Nadchodzi kres największej konińskiej odkrywki węgla brunatnego. Jaka była jej historia?

11 czerwca 2022, 07:15 Alert

Jeszcze tylko miesiąc będzie zbierany nadkład znad węgla na największej i najstarszej konińskiej odkrywce. Natomiast pod koniec tego roku definitywnie zakończy się tam – po prawie 52 latach od dotarcia do złoża – wydobycie węgla. O sprawie pisze Robert Olejnik z portalu LM.pl.

Koparka na konińskiej odkrywce. Fot. Piotr Ordan

Historia Odkrywki Jóźwin

Historia eksploatacji tej największej i najdłużej funkcjonującej konińskiej odkrywki węgla brunatnego zaczęła się z przytupem – od przeprawy przez Jezioro Gosławskie wielkiej koparki, która wydobywała później jóźwiński węgiel.

O ile przez pierwszych trzynaście powojennych lat węgiel, wydobywany na odkrywkach Morzysław a potem Niesłusz, był wykorzystywany przede wszystkim do produkcji brykiet, to po uruchomieniu w 1958 roku elektrowni Konin, a dziewięć lat później pierwszego bloku elektrowni Pątnów, kopalnia zyskała nowych odbiorców. Węgiel dla obu siłowni dostarczały nowe już odkrywki Gosławice, Pątnów i Kazimierz, ale w 1968 roku ta ostatnia nie wykonała planu wydobycia i trzeba było jak najszybciej rozpocząć eksploatację nowej odkrywki Jóźwin.

Wieś Jóźwin leżała niecałe cztery kilometry na północ od elektrowni Pątnów i kopalnia zajęła całą miejscowość (dzisiejszy Jóźwin to w istocie dawny Jóźwin Kolonia) wraz z gruntami tamtejszego Państwowego Gospodarstwa Rolnego i drogą do Kleczewa. Odwadnianie jóźwińskiego pokładu węgla rozpoczęto w 1965 roku. I po raz ostatni robiono to, kopiąc pod ziemią – jak w kopalniach węgla kamiennego – ponad 90 km chodników, którymi woda spływała do najniższych punktów, skąd szybami była pompowana na powierzchnię.

Odkrywka Jóźwin wzbogaciła również zbiory Muzeum Okręgowego w Koninie o niezwykły eksponat. Kiedy w lutym 1984 roku obsługa koparki zauważyła w skarpie duże kości, natychmiast zatrzymano maszynę i zawiadomiono archeologów. Zdaniem Krzysztofa Gorczycy, który został wezwany na miejsce znaleziska, zwierzę ugrzęzło najprawdopodobniej na skraju bagniska i próbowało wydostać się na brzeg. – Odłamany prawy cios, połamany koniec lewego oraz być może pień drzewa przygniatający szkielet pozwalają domniemywać, że zwierzę walczyło o życie, usiłując wygrzebać się z bagna – tłumaczy archeolog.

Jóźwińska odkrywka składała się z trzech pól wydobywczych. Dwa pierwsze – Jóźwin I Jóźwin IIA – znajdowały się między Jóźwinem a Kleczewem. Wyrobisko końcowe tego drugiego zostało napełnione wodą i od lat funkcjonuje tu Kleczewski Park Rekreacji i Aktywności Fizycznej zwany potocznie kleczewską Maltą. W ciągu niemal trzydziestu lat eksploatacji z obu pól zawieziono do konińskich elektrowni około 110 mln ton węgla.

Jeśli doliczyć do tego ponad 50 mln ton z rozciągającego się na północ od Kleczewa pola IIB, Jóźwin dostarczył konińskim elektrowniom grubo ponad 160 mln ton paliwa, a więc o około 30 mln ton więcej niż największy do tej pory Pątnów, który pod względem długości eksploatacji również ustępuje Jóźwinowi o kilkanaście lat. W wyrobisku końcowym odkrywki planowany jest też największy z dotychczasowych pokopalnianych zbiorników wodnych, którego powierzchnia osiągnie 763 hektarów, tyle co czterdzieści naszych jezior Zatorze.

Po zamknięciu Jóźwina i planowanym również na koniec tego roku zakończeniu eksploatacji Drzewiec pozostanie czynna już tylko jedna odkrywka konińskiej kopalni – Tomisławice.

LM.pl/Robert Olejnik/Michał Perzyński