Kowal: Unia Energetyczna nie stworzy się sama

4 grudnia 2014, 08:32 Energetyka

ROZMOWA

Z dr Pawłem Kowalem, byłym wiceministrem spraw zagranicznych RP i posłem do Parlamentu Europejskiego rozmawialiśmy o dalszych losach Unii Energetycznej. Czy idea promowana w Brukseli przez Polskę ma jeszcze rację bytu?

BiznesAlert.pl: Kto jest ojcem Unii Energetycznej?

PK: No właśnie. Donald Tusk jest trochę jak Pan Twardowski w sytuacji gdy znalazł się w Brukseli i usłyszał „ta karczma Rzym się nazywa”. Proponował Unie Energetyczna jako premier Polski w kontekście wyborczym, a teraz zajął miejsce z którego naprawdę może coś w tej prawie zrobić. Obok umowy Transatlantyckiego Traktatu Handlowo-Inwestycyjnego z USA to w zasadzie jedna z dwóch konkretnych rzeczy, które mogą być poważnymi kryteriami oceny pracy Tuska w Brukseli.

Czy Polacy utrzymali stery koncepcji?

PK: Jasne, ze ten pomysł polega rozwodnieniu przez inne państwa członkowskie, przez instytucje unijne itd. Nigdy w Unii Europejskiej nie jest tak, że wszystko będzie po naszemu. Pytanie, czy jesteśmy w stanie nadawać ton temu co się dzieje z Unią Energetyczną. nam nie powinno chodzić o to, żeby powstała jakakolwiek Unia Energetyczna, bo mamy doświadczenia z legislacji związanych z łupkami, ze nie każde „zajęcie” się tematem na poziomie europejskim służy sprawie.

Kto dokleił agendę klimatyczną do koncepcji?

PK: Ci sami, którzy walczą z polskim węglem i kierują się nie podejściem ekonomicznym ale ideologicznym do energetyki. W naszej części Europy wygląda to źle, bo my wiemy, że energetyka to sama źrenica imperialnej polityki Rosji. To właśnie utrzymywanie monopolu Gazpromu, niereagowanie na jego monopolistyczne praktyki, na umowy narzucane de facto pod przymusem państwom członkowskim stało sie podstawa dozbrojenia Rosji. zabawa w wyłączanie Gazpromyu z zasad III pakietu energetycznego skończyła się fatalnie dla pokoju w Europie. Pytanie, czy Unię Energetyczną będą montować ci sami urzędnicy i politycy, którzy rozmontowywali dotąd unijne reguły gry na korzyść rosyjskich koncernów.

Czy inicjatywa Tuska powinna być wspierana bezwarunkowo?

PK: Pierwsze pytanie dotyczy tego, czy Donald Tusk podtrzyma koncepcję. Widać, że szykują się w niej jakieś zmiany. Mówi się na przykład, że powstanie jakieś NATO energetyczne. Zakładam, ze Donald Tusk będzie się starał promować swój pomysł, że uwzględni w nim w jak najszerszym stopniu polski punkt widzenia. Zakładam, że państwa członkowskie na to przystaną. Pamietać trzeba jednak, że Tusk bedzie szefem całej Rady Europejskiej, a nie jej dyktatorem. Potrafię sobie więc wyobrazić sytuację, że efekt negocjacji bedzie słaby i Polska reprezentowana przez przez szefa rządu nie przyjmie ustaleń. I taki scenariusz trzeba rozwazać.

Czy nowa praca DT pomoże czy zaszkodzi jego walce o postulaty?

PK: Żeby zrealizować dzisiaj w Europie poważny zamysł Unii Energetycznej najlepiej być kanclerzem Niemiec albo prezydentem Francji a i tak trzeba przekonać innych. Z pozycji premiera Polski znacznie trudno to zrobić. Z tego punktu widzenia rola przewodniczącego Rady Europejskiej daje ogromne możliwości. Ustaliłem sobie wewnetrzne kryterium oceny skuteczności Donalda Ttuska w nowej roli. jest to właśnie zdolność do doprowadzenia do zawarcia takiej Unii i to na dobrych dla Polski zasadach. Miejsce, które zajmuje DT jest idealne z punktu widzenia lobbowania na rzecz powstania Unii Energetycznej

Czy wspólne zakupy gazu mogą być wprowadzone? Jak przekonać przeciwników?

PK: Unia Energetyczna powinna być ambitna, ale trzeba uważać, by nie postawić zbyt maksymalistycznych warunków: dzisiaj wspólne zakupy gazu dla całej Unii nie są możliwe, chociaz dla Polski prawdopodobnie byłyby korzystne. Pierwszy krok ewentualnej Unii Energetycznej to gwarancje przestrzegania trzeciego pakietu energetycznego i parasol dla umów gazowych zawieranych przez państwa członkowskie partnerami z zewnątrz, np. unijny zakaz klauzuli take or pay. Bardzo by pomógł państwom członkowskim, bo naciskane przez Gazprom, mogłyby się zasłonić „Brukselą”. Pomógłby też polityce zewnętrznej Unii, bo ograniczyłby ingerencje polityczne Rosji pod płaszczykiem negocjacji umów gazowych. Tradycyjnie przestrzegam przed lekkomyślnym włączaniem do Unii Energetycznej problemu łupków, bo w tej kwestii doświadczenia z UE są jednoznacznej negatywne.

Czy kryzys ukraiński wystarczy jako czynnik napędzający ten pomysł?

PK: Nie tyle kryzys na Ukrainie będzie napędzał poważne pomysły dywersyfikacyjne, których celem jest wyrwanie się z energetycznych kleszczy Rosji, co może to zrobić polityka nowego rządu w Kijowie.

Jak włączyć Ukrainę do Unii Energetycznej?

PK: Przede wszystkim wykorzystać możliwości Europejskiej Wspólnoty Energetycznej, do której Ukraina należy. Być może Unia Energetyczna powinna zostać zawarta w miejsce EWE i powinna być w niej miejsce także dla sąsiadów UE, także tych z południa.

Czy rząd spełnił tutaj Pana oczekiwania?

Donald Tusk musi mieć wsparcie rządu na forum Rady Europejskiej. Powinni w tej sprawie zagrać w dwa ognie, potrzebna jest zatem nowa aktualna koncepcja takiej Unii wypracowana w Polsce. Boję się takiego zjawiska, że ktoś w Polsce powie; „tym się zajmuje Tusk” i będziemy czekać tylko na efekty pracy byłego premiera. Bez polskiej inicjatywy, wychodzącej z Warszawy tu się nie obejdzie.