Maciążek: Jeśli wojna gazowa to teraz

16 czerwca 2014, 10:04 Energetyka

– Czy od dziś Ukraina będzie musiała uiszczać Gazpromowi przedpłaty za dostawy gazu? To możliwe, w ostatnich dniach stanowisko rosyjskie uległo bowiem zaostrzeniu – zastanawia się Piotr Maciążek na swoim mikroblogu.

– Oznaczałoby to spore problemy dla krajów zaopatrywanych w błękitne paliwo z terytorium państwa nad Dnieprem (Europa Środkowa, Bałkany). Gazprom może przedłużyć konflikt do pierwszych chłodów, ale nie dłużej, ponieważ nie posiada na dzień dzisiejszy infrastruktury zdolnej do przekierowania dostaw np. do Azji ( zatem ponosiłby zbyt duże straty finansowe w okresie maksymalnego zużycia surowca) – wskazuje dziennikarz Defence24.pl.

– Wojna gazowa w okresie letnim i jesiennym nie wyrządziłaby dużych szkód większości państw UE (zapasy gazu, mniejsze zapotrzebowanie na błękitne paliwo), ale jednocześnie pozwoliłaby Rosjanom osiągnąć odpowiedni efekt psychologiczny np. na nowym składzie KE, który mógłby teoretycznie w wyniku zaistniałej sytuacji odblokować dla Rosjan przepustowość OPALu (odnogi Nord Streamu). W dodatku przez wszystkie miesiące, o których mówimy ceny gazu na rynkach spot szybowałyby mocno w górę pokazując, że kontrakty oferowane przez Gazprom tj. oparte na indeksacji do ropy naftowej, są stabilniejsze (potężny czynnik propagandowy) – wylicza Maciążek.