Kuffel: Pakiet zimowy to lek na całe zło trudny do przełknięcia dla Polski (ANALIZA)

1 marca 2017, 14:30 Energetyka

– 30 listopada Unia Europejska opublikowała „pakiet zimowy” liczący ponad 1000 stron dokument zawierający szereg wniosków legislacyjnych dotyczących adaptacji prawa energetycznego oraz celów klimatycznych. Nowo zaproponowana strategia ma za zadanie pomóc w pomyślnym wprowadzeniu celów klimatycznych na rok 2030, ale również (a może przede wszystkim) ma określić zasady wspólnego systemu energetycznego dla 28 państw członkowskich, zwanego „unią energetyczną” – pisze w analizie Magdalena Kuffel, współpracownik BiznesAlert.pl.

Jak podkreśla Komisja Europejska, Unia Europejska powinna być liderem zmian polityki energetycznej, a jej celem jest kreowanie „czystszej przyszłości”. Co za tym idzie, UE zobowiązała się do redukcji emisji dwutlenku węgla o co najmniej 40 % do 2030 (w odniesieniu do poziomu początkowego w 1990 roku), jednocześnie modernizując gospodarkę oraz przyczyniając się do tworzenia nowych miejsc pracy dla obywateli unii. Konsekwentnie, możemy powiedzieć, iż pakiet zimowy ma na celu osiągnięcie trzech głównych kryteriów: wprowadzenie efektywności energetycznej (poprawa o 30 % do 2030, w stosunku do 1990), osiągnięcie przez UE pozycji światowego lidera w dziedzinie energii odnawialnej oraz zapewnienie sprawiedliwego traktowania dla konsumentów (konkurencji cenowej).

Tym samym, legislatorzy zauważają aktywną rolę konsumentów na rynku energetycznym. Nie tylko, chyba po raz pierwszy, trwa otwarta dyskusja o wpływie nastrojów społecznych oraz cen energii na poziom konsumpcji, ale przede wszystkim mówi się o tym, iż konsumenci mają wpływ na kształt rynków energetycznych w Europie. Założenie Unii Europejskiej mówi o nowych, zapewnionych prawnie przywilejach dla mieszkańców unii: łatwiejszym wyborze dostaw, lepszym dostępie do wiarygodnych porównań cenowych oraz o możliwości produkcji i sprzedaży własnej elektryczności. Większa przejrzystość legislacyjna, jak również sprawniej działające prawo, mają zachęcić społeczeństwo do aktywnego udziału w systemie energetycznym.

Komisja Europejska chce pokazać, że transformacja energetyczna (energy transition) powinna być rozważana w kategoriach ogromnej szansy dla rozwoju, a nie zagrożenia. W 2015 roku, inwestycje w sektorze energii odnawialnej zostały wycenione na ponad 300 miliardów euro (na całym świecie). Unia Europejska chce zainwestować w badania, rozwój (R&D) oraz innowacje. Inwestując (z środków publicznych jak również z funduszy inwestycyjnych) 177 miliardów euro do 2021 roku, pakiet zimowy może spowodować wzrost PKB o 1 % i stworzyć ponad 900 tysięcy nowych miejsc pracy.

Pakiet zimowy wygląda jak lek na całe zło, męczące w tej chwili Unię Europejską – który z krajów wspólnoty nie marzy o stabilnym źródle czystej energii, do którego nie trzeba dopłacać bo jest konkurencyjny w swojej definicji? Zanim jednak do tego dojdzie, konieczne jest wprowadzenie wielu reform (co nie powinno nikogo dziwić, biorąc pod uwagę rozmiar przygotowanego dokumentu).

Przede wszystkim, Unia widzi ogromny potencjał w decentralizacji produkcji (oraz konsumpcji) energii. Unia ma zamiar zainwestować w badania dotyczące samowystarczalnych wysp energetycznych (zamkniętych systemów, które same produkują, konsumują i bilansują energię za pomocą OZE oraz magazynów energii), które zdaniem autorów dokumentu są przyszłością „nowego systemu elektroenergetycznego”. Co za tym idzie, duże elektrownie, które do tej pory zapewniały stałą produkcję prądu nie będą już potrzebne. Jest to celowy mechanizm, który ma na celu powolne wycofywanie się firm energetycznych z produkcji prądu ze źródeł kopalnych.

