Kuffel: Ministerstwo energii odrobiło lekcję w sprawie rynku mocy

15 lipca 2016, 12:30 Energetyka

KOMENTARZ

Elektrownia Opole. Fot: PGE

Magdalena Kuffel

specjalista rynku energetycznego*

4 lipca Ministerstwo Energii przeprowadziło spotkanie konsultacyjne, aby przykładem innych krajów, rozpocząć proces rozmów na temat wprowadzenia polskiego rynku mocy. Rynek mocy adresuje strategiczny problem ewentualnego blackoutu, spowodowanego zwiększoną produkcją energii z OZE oraz zanikiem energii z konwencjonalnych, programowalnych źródeł. Konsultacja była wydarzeniem długo oczekiwanym i, zapewne jak wielu moich kolegów pracujących w sektorze, byłam niezwykle ciekawa jego wyniku. Charakterystyka polskiego rynku nie pozwala na jednoznaczne przewidywanie, w jakim kierunku może pójść konstrukcja rynku mocy, toteż pozwoliłam sobie na dokładne zbadanie proponowanego rozwiązania.

Ministerstwo Energii proponuje konstrukcję rynku na podstawie zcentralizowanego rynku mocy, biorąc za przykład mechanizmy wprowadzone w Wielkiej Brytanii czy Stanach Zjednoczonych. Rynek będzie opierał się na aukcjach ( aukcji holenderskiej, co oznacza, iż zamknięta aukcja będzie nakładała jednolitą cenę dla wszystkich jednostek, które wygrały aukcję, tzw. „pay-as-clear”). Zapotrzebowanie na moc będzie prognozowane i na tej podstawie będzie przeprowadzana aukcja, na cztery lata przed terminem dostawy, oraz aukcja uzupełniająca, na rok przed dostawą. Elektrownie, zanim przystąpią do aukcji, powinny spełniać minimalne wymagania określone w specyfikacji technicznej, a tym samym być w posiadaniu odpowiedniego certyfikatu. W początkowych stadiach rynku aukcje są dedykowane wyłącznie dla polskich jednostek wytwórczych, jednak nie wyklucza się późniejszego otwarcia mechanizmu dla międzynarodowych jednostek.

Przyglądając się zarówno proponowanemu mechanizmowi cenowemu (który pozwolę sobie omówić szczegółowo w oddzielnym artykule), jak i samej ogólnej konstrukcji rynku mocy, z pewnością możemy powiedzieć, iż Ministerstwo „odrobiło pracę domową”. Propozycja rynku mocy jest sensowna i uwzględnia specyfikę polskiego sektora energetycznego (co było największą obawą sceptyków wprowadzenia rynku). Jednocześnie, biorąc pod uwagę, iż proponowana konstrukcja jest nadal w czasie dostosowania, pozwolę sobie na podstawienie kilku pytań – na które, być może, będę w stanie sama odpowiedzieć po dokładniejszym zbadaniem tematu.

Przede wszystkim, nie jestem przekonana do systemu aukcyjnego o charakterystyce holenderskiej (tj „pay-as-clear”), która przewiduje, iż wszystkie jednostki, które wygrają aukcję będą miały narzuconą tę samą cenę za moc. W aukcji holenderskiej, cena sprzedawanego produktu (którym w przypadku rynku mocy jest „gotowość” na produkcję mocy) jest początkowo najbardziej dogodną ceną dla ogłaszającego aukcję ( co za tym idzie, najmniej dochodową dla uczestników), która jest korygowana podczas trwania aukcji. Mimo, iż jest to z pewnością mechanizm, który nie faworyzuje żadnych jednostek wytwórczych i ma wszystkie cechy gospodarki wolnorynkowej, nie jestem przekonana o jego poprawności.

Jeżeli zastanowimy się nad samą naturą rynku mocy, mimo, iż jest on neutralny technologicznie, jest on skierowany do pewnego typu elektrowni – tj. takich, które są w stanie szybko reagować na sygnały z sieci i „doprodukować” brakującą moc. To zawęża krąg elektrowni, które mogą wziąć udział w aukcji. Dodatkowo, rynek ma na celu zachętę do modernizacji oraz budowy sterowalnych mocy wytwórczych: ładnie opisanych, ale jednak, ostatecznie, nowych (lub zmodernizowanych) elektrowni konwencjonalnych, które mogą być włączone w szybkim czasie i z wystarczająco wysoką wydajnością, która pokryje sygnalizowane zapotrzebowanie. Biorąc pod uwagę strategiczny charakter samego rynku – nie ma w tym nic złego. Mimo, iż OZE mają swoje zalety, konwencjonalne źródła energii powinny być w pewien sposób chronione, aby zapewnić ciągłą produkcję mocy i zapobiec blackoutowi.

