Krawczyk: Polska potrzebuje Niemiec bardziej niż Wyszehradu

17 stycznia 2017, 07:30 Bezpieczeństwo

Zapowiedź wizyty kanclerz Angeli Merkel w Warszawie, pierwszej od czasów ubiegłorocznych konsultacji międzyrządowych, należy odczytać jako próbę nowego otwarcia w stosunkach polsko-niemieckich, które były w ostatnim czasie raczej mało owocne. Szczególne znaczenie ma oczywiście zapowiadane spotkanie kanclerz Merkel z Prezesem Prawa i Sprawiedliwości Jarosławem Kaczyńskim – pisze Tomasz Krawczyk, niemcoznawca i ekspert Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego.

Przywódcy Grupy Wyszehradzkiej i kanclerz Angela Merkel. Źródło: KPRM
Przywódcy Grupy Wyszehradzkiej i kanclerz Angela Merkel. Źródło: KPRM

Po pierwsze dlatego, że Niemcy przyjęły wreszcie do wiadomości polskie realia polityczne, w których szef i twórca partii rządzącej ma znaczący wpływ na politykę państwa. Choć to właśnie Niemcy powinny zrozumieć taki stan rzeczy, bo przecież wpływ Willy`ego Brandta (przewodniczącego SPD) na rząd Helmuta Schmidta był porównywalny z wpływem Jarosława Kaczyńskiego na politykę rządu Prawa i Sprawiedliwości. Po drugie, Jarosław Kaczyński po raz pierwszy, nie licząc spotkań z premierem Viktorem Orbanem, które jednak, ze względu na pozycję Węgier, nie mają z polskiego punktu widzenia znaczenia dla tzw. „dużej” agendy politycznej, włącza się aktywnie w politykę europejską. Bez nadmiernej przesady można uznać, że wizyta Merkel i jej rozmowy z trzema najważniejszymi polskimi politykami jest od czasów szczytu NATO najważniejszym wydarzeniem w polskiej polityce zagranicznej.

Ostatnie wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego pokazują, że były premier ma świadomość istniejącego napięcia na linii Warszawa-Berlin. Jednak nie należy nadinterpretować histerię antypolską w niemieckich mediach, które – mówiąc eufemistycznie – nigdy nie darzyły PiS szczególną sympatią. Angela Merkel, podobnie jak Jarosław Kaczyński, jest dość odporna na rzeczywistość medialną i ewentualnie korzysta z niej do działań taktycznych, nie tracąc przy tym z oczu celów strategicznych. A dobre stosunki polsko-niemieckie są zarówno w strategicznym interesie Polski jak i Niemiec. Potrzebujemy się nawzajem. Berlin aby mieć alternatywnego partnera do Paryża lub Rzymu, który w sprawach najważniejszych dla nich, tj. polityce gospodarczej, innowacyjnej, finansowej, ma zbliżone lub podobne cele. A dzisiaj w tych obszarach Niemcom znacznie bliżej do polityki wicepremiera Mateusza Morawieckiego niż do pomysłów rządu francuskiego lub włoskiego.

Tę szansę powinniśmy wykorzystać dla naszego dobra, ponieważ koniunktura polityczna dla Polski się pogarsza i będzie się dalej pogarszać. I dlatego też należy mieć nadzieję, że to Angela Merkel będzie tworzyła kolejny rząd RFN, ponieważ pozostaje ona gwarantem „pragmatycznej otwartości” wobec Polski i jej interesów. Proszę sobie tylko wyobrazić sytuację, w której wybory w Niemczech wygrywa kandydat SPD, a w Francji kandydat socjalistów. Z punktu widzenia realizacji polskich interesów europejskich i geopolitycznych jest to najgorszy z możliwych scenariuszy. Tych scenariuszy jest oczywiście zdecydowanie więcej, m.in. taki że wybory prezydenckie w Francji wygrywa jednak Marine LePen i wówczas Berlin tym bardziej będzie szukał alternatywnych partnerów w polityce europejskiej. Inaczej niż Berlin Polska, zwłaszcza po Brexit, nie ma alternatywy do silnego i pragmatycznego partnerstwa z Niemcami.

Nie jest nią na pewno współpraca w ramach Europy Środkowo-Wschodniej, która jest ważna, ale to nie z Budapesztem lub Pragą (która się po cichu szykuje do wstąpienia do strefy euro) możemy współkreować „dużą” agendę polityczną Unii Europejskiej, a przecież jej kształt ma fundamentalne znaczenie dla bezpiecznego rozwoju Polski. Nie oznacza to jednak, że w rozmowach z Angelą Merkel powinniśmy rezygnować z podnoszenia drażliwych kwestii, jak chociażby sprawę Nord Streamu 2 i OPAL-u, histerii antypolskiej w niemieckich mediach czy też polityki migracyjnej. Jednak osią naszych rozmów powinny być kwestie gospodarcze i przyszły kształt Unii Europejskiej (tu punktem wyjścia może być pakiet reform Wolfganga Schäublego m.in. z jego propozycją dokończenia unii energetycznej czy też – o czym wspominał także Prezes Kaczyński – wzmocnieniem wymiaru obronnego UE).

Włączenie się Prezesa Kaczyńskiego do rozmów z niemieckimi partnerami pokazuje, że zdaje sobie sprawę zarówno z ich znaczenia jak i z wagi obecnej sytuacji. Należy mieć nadzieję, że spotkania Pani kanclerz Merkel z Prezydentem, Panią Premier i Prezesem Kaczyńskim stworzą podstawy do silnego polsko-niemieckiego partnerstwa na najbliższe lata. Reszta jest w rękach niemieckich wyborców, którzy zdecydują czy to Angela Merkel będzie stała na czele kolejnego rządu RFN.