Menikszak: Rosja wobec zwycięstwa Trumpa (ANALIZA)

9 listopada 2016, 10:45 Bezpieczeństwo

ANALIZA

Marek Menkiszak

Ośrodek Studiów Wschodnich

Bezpośrednio po ogłoszeniu wyników amerykańskich wyborów prezydent Władimir Putin pogratulował Donaldowi Trumpowi zwycięstwa oraz wyraził nadzieję na wyprowadzenie relacji dwustronnych z obecnego kryzysu. Dla Rosji sytuacja polityczna w Stanach Zjednoczonych ma kluczowe znaczenie polityczne, gdyż są one w percepcji Kremla strategicznym przeciwnikiem Rosji. Wbrew oficjalnym deklaracjom o neutralności, władze rosyjskie wyraźnie preferowały w wyborach kandydaturę Trumpa.

Wiązało się to z nadzieją Moskwy na: pogłębienie napięć w stosunkach transatlantyckich i z innymi sojusznikami USA (w tym na osłabienie NATO), na częściową rewizję polityki USA w sferze bezpieczeństwa (m.in. osłabienie zaangażowania wojskowego w Europie, w tym na wschodniej flance Sojuszu), a zwłaszcza na ewentualny strategiczny przetarg z Rosją (wykorzystując postrzegane u Trumpa transakcyjne podejście do polityki i „pragmatyzm” w stosunku do Rosji). Władze Rosji w ostatnich miesiącach dokonały szeregu działań aktywnych (agresywne działania i demonstracje militarne, cyberataki, przecieki i kampania medialna), których celem była m.in. kompromitacja/osłabienie obozu/kandydatury Hillary Clinton. W ostatnich tygodniach służył temu sztucznie zaostrzony przez Rosję kryzys w stosunkach z USA. Moskwa jednocześnie sygnalizuje tym swój potencjał szkodzenia i usiłuje zmusić nową administrację USA do wejścia z nią w negocjacje o strategicznych interesach.

Zwycięstwo w wyborach Donalda Trumpa znacząco zwiększa prawdopodobieństwo przyjęcia przez Rosję taktycznej pauzy: wstrzymania lub ograniczenia agresywnych działań przeciwko USA, aby nie antagonizować prezydenta elekta i zachęcić go do korzystnej dla Rosji rewizji polityki Waszyngtonu. Mniej prawdopodobnym, choć możliwym, scenariuszem jest kontynuacja lub nawet eskalacja agresywnych działań Rosji do czasu zakończenia (20 stycznia 2017 roku) kadencji przez ustępującego prezydenta Baracka Obamę, kiedy Waszyngton będzie miał trudność w zdecydowanej odpowiedzi na ewentualne działania Moskwy.

Znaczenie wyborów w USA dla Rosji

Wybory prezydenckie w USA mają bardzo duże znaczenie dla Rosji. W systemie politycznym USA prezydent ma decydującą rolę w określaniu m.in. polityki zagranicznej i bezpieczeństwa, zagranicznej polityki ekonomicznej oraz polityki obronnej państwa. USA jako państwo są zaś postrzegane przez rosyjską grupę rządzącą jako strategiczny przeciwnik i źródło egzystencjalnych wyzwań dla Rosji. Wynika to z ich przekonania, iż Stany Zjednoczone prowadzą celową i systematyczną politykę wypierania Rosji z jej naturalnej strefy wpływów, osłabiania Federacji Rosyjskiej (przez presję zewnętrzną i dywersję wewnętrzną) i dążą do zmiany rosyjskiego reżimu politycznego. Tym samym polityka USA jest generalnie postrzegana jako osobiste zagrożenie dla bezpieczeństwa rosyjskiej grupy rządzącej. USA są też traktowane jako główna przeszkoda w realizacji działań Kremla na rzecz odbudowy wielkomocarstwowego statusu Rosji i poszerzenia jej wpływów zagranicą.

