Koczan: Joe Biden nie boi się zielonej ofensywy

6 maja 2021, 07:30 Energetyka

Szczyt Klimatyczny zorganizowany przez Joe Bidena jest elementem „zielonej ofensywy” jego administracji. Warto przypomnieć, że jedną z pierwszych decyzji 46. prezydenta był powrót do porozumienia paryskiego. Biden zamroził także wydawanie licencji na wydobycie ropy i gazu na terenach federalnych i zapowiedział cofnięcie zgody na budowę ropociągu Keystone XL, który miał tłoczyć ropę z kanadyjskiej prowincji Alberta do rafinerii w Nebrasce – pisze Marcin Koczan, współpracownik BiznesAlert.pl.

Prezydent-elekt USA Joe Biden. Fot. Wikimedia Commons
Prezydent USA Joe Biden. Fot. Wikimedia Commons

Wiele projektów w ramach Nowego Zielonego Ładu koncentruje się wokół ograniczenia produkcji i zużycia paliw kopalnych i rozwijania alternatywnych źródeł energii. Działania Bidena na rzecz klimatu wyraźnie kontrastują z polityką jego poprzednika, Donalda Trumpa, czyli klimatycznego denialisty.

Najistotniejszą deklaracją, jaką złożył Joe Biden, jest ograniczenie przez USA emisji CO2 o 50 procent do roku 2030 (rok bazowy 2005 r.) i osiągnięcie stanu neutralności klimatycznej do 2050 roku. Warto przypomnieć, że Barack Obama, podpisując w 2015 roku porozumienie aryskie, deklarował redukcję CO2 „jedynie” o 26-28 procent w ciągu dekady, tj. do 2025 roku.

Biorący udział w Szczycie pozostali liderzy 40 największych gospodarek świata także zadeklarowali cele redukcyjne. Wielka Brytania o 78 procent do roku 2035 (rok bazowy 1990), Japonia o 46 procent do roku 2030 (rok bazowy 2013), Kanada o 40-45 procent do roku 2030 (rok bazowy 2005). W przeddzień Szczytu także UE podjęła decyzję o podniesieniu celu redukcyjnego CO2z „co najmniej 40 procent” do 55 procent w porównaniu do 1990 roku. Bruksela zamierza to osiągnąć do 2030 roku.

Prezydent Andrzej Duda był jednym z uczestników Szczytu Klimatycznego. W Jego kilkuminutowym wystąpieniu pojawiło się kilka ciekawych wątków, które warto przeanalizować. Prezydent wyraził pogląd, że „dynamika nadana przez Polskę podczas COP24 przyczyniła się do tego, że Unia Europejska, jako pierwsza światowa gospodarka, przyjęła cel neutralności klimatycznej do 2050 roku oraz zwiększyła cel redukcji emisji do 2030 roku do co najmniej 55 procent. Polska partycypuje w tych ambitnych dążeniach. Cieszy nas także, że wiele państw poszło tym samym śladem”. Ten fragment mógłby sugerować, że nasz kraj jest jednym z kół napędowych unijnej polityki klimatyczno-energetycznej. Rzeczywistość prezentuje się jednak nieco odmiennie. Polska jako jedyny kraj członkowski nie zadeklarowała dążeń do osiągnięcia neutralności klimatycznej do roku 2050, czym zresztą pozbawiamy się dostępu do istotnej puli środków przyznanych Polsce w ramach Funduszu Sprawiedliwej Transformacji.

Rzeczywiście UE przyjęła cel redukcji CO2 o co najmniej 40 procent do 2030 roku, a dzień przed szczytem podniosła to zobowiązanie do 55%, ale jest to cel ogólnounijny a Polska sprzeciwiała się wyznaczaniu przez KE celów narodowych. Zgodnie z przyjętą niedawno Polityką Energetyczną Polski do 2040 roku (PEP 2040), rząd planuje redukcję CO2 jedynie o 30 procent w ciągu najbliższej dekady. To oznacza, że pozostałe państwa unijne muszą redukować swoje emisje szybciej, aby osiągnąć zakładane przez Brukselę cele. Prezydent ma rację, że Polska partycypuje w realizacji unijnych celów, ale raczej mało ambitnie i poniżej swoich możliwości. Gdyby inne kraje, jak mówił Prezydent, poszły naszym śladem, nie byłoby szans na osiągnięcie wyznaczonych celów.

Prezydent Andrzej Duda, poinformował uczestników o zawarciu porozumienia między „społecznością górników, a przedstawicielami polskiego rządu, dotyczącego wyłączenia węgla z produkcji energii elektrycznej do 2049 roku”. Porozumienie, które rząd negocjował z górniczymi związkami zawodowymi dotyczyło przyszłości funkcjonowania kopalń węgla energetycznego a nie wykorzystania węgla w sektorze energetycznym. Rząd równolegle pracuje nad reformą własnościową elektrowni węglowych, które ma przejąć nowo powołana Narodowa Agencja Bezpieczeństwa Energetycznego.Szczegóły porozumienia z górnikami nie są znane, ma ono zostać parafowane w najbliższą środę i wtedy prawdopodobnie zostaną ujawnione jego założenia. Będziemy mogli się przekonać, czy porozumienie jest korzystne przede wszystkim dla górników. Czy oba plany rządu uda się zrealizować, w dużej mierze zależy od akceptacji Komisji Europejskiej planów dotowania tych sektorów.

Prezydent Andrzej Duda oświadczył że „Polska będzie budować zrównoważony i niskoemisyjny miks energetyczny w oparciu o energetykę jądrową oraz odnawialną, a także gaz”. Problem jest w tym, że prace na rozwojem energetyki jądrowej posuwają się bardzo wolno i raczej nie uruchomimy pierwszego z sześciu zakładanych bloków do 2033 roku. Jeżeli chodzi o morską energetykę wiatrową, jeden z filarów przyszłego miksu energetycznego, to trwa wyścig z czasem odnośnie zatwierdzenia schematu pomocy publicznej dla tego sektora. Dodatkową komplikacją są plany Komisji Europejskiej dotyczące nowej taksonomii czyli unijnej systematyki klasyfikacji działań na rzecz zrównoważonego rozwoju. Są obawy, wyrażone m.in. w liście premierów ośmiu krajów Europy Środkowo-Wschodniej do przewodniczącej KE, że gaz i atom zostaną uznane za nieekologicznie. To z kolei oznaczałoby brak dostępu do funduszy unijnych.

Wydaje się, że w ciągu ostatnich lat poglądy Prezydenta Dudy na temat źródeł i charakteru zmian klimatu, udziału węgla w polskiej gospodarce czy unijnej polityki energetyczno-klimatycznej wyraźnie się zmieniły. Należy z radością odnotować, że jest to dobra zmiana.