Kuffel: Koronawirus – gwóźdź do trumny rynków energetycznych? (ANALIZA)

2 marca 2020, 07:30 Energetyka

Nie brak zimy w tym roku, nie pełne magazyny gazu w Europie ale koronawirus może okazać się „gwoździem do trumny” rynków energetycznych w Europie i na świecie – pisze Magdalena Kuffel, współpracownik BiznesAlert.pl.

Koronawirus. Źródło: Wikipedia
Koronawirus. Źródło: Wikipedia

Epidemia uderza w rynek

Początkowo głównym rynkiem oddziaływania wirusa COVID-19 były Chiny, w których zaczęła się plaga zachorowań, jednak wraz z rozprzestrzenianiem się epidemii poza terytorium tego kraju, jej wpływ na rynki gazu oraz energii zaczyna być coraz większy.

W tej chwili, gwałtownie wzrasta liczba infekcji w Korei, Japonii, na Bliskim Wschodzie oraz w Europie, zwłaszcza we Włoszech. Światowa Organizacja Zdrowia, w opublikowanym raporcie dotyczącym koronawirusa, podkreśla, iż został on, do tej pory,  wykryty w 39 krajach, spowodował 2750 zgonów a ponad 81 tysięcy osób zostało zarażonych.

Koronawirus jest ewenementem, gdyż do tej pory, nie było sytuacji, w której rynki ekonomiczne były połączone tak jak dzisiaj. Chiny, które są jednym z największych producentów wszelkich dóbr na świecie, są również jednym z największych konsumentów energii; nie dziwi więc, iż zamknięcie wielu fabryk ma wpływ na produkcję energii. Warto też pamiętać, że epidemia wybuchła  w okresie chińskiego Nowego Roku, który charakteryzuje się spadkiem zapotrzebowania.

Brak popytu generuje przede wszystkim dwa problemy (nie tylko w Chinach, ale całej Azji Północno-Wschodniej).

Gaz

Pierwszy problem to import LNG. Rynek LNG pozostaje pod znaczną presją, nie tylko z powodu niskiego popytu ale również przez bardzo niskie ceny (najbardziej dynamiczny europejski hub gazowy TTF notuje ceny poniżej 9 euro za MWh, które widuje się rzadko nawet w czasie lata!), które sprawiają, że wiele dostaw gazu pozostaje w najbliższym regionie (dla przykładu, japońskie cargo zamiast płynąć do Europy, pozostają w Azji). Jeżeli azjatycka gospodarka nie wróci do „normalnego” trybu pracy, a zatem konsumpcji gazu, bardzo prawdopodobne jest, że ceny gazu mogą spaść jeszcze niżej niż te, widoczne obecnie.

Wykres 1: Cena gazu TTF (€/MWh) od początku 2020 roku. Źródło: Bloomberg

Wykres 1: Cena gazu TTF (€/MWh) od początku 2020 roku. Źródło: Bloomberg

Drugi problem, to fakt, że obawy dotyczące zmniejszonego popytu wpłynęły również na ropę naftową. OPEC prawie przez cały luty dyskutuje o tym, jak utrzymać równowagę rynku. Chiny są jednym z największych importerów ropy naftowej i po zamknięciu licznych rafinerii, w związku z chińskim Nowym Rokiem i przedłużonymi wakacjami z powodu wybuchu epidemii koronawirusa kraje produkujące ropę naftową miały obawy. Jak widać na wykresie, „nastrój” został odzwierciedlony w bardzo niestabilnej cenie ropy Brent, która spadła już z 70 do nieco ponad 50 dolarów za baryłkę.

Wykres 2: Cena ropy typu Brent USD/bbl) od początku 2020 roku. Źródło: Bloomberg

Wykres 2: Cena ropy typu Brent USD/bbl) od początku 2020 roku. Źródło: Bloomberg

Energia elektryczna

Jeśli chodzi o Europę, kraj, który został najbardziej dotknięty przez wirusa są Włochy. Od ubiegłego weekendu (tj.: od pierwszego zidentyfikowanego przypadku w piątek 21 lutego, w okolicy gminy Lodi, ok. 35 km od Mediolanu) ponad 300 osób zostało zidentyfikowanych jako zainfekowane, co – w porównaniu do zakażeń w Azji – jest dość niewielką liczbą, przede wszystkim dzięki poważnym środkom podjętym przez rząd w celu ograniczenia rozprzestrzeniania się choroby.