Strategiczne interesy Rosji wobec USA i ich administracji

Z powyższych względów jednym ze strategicznych celów rosyjskiej polityki zagranicznej i bezpieczeństwa jest (samodzielnie i w taktycznych koalicjach z innymi państwami, np. Chinami) osłabianie wpływów międzynarodowych USA. Wiele działań Rosji w tej sferze (m.in. jej aktywność w Ameryce Łacińskiej, na Bliskim Wschodzie i w regionie Azji i Pacyfiku, a po części także w Europie) jest elementem globalnej antyamerykańskiej polityki Rosji. Także zaangażowanie militarne Rosji w Syrii, a nawet w pewnym zakresie prowadzona wojna na Ukrainie mają charakter swoistych wojen peryferyjnych (proxy wars) z USA.

Z drugiej strony niezmiennym celem rosyjskiej polityki zagranicznej po rozpadzie ZSRR pozostaje próba doprowadzenia do przetargu strategicznego z USA. Miałby on w intencji Moskwy polegać najwyraźniej na:

  • uznaniu (formalnym lub nieformalnym) rosyjskiej strefy wpływów na obszarze postradzieckim (z czasowym wyłączeniem państw bałtyckich);
  • powstrzymaniu się USA od zmiany geostrategicznego status quo poprzez nierozmieszczanie wojsk i instalacji wojskowych w regionach bezpośrednio sąsiadujących z Rosją (zwłaszcza w Europie Środkowej, co de facto oznaczałoby stworzenie tu specyficznej strefy buforowej);
  • uznaniu przez USA mocarstwowej pozycji Rosji i jej ważnych interesów zagranicznych (co w praktyce sprowadzałoby się do współpracy z Rosją i konsultowania się z nią w ważnych dla globalnego i regionalnego bezpieczeństwa kwestiach).

To fiasko kolejnych prób doprowadzenia do powyższego przetargu skłania Moskwę do systematycznego zaostrzania swej polityki wobec USA (po krótkotrwałych z reguły okresach bardziej pragmatycznej polityki).

W interesie Rosji leży zatem administracja USA z jednej strony dość słaba, skoncentrowana na problemach wewnętrznych, ograniczająca aktywność polityki zagranicznej USA, mająca coraz większe problemy w stosunkach z sojusznikami, a z drugiej gotowa do dialogu z Rosją i otwarta na strategiczny przetarg z Moskwą i uznanie ważnych rosyjskich interesów.

Rosja wobec USA w okresie kampanii wyborczej

Wbrew publicznym deklaracjom władz Federacji Rosyjskiej o neutralności Rosji wobec kandydatur w wyborach prezydenckich w USA (w tym tonie wypowiadał się niekiedy prezydent Putin i jego rzecznik Dmitrij Pieskow), Moskwa jednoznacznie stawiała na Donalda Trumpa. Działo się tak z kilku powodów.

Po pierwsze, rosyjscy eksperci i politycy odczytywali sukces Trumpa w prawyborach w Partii Republikańskiej i w dalszej kampanii wyborczej jako symptom kryzysu politycznego w USA. Oznaczać on ma bunt dużej części obywateli Stanów Zjednoczonych przeciwko politycznemu establishmentowi i politycznej poprawności w zdominowanych przez nurt liberalny tradycyjnych mediach. Jest też sygnałem wzrostu nastrojów izolacjonistycznych, ksenofobii (strachu wobec „obcych”, zwłaszcza muzułmanów) i niechęci do prowadzenia aktywnej polityki zagranicznej (zwłaszcza w duchu liberalnego/konserwatywnego interwencjonizmu epoki Clintona i Busha jr.). Głęboka polaryzacja opinii społecznej w USA i wzrost napięć wewnętrznych (które nie zanikną, a nawet mogą się zaostrzyć po wyborach) są najwyraźniej traktowane w Rosji jako szansa na osłabienie wewnętrzne USA, przekładające się na prawdopodobne zmniejszenie ich zdolności i woli zaangażowania zagranicą, otwierające pole do większej aktywności Rosji.

