Marszałkowski: Czy linia bezpośrednia osłodzi przemysłowi wysokie ceny energii?

7 grudnia 2022, 07:35 Energetyka

Linia bezpośrednia może być ratunkiem dla wielu polskich firm energochłonnych w dobie szalejącego kryzysu energetycznego, jednak wszystko zależy od tego, jakie będą zapisy regulujące jej powstanie i funkcjonowanie. Nie wszyscy są jednak entuzjastami – pisze Mariusz Marszałkowski, redaktor BiznesAlert.pl.

Jedna z największych farm fotowoltaicznych w Polsce w Czernikowie. Fot. Energa
Jedna z największych farm fotowoltaicznych w Polsce w Czernikowie. Fot. Energa

Linia bezpośrednia a ceny energii

Wysokie ceny energii elektrycznej spędzają sen z powiek wielu konsumentom energii. Zarówno indywidualnym jak i firmom. O ile w przypadku klientów indywidualnych i małych oraz średnich przedsiębiorców funkcjonują mechanizmy blokujące duże wzrosty energii, o tyle w przypadku dużych przedsiębiorstw energochłonnych tak kolorowo nie jest. Aby złagodzić oddziaływanie negatywnych skutków wzrostów cen energii jak bumerang powraca temat linii bezpośredniej.

Linia bezpośrednia to rozwiązanie, które pierwotnie pojawiło się w 2015 roku podczas pracy nad pierwszą wersją ustawy o odnawialnych źródłach energii. Trafiła jako propozycja do ustawy w ramach wnoszonych poprawek, jednak nie uzyskała poparcia posłów ówczesnej koalicji rządzącej. Czym miała być linia bezpośrednia? To połączenie łączące źródło wytwarzania energii bezpośrednio z konsumentem tej energii, tj. przedsiębiorstwem energochłonnym z pominięciem sieci dystrybucyjnej. W założeniu, firma chcąca korzystać z tego rozwiązania powinna w swoim zakresie zbudować i następnie utrzymywać linie łączącą ją z źródłem energii, np. farmą wiatrową, słoneczną czy też biogazownią. Wyprodukowana tam energia trafiałaby bezpośrednio do odbiorcy sprawiając, że nie musiałby on kupować energii z rynku (np. na giełdzie) i oszczędzałby na opłatach dystrybucyjnych/przesyłowych. Dodatkowo, energia wytwarzana byłaby ze źródeł bezemisyjnych lub niskoemisyjnych, co również pozytywnie przełożyłoby się na ewentualne wyniki sprzedażowe danego przedsiębiorstwa, w związku z posiadaniem zielonych certyfikatów pochodzenia energii.

W obliczu wysokich cen energii, a także jeszcze większych wzrostów w perspektywie kolejnych lat należy szukać rozwiązań, które pozwolą zminimalizować wpływ wysokich cen energii elektrycznej na produkcję, a co za tym idzie również konkurencyjność polskiej gospodarki. Dzisiaj, zgodnie z przepisami nie ma możliwości połączenia zakładu produkcyjnego z instalacją energetyczną. Owszem, zakład może posiadać na swoim dachu instalacje PV, ale z reguły są tą niewielkie wolumeny produkcji w porównaniu do zapotrzebowania. Zakłady takie potrzebują dostępu do dużych, przemysłowych źródeł energii elektrycznej, ale jednocześnie muszą mieć połączenie z KSE, które w przypadku braku produkcji energii lub jej niewystarczającej ilości pozwoli dostarczyć energię z sieci. Dzisiaj, nawet jeżeli dany zakład przemysłowy zlokalizowany jest w sąsiedztwie farmy wiatrowej czy fotowoltaicznej, to i tak prąd do niego może popłynąć tylko poprzez Krajowy System Elektroenergetyczny.