Wróćmy do rozważania na temat aukcji holenderskiej. Wprowadzenie tego typu aukcji, połączone z faktem, iż mechanizm będzie scentralizowany, po części komplikuje „pomoc” elektrowniom konwencjonalnym (pomoc w cudzysłowie, gdyż jest to rynek, wiec nie ma nic wspólnego z pomocą publiczną). Każda elektrownia, która bierze udział w aukcji ma inną charakterystykę, a co za tym idzie, inne koszty stałe, nie wspominając o charakterystyce każdego z regionów. Taka aukcja sprawia, iż rozwój (lub modernizacja) jednego z regionów może odbywać się w sposób bardziej dynamiczny niż innego – to po części ekonomiczna dyskryminacja jednostek, które mimo modernizacji mają wysokie koszty stałe.

Moje drugie pytanie dotyczy prognozowanych braków mocy, którego metoda kalkulacji nie została określona. Muszę stwierdzić, szczególnie obserwując zamiany na rynku na przestrzeni ostatnich lat (których w większości nikt się nie spodziewał, jak choćby boom OZE), prognozowanie z czteroletnim wyprzedzeniem może mieć więcej wspólnego z horoskopem, niż ze strategicznym rozwojem. Mimo, iż Ministerstwo planuje wprowadzenie aukcji uzupełniających na rok przed terminem dostawy, uważam, że może okazać się iż jest to metoda chybiona. A przede wszystkim, biorąc pod uwagę, iż koszty związane z rynkiem mocy będą ponosili odbiorcy końcowi, powinno się zapobiec ewentualnym przeliczeniom.

Ciekawe rozwiązanie wprowadziły Włochy, które na podstawie badań ostatniego dwudziestolecia określiły tak zwane „dni krytyczne” (a dokładnie 10 dni), w ciągu których zaobserwowano braki mocy (a co za tym idzie, wysokie wahania cen na rynku bilansującym). Te dni mają kluczowe znaczenie na rynku mocy, a wygrana aukcja oznacza, iż elektrownia musi być w stanie dostarczyć moc w tym okresie (np. elektrownia nie może przeprowadzać w tym czasie okresu serwisowania lub napraw). Ponadto, zapotrzebowanie w ciągu jednego dnia jest dużo łatwiejsze do prognozowania i modelowania, biorąc pod uwagę charakterystykę rynku, niż spekulując rozwój rynku.

Mój ostatni komentarz dotyczy nie samego rynku mocy, ale rozwoju prac, wobec którego jestem sceptyczna. Według zaprezentowanego planu, pierwsza aukcja na rynku mocy powinna się odbyć w listopadzie 2017 roku, jednak notyfikacja rynku mocy (a w tym również specyfikacja techniczna jednostek wytwórczych) ma planowane miejsce do końca września 2017. Obawiam się, iż plan jest bardzo ambitny i może mieć „poślizg”, jednak nawet jeżeli pierwsza aukcja będzie niekompletna – lepiej rozpocząć proces już teraz, niż modyfikować go do uzyskania perfekcji. Rynek ciągle ewoluuje i pierwsza aukcja będzie dobrym przykładem, jak zareagowały jednostki wytwórcze na nowy produkt.

Wprowadzenie rynku mocy jest bardzo ważne, szczególnie ze strategicznego punktu widzenia. Jego konstrukcja nie jest prosta i z pewnością będzie przedmiotem wielu dyskusji oraz poprawek – ale tak jak napisałam wcześniej – najważniejszy krok został poczyniony, a mianowicie określenie punktu wyjścia. Ministerstwo znakomicie przygotowało pierwszą propozycję konstrukcji rynku, co absolutnie ułatwi kolejne udoskonalenia.

*Założyciel portalu PEM-Analytics.com, W tej chwili pracuje we Włoszech, gdzie zajmuje się obsługą handlu energią na międzynarodowych giełdach.