Macias: Lądowe farmy wiatrowe w Polsce to rynek strategiczny dla RWE

10 września 2020, 07:30 Energetyka

Rynek lądowych farm wiatrowych w Polsce to rynek strategiczny dla RWE Renewables. Widzimy tutaj duży potencjał rozwoju i wzrostu. Przykładem są ostatnie dwie aukcje, na mocy których zakontraktowaliśmy 80 MW nowych farm wiatrowych na lądzie. Jesteśmy na etapie ich realizacji i budowy. Już teraz dysponujemy w Polsce potencjałem rzędu 390 MW. Liczymy na to, że zmiany w ustawie odległościowej pozwolą odblokować potencjał – powiedział Robert Macias, członek zarządu RWE Renewables Polska w rozmowie z BiznesAlert.pl.

Robert Macias, członek zarządu RWE Renewables Polska

BiznesAlert.pl: Jak wygląda potencjał lądowych farm wiatrowych RWE Renewables w Polsce?

Robert Macias, członek zarządu RWE Renewables Polska: Onshore w Polsce to rynek strategiczny dla RWE Renewables. Widzimy tutaj duży potencjał rozwoju i wzrostu. Przykładem są ostatnie dwie aukcje, na mocy których zakontraktowaliśmy 80 MW nowych farm wiatrowych na lądzie. Jesteśmy na etapie ich realizacji i budowy. Już teraz dysponujemy w Polsce potencjałem rzędu 390 MW mocy zainstalowanej. Mamy ambitne plany rozwoju w obszarze lądowej energetyki wiatrowej w Polsce. Obecnie mamy w portfelu około 400 MW projektów w rozwoju, planujemy go powiększyć o kolejne projekty. Liczymy także na rozbudowę dotychczasowych projektów w oparciu o umowy PPA, a więc korporacyjnej umowy sprzedaży. Chcielibyśmy budować więcej projektów wiatrowych w Polsce, ale jest to oczywiście uwarunkowane poprawą sytuacji regulacyjnej.

Czy jest coś, co blokuje Państwa firmę?

Nie jest tajemnicą, że obecne zapisy ustawy odległościowej ograniczają możliwości rozwoju krajowego potencjału.

Ministerstwo rozwoju i ministerstwo klimatu zapowiadają liberalizację tej ustawy. Gminy będą mogły, po spełnieniu kliku warunków, budować wiatraki bliżej zabudowań niż dziesięciokrotność wysokości wiatraka. Minimalna odległość będzie wynosiła pięćset metrów. Jak ocenia Pan ten projekt oraz rozszerzony zakres konsultacji społecznych?

Z naszego punktu widzenia nie dostrzegamy dużej różnicy między wymogami najlepszej praktyki i naszymi zobowiązanymi konsultacyjnymi, z których się wywiązujemy, a tym, co proponuje resort rozwoju. Nie obawiamy się szerokich konsultacji społecznych. Budowa naszych farm odbywała się z poszanowaniem obowiązującego prawa, nie antagonizując lokalnych społeczności. Dążyliśmy do tego, aby prowadzone przez nas prace były zawsze bezpieczne i transparentne pod względem lokalizacji oraz analiz poziomu hałasu. Miejmy nadzieję, że pod zaprezentowaniu właściwego projektu ustawy dowiemy się więcej. Liczymy na to, że będą jasne wytyczne dla samorządów, jak i firm.

Czym firmy planujące rozwój lądowych farm wiatrowych przekonują samorządy? To właśnie samorządy, zgodnie z założeniami projektu liberalizującego ustawę odległościową, będą podejmować decyzję czy zmniejszyć odległość lokowania farm wiatrowych bliżej niż dziesięciokrotność jej wysokości.

Nasza firma istnieje na rynku ponad 120 lat. Jesteśmy więc wiarygodnym partnerem. Staramy się działać transparentnie. Podkreślamy, że realizując inwestycje nie chcemy tylko wybudować farmy i sprzedać energię elektryczną, płacić podatki, ale być częścią tej społeczności. Staramy się z nią identyfikować i żyć przez 25-30 lat. Współpracujemy ze społecznością lokalną. Sponsorujemy lokalne wydarzenia i budynki użyteczności publicznej. Staramy się żyć z daną społecznością, tak jak byśmy stamtąd pochodzili.

Z założeń do projektu liberalizującego ustawę odległościową nie pojawiła się wzmianka o repoweringu, a więc ich unowocześnieniu i zwiększeniu mocy wiatraka. Czy będziecie Państwo zabiegać o dopuszczanie takiego rozwiązania?

Repowering rozważa się zwykle na koniec pracy danej farmy wiatrowej, kiedy przepracuje ona kilkanaście lat. Nasze farmy istnieją od kilku lat. Ich okres użyteczności to jeszcze co najmniej 20 lat. W Polsce to trochę pieśń przyszłości, w którą stronę technologia wiatrowa będzie zmierzać.

Ustawa odległościowa w praktyce oznacza stawanie nowych farm wiatrowych na terenie praktycznie całego kraju, które nie miały decyzji lokalizacyjnej wydanej przed 2016 rokiem. Ile Pana zdaniem nowych mocy w wietrze może być po liberalizacji tej ustawy?

Musimy poczekać na właściwy tekst projektu zmieniającego zapisy ustawy odległościowej. Nie wiemy, co konkretnie rząd nam zaproponuje i jakie będą wytyczne. Dopiero po zagłębieniu się w treść projektu i rozporządzenia wykonawcze, będziemy mogli powiedzieć, czy i jaki potencjał ta nowelizacja odblokuje w polskim wietrze.

Już wcześniej zapisy tej ustawy z 2016 roku zostały nieco poluzowane, zmienił się system opodatkowania wiatraka. Zgodnie z ustawą z 2016 roku opodatkowany był cały wiatrak łącznie z turbiną. Dwa lata temu jej zapisy zostały złagodzone i tylko fundament jest opodatkowany…

…powiedziałbym inaczej. Nie tyle co została dokonana zmiana, co system opodatkowania wiatraka został przywrócony do poprzedniego stanu. Ustawa z 2016 roku była dla nas zaskoczeniem, wiatraki zostały potraktowane inaczej niż wszystkie inne źródła produkcji energii elektrycznej.

Na początku tego roku organizacja branżowa WindEurope podjęła dyskusję o recyklingu zużytych turbin i łopat z wyeksploatowanych już wiatraków. Czy dostrzega Pan możliwość uczestnictwa polskich firm w takim procesie?

Jest to temat nowy, ale bardzo istotny. Na koniec problemem nie jest wieża, czy urządzenia, które można przetworzyć. Wyzwaniem w zakresie recyklingu jest łopata wiatraka. Pierwsze rozwiązania już są i myślę, że w najbliższym czasie pojawi się więcej pomysłów jak je wykorzystać i zagospodarować. Do czasu, kiedy polskie wiatraki doczekają swojej emerytury za 20 – 25 lat, pojawią się już rozwiązania, które pomogą zagospodarować i przetworzyć łopaty wiatraka.

Rozmawiał Bartłomiej Sawicki

Obajtek: Orlen po fuzjach pozwoli Polsce walczyć o miejsce na gospodarczej mapie Europy (ROZMOWA)