Obecnie są dwa projekty ustaw, które miałyby pomóc w realizacji linii bezpośrednich. Pierwszy to projekt nowelizacji ustawy Prawo energetyczne oraz ustawy o OZE, który pojawił się w 2021 roku. W tych przepisach kością niezgody była kwestia opłaty za przesył prądu linią bezpośrednią. Chodziło o to, aby duzi konsumenci energii nadal partycypowali w rozwoju sieci przesyłowej opartej o KSE, z której też w określonych sytuacjach by korzystali. Mniejszy pobór energii z sieci oznaczałby mniejsze opłaty dla dystrybutorów i spółek przesyłowych. To z kolei mogłoby negatywnie odbić się na modernizacji i rozbudowie tejże sieci. W lutym 2022 roku Urząd Regulacji Energetyki zaproponował, aby firmy korzystające z linii bezpośrednich płaciły opłatę kogeneracyjną, OZE oraz mocową, a także partycypowały w kosztach stałych związanych z inwestycjami w KSE. W praktyce, takie zapisy oznaczają znaczne obniżenie opłacalności inwestycji. Ze względu na opieszałość Ministerstwa Klimatu i Środowiska w przygotowaniu swoich propozycji, a także sprzeciwu wielu przedsiębiorców wobec kształtu proponowanej nowelizacji, Ministerstwo Rozwoju i Technologii zapowiedziało, że zaproponuje swoje zapisy do ustawy o linii bezpośredniej.

W propozycji MRiT znalazł się zapis zapewniający, że przedsiębiorca nie będzie ponosił „zdecydowanej większości opłat”, które obecnie nakładane są na etapie dystrybucji energii. BiznesAlert.pl skontaktował się z MRiT w sprawie zapowiadanych zmian. – Obecnie trwają ustalenia międzyresortowe dot. formy zapisu i ustawy, w której ten zapis ma się znaleźć. Projekt był ostatnio omawiany na posiedzeniu Komitetu do Spraw Europejskich. Chcielibyśmy, aby zmiany weszły w życie w pierwszym kwartale 2023 roku – brzmi odpowiedź.

Również MKiŚ wydaje się być zdeterminowane, aby przepisy weszły w życie jak najszybciej, nawet szybciej niż deklaruje MRiT. Minister Anna Moskwa odpowiadając na pytanie BiznesAlert.pl podczas konferencji podsumowującej rok umów sektorowych powiedziała: Rozwiązanie dla linii bezpośredniej jest już w projekcie naszej ustawy i jest już przed komitetem stałym rady ministrów, co oznacza, że pojawi się na następnym komitecie stałym, a potem na posiedzeniu rady ministrów. Wtedy zostanie oddane do prac parlamentarnych, by, mam nadzieję, jeszcze w tym roku zostało skutecznie przyjęte. Poza operatorami sieci dystrybucyjnej i przesyłowej jest jeszcze jedna strona, która ma obawy co do nowych przepisów – są nimi spółki energetyczne. Dla nich przedsiębiorcy energochłonni to wartościowy klient. W interesie spółek energetycznych nie jest usamodzielnienie się swoich klientów, gdyż to oznaczać będzie mniejsze przychody i zyski firm produkujących energię, stąd firmy te niechętnie odpowiadają na pytania o potencjalny wpływ nowych regulacji na ich działalność.

Tauron w odpowiedzi na pytanie BizesAlert.pl skomentował: – Oczekujemy na wyniki trwających obecnie prac legislacyjnych. Po zmianach w prawie można się spodziewać, że wśród klientów pojawi się zainteresowanie liniami bezpośrednimi. Obecnie trudno oszacować poziom zainteresowania tą usługą wśród naszych Klientów. Wysłaliśmy pytania również do Polskiej Grupy Energetycznej oraz Enei, ale do czasu publikacji materiału nie uzyskaliśmy odpowiedzi.

Spółki energetyczne obawiają się również wpływu takich linii na system elektroenergetyczny. Takie zakłady nie będą pracowały w trybie izolowanym, co rodzi obawy, że energia wyprodukowana w elektrowni połączonej z zakładem w sposób niekontrolowany może trafiać do sieci. Tutaj jednak w sukurs ma przychodzić nowa technologia, dzięki której na wejściach i wyjściach energetycznych z zakładów ma funkcjonować automatyka uniemożliwiająca niekontrolowany przepływ energii.

Nadzieja na tańszą energię

Linia bezpośrednia jest nadzieją dla firm energochłonnych, zwłaszcza, że firmy te nie łapią się na różnego rodzaju formy wsparcia rządowego. Pamiętajmy, że wzrost cen energii dla tych przedsiębiorstw spowoduje znaczny wzrost cen produktów, które wytwarzają, m.in. firmy celulozowo-papiernicze, huty, cukrownie czy cementownie. Nowe przepisy muszą jednak uwzględniać specyfikę i charakter takich rozwiązań, aby były one zachęcające dla firm.

Linia bezpośrednia, czyli sposób na tańszą, zieloną energię dla przedsiębiorców