Jakóbik: Lex Nord Stream 2 da czas. Walka o blokadę toczy się gdzie indziej

25 stycznia 2018, 07:31 Energetyka

Trwają negocjacje rewizji dyrektywy gazowej, czyli lex Nord Stream 2. Wbrew doniesieniom medialnym są małe szanse na to, że nowe prawo zablokuje projekt, ale może wpłynąć na czas jego realizacji. Walka o zablokowanie inwestycji toczy się faktycznie od kilku lat, ale na innej płaszczyźnie – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Negocjacje trwają

Zanim projekt zmiany dyrektywy gazowej (2009/73/WE) dotyczącej wspólnych zasad rynku wewnętrznego gazu ziemnego trafi do Rady Europejskiej do 31 stycznia trwają konsultacje z udziałem Komisji Europejskiej, w których udział bierze także polski rząd. Polska poszła już na ustępstwo, zgadzając się negocjować prawo europejskie w przypadku Nord Stream 2. Wcześniej stała na pryncypialnym stanowisku, że powinno ono obowiązywać jeden do jednego każdą nową inwestycję. Obecnie domaga się jego pełnego przestrzegania w ramach lex Nord Stream 2. Polscy negocjatorzy będą zatem naciskać na to, aby zrewidowane prawo obowiązywało:

  • na całej długości Nord Stream 2,
  • jednakowo na wodach terytorialnych i w wyłącznych strefach ekonomicznych.

– Rewizja dyrektywy gazowej pozwoli ujednolicić reżim prawny i jednoznacznie przesądzi, że przepisami trzeciego pakietu energetycznego objęte są nie tylko połączenia gazowe między państwami członkowskimi Unii Europejskiej, ale również te łączące rynek UE z państwami trzecimi – stwierdza departament ropy i gazu w ministerstwie energii.

– Objęcie gazociągu Nord Stream 2 przepisami trzeciego pakietu energetycznego nie wpłynie bezpośrednio na sam fakt realizacji tej magistrali, niemniej jednak pozwoli zmusić inwestora do zmiany modelu realizacji przedsięwzięcia, nakładając na niego dodatkowe wymogi o charakterze regulacyjnym – stwierdza departament w dokumencie, do którego dotarł BiznesAlert.pl. To oficjalne potwierdzenie intencji polskiego rządu, która w zakresie negocjacji lex Nord Stream 2 nie zmierza do zablokowania, ale do regulacji inwestycji.

Pod reżimem trzeciego pakietu Nord Stream 2 będzie musiał mieć niezależnego operatora, dostęp stron trzecich i niezależne wyznaczanie taryf. Gazprom, przynajmniej od strony formalnej, będzie musiał porzucić monopol na tej magistrali, co – jak wskazywałem w kilku tekstach – jest w stanie zrobić tak, aby inwestycja została zrealizowana z pożytkiem dla niego.

Zmiana może natomiast wymusić opóźnienie projektu, co jest interesujące z punktu widzenia strony polskiej, która pracuje nad własnymi projektami, jak Brama Północna, czyli rozbudowa terminalu LNG i Korytarz Norweski, czyli Baltic Pipe. Te projekty będą rywalizować z Nord Stream 2 o ten sam rynek Europy Środkowo-Wschodniej. Terminal działa już teraz, Nord Stream 2 ma powstać do końca 2019 roku, a Baltic Pipe do października 2022 roku. Opóźnienie rosyjskiej inwestycji wspieranej kapitałem firm zachodnioeuropejskich da więcej czasu terminalowi i, teoretycznie, może wykroczyć poza termin realizacji Korytarza Norweskiego.

Trzeci zbiornik gazoportu czeka na decyzję

W tym zakresie jest jeszcze dużo do zrobienia. Zapadły pierwsze decyzje, a Polaków czeka jeszcze co najmniej jedna. Jest umowa przesyłowa dla Baltic Pipe. Terminal LNG ma rozwinąć wachlarz usług zwiększający jego elastyczność i efektywność ekonomiczną.

– Wybrany jest projektant rozbudowy regazyfikatorów tak, aby terminal mógł przyjmować nie 5 a 7,5 mld m sześc. rocznie. Jest podjęta decyzja o budowie bocznicy kolejowej tak, abyśmy mogli transportować LNG w głąb kraju także koleją. Jest decyzja o budowie drugiego nabrzeża, które pozwoli nam przeładować gaz LNG na mniejsze jednostki i słać je do innych portów w ramach usługi bunkrowania – wylicza Aleksander Zawisza, zastępca dyrektora Pionu Rozwoju w Gaz-System.

– Nie ma decyzji o budowie trzeciego zbiornika. Na razie ją analizujemy – podkreślił Zawisza. Jego zdaniem budowa nowego zbiornika w Świnoujściu mogłaby teoretycznie skorzystać z funduszu Connecting Europe Facility, ale to zostanie rozstrzygnięte dopiero po oficjalnej decyzji. Według niego trudno także szacować czas budowy, choć nowy zbiornik w trudniejszych warunkach nawodnego terminalu LNG w belgijskim Zeebrugge zbudowano w 55 miesięcy.

– Kiedy zapadnie decyzja, powstanie harmonogram. Jego wykonawca określi kiedy zbuduje obiekt. Nikt w sposób odpowiedzialny nie może tego teraz powiedzieć. Budowa odbywałaby się na terenie cały czas działającego terminalu, a w międzyczasie będą wykonywane pozostałe projekty: bocznica, drugie nabrzeże i nowe regazyfikatory – przypomniał przedstawiciel Gaz-System.

Walka o blokadę toczy się gdzie indziej

Polskie media informują o tym, że nowy rząd premiera Mateusza Morawieckiego rozpoczyna budowę koalicji przeciwko Nord Stream 2, o którym rozmawiał w Davos z sekretarzem energii Rickiem Perrym, a być może porozmawia z sekretarzem stanu Rexem Tillersonem, kiedy ten odwiedzi Polskę 26 stycznia. Nie można jednak uznać budowy sojuszu przeciwko rosyjskiej inwestycji za coś nowego. Ona trwa co najmniej od końca 2015 roku, kiedy powstał list krajów Europy Środkowo-Wschodniej do Komisji Europejskiej z krytyką Nord Stream 2.

Amerykanie konsekwentnie wspierają polskie stanowisko w tej sprawie, o czym wypowiadał się jeszcze prezydent Barack Obama. Być może dlatego Polacy w Davos nie usłyszeli od Amerykanów (oficjalnie) niczego nowego. Na stole w Waszyngtonie nadal znajdują się sankcje za współpracę przy projektach energetycznych z udziałem Rosji. Na razie prezydent Donald Trump nie wprowadził ich w życie.

Z kolei kraje skandynawskie nadal nie przyznały zgód środowiskowych dla Nord Stream 2. Morawiecki rozmawiał w Davos także z premierami: Królestwa Norwegii Erną Solberg, Królestwa Danii Larsem Lokke Rasmussenem. Jeżeli wystarczyłoby woli politycznej, aby wykorzystać te narzędzia, być może mogłyby wpłynąć na terminarz spornej inwestycji, a w najbardziej pożądanym przez Polskę scenariuszu – doprowadzić do jej blokady.

Jakóbik: Lex Nord Stream 2