A. Krasnodębski: Polska musi uważać na zmiany prawa unijnego i ukryte w nim beczki z prochem (ROZMOWA)

7 marca 2022, 07:25 Atom

Każde nowe rozwiązanie legislacyjne wymaga praktycznej weryfikacji z punktu widzenia polskiego sektora elektroenergetycznego, jego ograniczeń i możliwości. Żaden kraj członkowski nie chce otworzyć drzwi, za którymi może kryć się legislacyjna beczka z prochem – mówi Arkadiusz Krasnodębski, partner zarządzający kancelarii Dentons w Polsce.

Grafika: Maria Andrzejewska
Grafika: Maria Andrzejewska

BiznesAlert.pl: Czy da się inwestować w energetykę w Polsce w sposób przewidywalny?

Arkadiusz Krasnodębski: Inwestycje w energetykę są dziś dużo bardziej przewidywalne niż jeszcze kilka lat temu. Ale każda moneta ma dwie strony. Z perspektywy inwestorów niepewność i ryzyko są ciągle zbyt duże. Z kolei według regulatora i władz, dalsza nadmierna regulacja nie jest korzystna, bo może tworzyć zbyt duże oczekiwania.  

Tymczasem powinno się oczekiwać jasnych reguł gry. 

Wszyscy liczą na przejrzyste zasady pozwalające inwestować w projekty przez kilkadziesiąt lat. To pozwala na stabilizację sektora, zarówno w odniesieniu do energetyki odnawialnej, jak i konwencjonalnej. Dynamika zdarzeń jest natomiast tak duża, że nie sposób przewidzieć wszystkiego. Jeśli regulacje dają większe wsparcie, to najczęściej krócej żyją. Kiedy koszty – szczególnie te finansowe – rosną, widzimy próby wycofania takich regulacji. Świetny przykład stanowi niedawna zmiana systemu wsparcia fotowoltaiki.

Jak Polsce udaje się transpozycja prawa unijnego do sektora energetycznego w Polsce?

Szeroko pojęty sektor energetyczny jest jednym z faworytów regulacyjnych w Unii Europejskiej. Na poziomie wspólnoty uzgadniane są strategiczne cele, które ubierane są w konkretne rozwiązania. W rezultacie dostępne są liczne, szczegółowe regulacje, które najczęściej są szybko i sprawnie transponowane do krajowego systemu. Nie dostrzegam istotnych, negatywnych odstępstw od tej zasady – w Polsce sektor energetyczny z szacunkiem podchodzi do wspólnotowych rozwiązań. 

Każde nowe rozwiązanie legislacyjne wymaga jednak praktycznej weryfikacji z punktu widzenia polskiego sektora elektroenergetycznego, jego ograniczeń i możliwości. Żaden kraj członkowski nie chce otworzyć drzwi, za którymi może kryć się legislacyjna beczka z prochem.

Jaka największa beczka z prochem trapi teraz polskie prawodawstwo w sektorze energetycznym?

Trudno tutaj wskazać jedną regulację, która byłaby ryzykowna, natomiast trzeba powiedzieć o zjawisku, które cały czas jest ogromnym, wieloaspektowym wyzwaniem dla naszej energetyki. Mam tu na myśli rozwiązania ustanawiające kolejne cele związane z dekarbonizacją. Perspektywa odejścia od węgla to dla nas uciekający horyzont.  Im bardziej się do niego zbliżamy, tym dalej się on odsuwa. W mojej ocenie, mamy dziś do opanowania najtrudniejszą kombinację czynników składających się na obraz energetyki w Europie.

Co zmienić?

Warto pracować nad konsensusem politycznym w ramach jak najszerszego grona interesariuszy. Dobrym przykładem są przepisy dotyczące energetyki jądrowej. Ona wymagałaby chyba jeszcze większego wyjęcia poza nawias. Prawda jest taka, że skoro mówimy o zmianach z horyzontem czasowym 2033-43 roku, to nie możemy patrzeć na te kwestie krótkookresowo, choćby z perspektywy wyborów w 2023 roku.