Unia idzie nawet o krok dalej i zapowiada ustanowienie surowszych ograniczeń systemów wsparcia dla zasilania rezerwowego, znanych jako rynek mocy. Tutaj niestety sprawy przestają wyglądać tak różowo.

Aby elektrownia mogła brać udział w aukcjach, będzie musiała spełnić wymóg nie produkowania więcej niż 550 gramów CO2 na każdy wyprodukowany kWh ( zgodnie z normami emisyjnymi Europejskiego Banku Inwestycyjnego). Nowe prawo ma na celu wyeliminowanie ewentualnej pomocy dla jednego konkretnego źródła energii (wielu analityków krytykuje rynek mocy ze względu na rzekome faworyzowanie energii węglowej i gazowej) i teoretyczne otwarcie możliwości brania udziału w aukcjach dla OZE.

Unia chce również wyeliminować biopaliwa z miksu energetycznego. Dlaczego? Obecne spojrzenie na produkcję biopaliw, szczególnie tych pochodzenia „żywnościowego” (czyli z produkcji z roślin o wysokiej zawartości tłuszczu, takich jak paliwa na bazie, dla przykładu, oleju palmowego) kwestionuje ekologiczność ich produkcji. Przekłada się to przede wszystkim na sektor transportowy, który był do tej pory głównym beneficjentem tego rodzaju paliw. Komisja chce, aby do 2021 roku biopaliwa stanowiły maksymalnie 7 % wszystkich sprzedawanych paliw, zmniejszając limit do 3,8 % w 2030 roku.

Z pewnością ta zmiana będzie miała wpływ na przemysł rolniczy unii. Jeszcze do niedawna wspólnota dofinansowała produkcję poszczególnych roślin, które miały zostać przeznaczone na produkcję biopaliw – również w Polsce. Organizacje FEDIOL (the Vegetable Oil and Proteinmeal Industry – stowarzyszenie firm pracujących w sektorze olejów roślinnych oraz proteinowych), EBB (European Biodiesel Board – Europejska Rada Paliw Biodiesel) oraz EOL (European Oilseed Alliance – Europejskie Stowarzyszenie Producentów Rzepaku) przygotowały wspólny wniosek wyrażający rozczarowanie sektora oraz obawy, że zmiany legislacyjne doprowadzą do dramatycznego obniżenia konsumpcji roślin tłuszczowych oraz białka zwierzęcego, ostatecznie prowadząc do pozbawienia dochodów w sektorze rolnicznym.

Pewne jest, iż adaptacja istniejącego prawa energetycznego oraz ponowna ocena wcześniej ustalonych celów klimatycznych była konieczna. Wygląda jednak na to, iż przemysł, jak również rządy państw członkowskich, mają mieszane uczucia odnośnie prononowanych zmian. Szczególnie, jeśli chodzi o ograniczenia dot. rynku mocy oraz produkcji biopaliw. Nie jest to jeszcze moment do paniki. Proponowane przepisy będą musiały zostać zatwierdzone przez Parlament Europejski oraz Radę Ministrów (the Council of Ministers) zanim wejdą w życie, co oznacza, że jest to mało prawdopodobne, iż pozostaną w obecnej formie. W praktyce oznacza to, że pakiet zimowy może nie zostać zatwierdzony do 2018/2019 roku. Ponadto, do to pory nie jest jasne jakie będzie stanowisko Wielkiej Brytanii odnośnie proponowanych przepisów. Mimo przegłosowanego w czerwcu opuszczenia Unii Europejskiej, zagadnienia klimatyczne są w dalszym ciągu bardzo istotne dla królestwa i prawdopodobnie pakiet zimowy zostanie wprowadzony do prawa lokalnego jako „Great Repeal Bill”.