Kublik: Za trzy lata grozi nam import elektryczności

22 stycznia 2014, 09:31 Atom

– Polscy energetycy zawiedli się, oczekując, że we wtorek rząd przyjmie wreszcie Polski Program Energetyki Jądrowej. Ten dokument ma określić zasady korzystania z energetyki jądrowej w Polsce i stanowić podstawę do przygotowania budowy pierwszej elektrowni atomowej – pisze Andrzej Kublik na portalu Wyborcza.biz. Jego zdaniem coraz mniej realne wydaje się uruchomienie pierwszej polskiej elektrowni atomowej w 2024 r. – jak dotąd zakładano.

– Pod koniec zeszłego roku na półkę odłożono także plany budowy opalanej gazem nowej elektrociepłowni w Blachowni i opóźnia się budowa dwóch nowoczesnych bloków opalanych węglem w Elektrowni Opole. Coraz bardziej realna staje się groźba, że zabraknie nam prądu z rodzimych elektrowni; ten deficyt stanie się odczuwalny już za trzy lata. By prądu nie zabrakło, trzeba go będzie importować. A to oznacza pogłębienie chronicznego deficytu Polski w handlu zagranicznym i może doprowadzić do wzrostu rachunków za prąd – przypomina dziennikarz.

Andrzej Kublik wskazuje, że mimo deklaracji rządu o priorytetowym traktowaniu gazu z łupków Najwyższa Izba Kontroli pokazała w raporcie, że te deklaracje rozmijają się z rzeczywistością.

– Na razie większość błękitnego paliwa kupujemy od Gazpromu, a swobodę w handlu gazem ma nam dać dopiero gazoport w Świnoujściu, w który inwestuje państwowa firma Polskie LNG. Aby przyspieszyć tę inwestycję, Sejm uchwalił specustawę, a wybrany w przetargu wykonawca miał wybudować gazoport w cztery lata – do połowy 2014 r. Inwestycja jednak kuleje. Jesienią zeszłego roku Polskie LNG za zgodą ministra skarbu Włodzimierza Karpińskiego przedłużyło o pół roku termin zakończenia prac; podniosło też wynagrodzenie wykonawcy. Minęło zaledwie kilka miesięcy, a w tym tygodniu Karpiński już publicznie stwierdził, że liczy się z dalszym opóźnieniem w budowie gazoportu – pisze Kublik.

Dziennikarz ocenia, że za trzy lata Polsce grozi import elektryczności, bo budowa nowych elektrowni w Polsce się odwleka.

Źródło: Wyborcza.biz