Większość firm na terenie Mediolanu (ekonomicznego serca Włoch) wprowadziła w mijającym tygodniu pracę zdalną (tzw. smart working), urzędy oraz instytucje oświatowe (uniwersytety oraz szkoły) zostały zamknięte do drugiego marca. Również instytucje natury „rozrywkowej”, takie jak siłownie, kina, teatry nie pracują do nadchodzącego tygodnia a restauracje miały zakaz prowadzenia działalności po godzinie 18.00.

Jaki wpływ taka zmiana trybu pracy będzie miała na zapotrzebowanie na energię elektryczną? W tej chwili jest to bardzo trudno jest odpowiedzieć na to pytanie. Typowa konsumpcja na terenie Włoch w tym okresie (tj. 9-11 tydzień roku) jest na średnim poziomie 35 GWh/dzień; według danych opublikowanych przez włoskiego operatora sieci elektrycznej (Terna) dane dotyczące popytu nie są zgodne z tym, czego oczekiwano. Z wieloma instytucjami oraz firmami, które zostały zamknięte (czyli nie konsumują prądu) analitycy oczekiwali, iż popyt znacząco spadnie (część analityków oczekiwała nawet popytu na poziomie Wigilii Bożego Narodzenia). Nie tylko okazało się, że popyt nie jest niższy porównując tydzień 8 (17-23 lutego, przed „epidemią”) do tygodnia 9 (24 Lutego – 1 Marca), to jest on ok. 700 MW wyższy. Ponadto, na rynku bilansującym MSD (jest to rynek zarządzany przez OSP Terna, który wysyła elektrowniom propozycję – podpartą ceną znacznie wyższą niż ta na rynku dnia następnego – produkcji lub wyłączenia, aby zbilansować konkretną część sieci) w ostatnich dniach zaobserwowano wiele zamówień do produkcji, mimo, iż oczekiwano dokładnie odwrotnej sytuacji.

Dokładna analiza będzie możliwa dopiero po tygodniu, kiedy to wszystkie dane rynkowe zostaną opublikowane na oficjalnym portalu. Najprawdopodobniej doszło do obniżki cen (spowodowanej oczekiwaniami niższego popytu, wysoką produkcją wiatrową oraz niskimi cenami gazu na giełdach PSV oraz TTF) przez którą produkcja prądu nie ma dla elektrowni ekonomicznego sensu. Potwierdzeniem tej teorii jest zaobserwowana produkcja z elektrowni węglowych, która w tym tygodniu była dość wysoka (ok. 1.5 GW/dzień). Elektrownie węglowe (zwłaszcza elektrownia Federico II na południu Włoch, Fusina w pobliżu Wenecji oraz Sulcis i Fiume Santo na Sardynii) są tak zwanymi „elektrowniami podstawowymi”, co oznacza, że w przypadku systemu, który nie jest w stanie pokryć zapotrzebowania, ich wytwarzanie ma cenę produkcyjną która jest często zdecydowanie wyższa niż ta rynkowa; jednak niższa niż ceny na rynku MSD.

Koronawirus ma znaczenie

Trudno w tej chwili podać „konkretne” dane na temat wpływu koronawirusa na rynki energetyczne; możemy jednak z pewnością powiedzieć, iż jego wpływ jest znaczący. Włochy, kraj najbardziej dotknięty epidemią w Europie, jest w o tyle komfortowej sytuacji, iż w przypadku bardzo niskich cen (które wypchnął elektrownie z rynku), możliwy jest import z Francji (która przeważnie oferuje tańszą energię) oraz częściowe pokrycie popytu z wykorzystaniem energetyki odnawialnej. Ponadto, jeżeli kryzys potrwa jeszcze tydzień, jego efekty nie będą znaczące – jeżeli jednak kwarantanna zostanie przedłużona, tak jak było w Chinach, należy spodziewać się większych problemów. Warto również obserwować w jakim tempie wirus będzie się rozprzestrzeniał w Europie i czy największy europejski przemysł (jak na przykład sektor metalurgiczny czy samochodowy) zostaną „ofiarami” przymusowego zwolnienia tempa produkcji.