Rzędowska: Między elektromobilnością a sprzedażą ropy

13 sierpnia 2018, 07:30 Energetyka

9 sierpnia w Warszawie odbyła się prezentacja skonsolidowanych wyników finansowych Grupy Kapitałowej Lotos. Można powiedzieć, że jest dobrze a będzie jeszcze lepiej. Plany są realizowane, sieć się rozwija, społeczeństwo chętniej podróżuje i robi zakupy na stacjach. Stare stacje Optima zyskają nowy blask, a do tego pojawią się punkty ładowania dla samochodów elektrycznych – pisze Agata Rzędowska, redaktor portalu BiznesAlert.pl.

Znowu ładujemy. Fot.: BiznesAlert.pl
Fot.: BiznesAlert.pl

Dysonans

I tu pojawił się u mnie pewien dysonans. Firma inwestuje w wydobycie, modernizuje rafinerie, cieszy się, że sprzedaje więcej ropy. Produkcja i sprzedaż oleju napędowego wzrosła w stosunku do analogicznego kwartału zeszłego roku o 7,6 procenta. Słucham odczytywanych przez jednego z członków Zarządu danych i mam prosty ciąg skojarzeń: większe wydobycie, większa sprzedaż, więcej Diesli… Społeczeństwo owszem staje się zamożniejsze, ale nie aż tak bardzo, żeby móc pozwolić sobie na nowe samochody, tym bardziej elektryczne. Zatem można się spodziewać, że chętniej będzie kupować auta tanie. A jakie auta stają się najtańsze w tych częściach Europy, w których władze decydują się wprowadzać zakazy i nakazy odnośnie norm emisji? Te z silnikami Diesla. A czy Polacy lubią tanie Diesle? Oczywiście!

Kosztowna infrastruktura

Zatem jaki interes będą miały koncerny paliwowe w rozwijaniu sieci ładowania, które są kosztowne w zakupie i nie zwrócą się szybko? Cóż, z mojego punktu widzenia, skoro państwo powiedziało A i przyjęło plan rozwoju elektromobilności, to najwyższy czas powiedzieć B i dać szansę właścicielom aut, którzy będą mogli zacząć swobodniej jeździć po Polsce. Zarejestrowano w Polsce jak dotąd 2133 samochody elektryczne, jak donosi Obserwatorium Rynku Paliw Alternatywnych, ale z tego aż 1150 to hybrydy plug-in. Jak więc można  „rozruszać” rynek? Zaprzęgając do działania firmy, w których państwo ma swoje udziały. Nie jest to zresztą oryginalna moja myśl. Zdarzało się już przedstawicielom kluczowych dla elektroenergetyki spółek wspominać o tym, że stacje ładowania w początkowym etapie rozwoju rynku powinny powstawać przy udziale spółek skarbu państwa.

Silni, ale bez wyrzeczeń

Jesteśmy w trudnym punkcie. Z jednej strony mamy ambicje stać się krajem silnym dzięki przemysłowi, stajemy w obliczu wyzwania jakim jest wdrażanie modeli gospodarki o obiegu zamkniętym, a jednocześnie chcielibyśmy jeździć tanimi samochodami, nie przejmować się paliwami jakimi palimy w piecach, nie segregować odpadów (bo i tak przyjedzie po nie jeden kontener). Trudne decyzje muszą dziś podejmować firmy: ponosić ryzyko związane z wdrażaniem nowoczesnych technologii, odważnie przyznawać, że nadchodzi kres motoryzacji i mobilności jaką znamy.

Mało czasu, dużo pracy

Plan rozwoju elektromobilności zakłada, że w Polsce wraz z końcem 2020 roku pojawi się 6400 punktów ładowania. Tylko 400 z nich da możliwość szybkiego ładowania. Dziś takich punktów ładowania jest nieco ponad 100 (nie wszystkie jeszcze działają). A wszystkich punktów jest w Polsce blisko 260. Przed nami dużo pracy. Firmom, które będą stawiały infrastrukturę szkieletową, a do takich zaliczam spółki paliwowe, potrzebna będzie wizji ale i wiele rąk do pracy w krótkim czasie. A zdaje się, że ani o jedno, ani od drugie nie będzie łatwo.