Kuffel: Magazyny energii zamiast rynku mocy?

15 grudnia 2016, 07:30 Energetyka

KOMENTARZ

Magdalena Kuffel

Współpracownik BiznesAlert.pl

Jeszcze do niedawna magazynowanie energii (ang. energy storage) nie było rozwiązaniem, które traktowaliśmy poważnie – albo na tyle poważnie, aby myśleć o nim jako o alternatywie dla rynku mocy. Widząc jednak rozwój tej technologii, trudno nie zauważyć możliwości jakie może przynieść dla sektora energetycznego, szczególnie biorąc pod uwagę międzynarodowe plany coraz większej produkcji prądu ze źródeł odnawialnych.

Energa Operator-magazyn energii; fot. Energa

Do niedawna za magazynowanie energii uznawano wyłącznie baterie w elektrycznych samochodach. Jednak dzięki coraz silniej rozwijającej się technologii produkcji i zwiększającej się pojemności magazynów zaczęto rozważać to rozwiązanie w kontekście bilansowania energii. Mimo iż wiele projektów w dalszym ciągu ma charakter eksperymentalny, trudno nie zauważyć wytężonych prac firm energetycznych nastawionych na innowacyjne metody.

Do tej pory operator sieci próbował adresować ewentualne braki mocy, spowodowane głównie przez OZE, tworząc rynek mocy (na temat którego w Polsce zaczęto dyskusję kilka miesięcy temu) – rynek zadedykowany przede wszystkim tradycyjnym jednostkom wytwórczym, które dzięki swojej programowalności są w stanie produkować prąd „na zawołanie” (tj. dokładnie kiedy jest na niego zapotrzebowanie). Wygląda jednak na to, iż magazyny energii mogą już wkrótce wyprzeć to rozwiązanie. Dla przykładu w Kalifornii w 2015 roku zainstalowano blisko 1300 MW magazynów, których zadaniem jest adresowanie tego problemu. Inwestycja została sfinansowana (po części w ramach eksperymentu, jako absolutnie rewolucyjny i innowacyjny pomysł) przez trzy lokalne firmy działające w sektorze utilities. Podobne próby – jednak na dużą mniejszą skalę – prowadzone są w Europie. Niemiecka firma Younicos posiada magazyn o mocy równej 6,2 MW, który już został zintegrowany z niemieckim operatorem sieci, aby balansować częstotliwość podstawową (ang. primary frequency). Również na Sycylii (Włochy), gdzie ceny prądu w porach krytycznych bywają nawet trzy razy wyższe niż we Włoszech kontynentalnych, prowadzi się podobne eksperymenty. W tej chwili zintegrowano z systemem dwa magazyny po 1 MW każdy, które mają za zadanie szybko (poniżej 1 sekundy) odpowiedzieć na ewentualne braki w sieci.

Wspomniana już niemiecka firma Younicos jest również pionierem w sektorze budowlanym. Firma zaprojektowała system zdalnego sterowania, oparty na magazynach energii, który pomaga w inteligentny sposób zarządzać energią, tworząc tzw. „mikrosieci” (ang. microgrids). Dzięki oferowanemu systemowi, deweloper może zaproponować swoim klientom możliwość „wewnętrznego zarządzania energią”. Każdy z budynków (które są domkami jednorodzinnymi na osiedlu) posiada zainstalowaną instalację paneli słonecznych. Energia wytworzona w ciągu dnia (kolokwialnie mówiąc – kiedy świeci słońce) jest konsumowana na bieżąco, a dodatkowo zasila magazyny energii, które są dostępne dla domostw podłączonych do systemu, w czasie, kiedy panele nie mają ekspozycji słonecznej (np. w ciągu nocy). Możemy powiedzieć, iż osiedle tworzy prowizoryczną sieć, podłączoną do wielu wytwórców, jednej (lub większej ilości, w zależności od zapotrzebowania) baterii oraz „tradycyjnej sieci elektroenergetycznej”. System został zaprojektowany w taki sposób, aby konsumpcja prądu „z zewnątrz” była ograniczona do minimum, a gospodarstwa mogły być w miarę samowystarczalne, polegając przede wszystkim na odnawialnych źródłach energii.

Niezaprzeczalnym faktem jest to, iż magazyny energii, które możemy nazwać superbateriami, są przyszłością rozwoju sektora energetycznego. Jak wspomniałam wcześniej, jeszcze do niedawna były one rozważane wyłącznie jako ewentualny „dodatek” do trochę bardziej zielonych gospodarstw domowych, jednak ich siła tkwi w ich skalowalności. Jeżeli rozwijająca się technologia mogłaby rozbudować magazyny do rozmiarów porównywalnych do średniej wielkości elektrowni (powiedzmy 100 MW), wtedy będziemy mogli mówić o poważnej konkurencji dla producentów ze źródeł kopalnych. Być może zanim poznamy ostateczny kształt prawodawstwa dot. rynku mocy, na wyciągniecie ręki będą zupełnie inne rozwiązania.