i powinno wspierać poprzez strategię energetyczną konstrukcję konkurencyjnego rynku energetycznego. Szczególną rolą Państwa jest zbudowanie masy krytycznej umożliwiającej tworzenie mechanizmów pozwalających finansować długoterminowe projekty inwestycyjne. Unia Europejska, która kiedyś zarzuciła kontrakty długoterminowe uznając je za niedozwoloną pomoc publiczną sama powoli staje się ofiarą swoich decyzji. Niezbędne są odważne decyzje pozwalające zbudować efektywny i konkurencyjny rynek energetyczny. Tak jak kiedyś w telekomunikacji nie wyobrażano sobie rynku bez dominującej roli Państwa, tak dzisiaj podobnie jest w energetyce. Mądre i rozsądne rozwiązania pomogłyby uruchomić ogromne pokłady aktywności gospodarczej, z korzyścią dla wszystkich.  Ale to już po wyborach.