Prawdopodobnie w ciągu jednego roku nie uda się zrealizować żadnego kompleksowego programu, dlatego musimy przyjąć dłuższą perspektywę, która będzie przekraczać jedną kadencję 

Fakty są takie, że kierunek zmian w energetyce jest jeden i nie ma od niego odwrotu. Dlatego jak najszybciej musimy się porozumieć w szerokim gronie interesariuszy – polityków, regulatorów, przedsiębiorców, inwestorów i producentów – i przyjąć cały szereg regulacji niezbędnych do tego, abyśmy nie tracili projektów i nie patrzyli na spowolnienie krajowej gospodarki z powodu rosnących kosztów energii elektrycznej. 

Nie wolno doprowadzić do tego, żeby wysokie rachunki za prąd zablokowały gospodarkę i przekreśliły szanse na dalszy rozwój Polski. Dlatego potrzebne jest szerokie, konsensualne podejście i myślenie w perspektywie nie kilku, ale kilkudziesięciu lat.

Czy taka zgoda jest realna?

Myślę, że nadal nie doceniamy możliwości grona praktyków z autorytetem, także ze świata politycznego, jak na przykład premier Jerzy Buzek, którzy byliby w stanie usiąść w spokoju i określić scenariusze rozwoju energetyki. Mam tutaj na myśli wskazanie kierunków, trochę na zasadzie latarni morskiej. Dzięki tej pomocy wiedzielibyśmy, jak płynąć do przodu i nie zatrzymać się na rafie. Zaangażowanie takiego eksperckiego grona na pewno ułatwiłoby merytoryczną dyskusję, także tę polityczną. Inaczej mamy do czynienia z groteskowymi tezami o tym, że 60 procent wzrostu cen energii to wina Komisji Europejskiej.

Jaka powinna być polska doktryna energetyczna?

Nasz konsensus powinien po pierwsze zakładać zrównoważenie rozwoju energetyki w oparciu o OZE i technologie niskoemisyjne. Niektóre technologie gazowe są rozwijane tak szybko, że ich emisyjność będzie coraz mniejsza. Kolejny niezbywalny element to przejście z modelu energetyki centralnie sterowanej do modelu zrównoważonego, poprzez decentralizację tych elementów, które można decentralizować. Temu doskonale sprzyja rozwój OZE. Prawdopodobnie nie doczekamy czasów wielkich magazynów energii, ale w kilka lat możemy rozwijać analogiczne rozwiązania do poziomu, który pozwoli uzupełniać rozproszoną energetykę odnawialna i pompy ciepła, czyli system oparty na trzech nogach. Nie bójmy się odważnie myśleć o priorytetach oraz terminach realizacji. Należy jasno sobie powiedzieć, co jest w naszym zasięgu. 

Duży atom?

To decyzja polityczna, nie ekonomiczna. Obawiam się, że nam będzie trudno zrealizować ten projekt. Polska do tej pory nie realizowała takich przedsięwzięć, a mając na uwadze złożoność takiego rozwiązania, i pod względem politycznym, i technologicznym, raczej ciężko być tutaj optymistą. Być może wkrótce będziemy świadkami przełomu technologicznego, który przyspieszy prace, ale trudno opierać się na myśleniu życzeniowym.  Należy też założyć, że Niemcy i Szwedzi będą temu projektowi przyglądać się bardzo dokładnie i nie zawahają się podjąć prób jego zablokowania, na przykład powołując się na względy bezpieczeństwa

Być może salomonowym rozwiązaniem byłaby rezygnacja z dużego atomu i potraktowanie małych reaktorów modularnych (SMR) jako alternatywy. To poszerzyłoby krąg interesariuszy o prywatnych przedsiębiorców – a ta zmiana poniekąd już ma miejsce. Dlatego polska doktryna energetyczna powinna być zakreślona szeroko, tak przedmiotowo, jak i podmiotowo, obejmując działania planowane na wiele lat do przodu. O przyszłości decydujemy właśnie dziś.

Rozmawiał Wojciech Jakóbik

Pojawiła się kolejna propozycja nowelizacji ustawy o OZE