Po drugie, retoryka Trumpa i niektórych jego współpracowników podczas kampanii wyborczej (np. pewne deprecjonowanie roli NATO i uzależnianie wsparcia sojuszniczego od wkładu finansowego sojuszników, zapowiedź renegocjacji lub zerwania ważnych umów handlowych jak NAFTA czy TTIP itp.) budziła zaniepokojenie i (nie zawsze publicznie demonstrowaną) niechęć w opinii społecznej i elitach rządzących (bądź ich części) wielu państw sojuszniczych USA, zarówno w Europie, jak i w Azji. Budziła ona natomiast radość i nadzieję w Moskwie, gdyż zwiększała prawdopodobieństwo pogłębienia napięć w stosunkach pomiędzy USA i ich sojusznikami (w tym w stosunkach transatlantyckich). Mogła się tym samym m.in. negatywnie odbić na spójności, aktywności i zdolności do działania NATO (uznawanego przez Rosję za strategicznego przeciwnika, instrument polityki amerykańskiej i narzędzie ich hegemonii w Europie w sferze bezpieczeństwa).

Po trzecie, zarówno przeszłe zaangażowania biznesowe, jak i retoryka Trumpa i niektórych jego współpracowników (m.in. pozytywne opinie o Władimirze Putinie jako liderze, deklaracje gotowości „dogadania się” z Rosją, mówienie o potrzebie współpracy z Moskwą przeciwko tzw. Państwu Islamskiemu, pewne deprecjonowanie i częściowe usprawiedliwianie agresywnej polityki Rosji wobec Ukrainy czy państw bałtyckich itp.) sugerowały jego „pragmatyczne” i transakcyjne podejście do Rosji. Stwarzało to w oczach Kremla szansę na dialog z Trumpem jako prezydentem, mogący prowadzić, przynajmniej częściowo, do pewnego strategicznego przetargu i uznania niektórych ważnych interesów Rosji (np. na obszarze postradzieckim).

Jednocześnie Rosja nie może być pewna, jaki będzie konkretny kierunek polityki USA w przypadku prezydentury Donalda Trumpa. Istnieje z punktu widzenia Moskwy ryzyko, że jej agresywne działania spotkają się ze zdecydowaną odpowiedzią Trumpa (częściowo z powodów wizerunkowych), co nieść będzie ryzyko podważenia – kreowanego przez rosyjską propagandę – mocarstwowego wizerunku Rosji.

Z kolei kandydatura Hillary Clinton, mimo pojawiających się niekiedy deklaracji jej lub jej współpracowników o potrzebie pragmatycznego dialogu z Rosją, była w Moskwie postrzegana jako scenariusz niosący więcej potencjalnych ryzyk niż szans. Wynikało to m.in. z dużej nieufności i niechęci rosyjskiej grupy rządzącej i osobiście prezydenta Władimira Putina do Hillary Clinton, mających swoje źródło zwłaszcza w jej zaangażowaniu w polityczne wspieranie przez Waszyngton potencjalnej kandydatury Dmitrija Miedwiediewa na kolejną kadencję prezydencką (co nie doszło do skutku) oraz późniejszych protestów politycznych w Rosji (od grudnia 2011 do grudnia 2012 roku; Putin wprost oskarżył ówczesną sekretarz stanu USA o organizowanie i sterowanie tymi protestami, które odebrane zostały na Kremlu jako amerykańska dywersja polityczna zmierzająca do zmiany reżimu w Rosji – kolejna próba „kolorowej rewolucji”). Nałożyło się na to częściowe utożsamienie Clinton z polityką jej męża – Billa Clintona (prezydent w latach 1993–2001), postrzeganej obecnie na Kremlu jako zasadniczo antyrosyjską (m.in. rozszerzenie NATO na wschód, naloty NATO w Bośni i Hercegowinie oraz Jugosławii). Tego negatywnego obrazu nie równoważyło zaangażowanie Clinton jako sekretarz stanu (2009–2013) w politykę tzw. resetu z Rosją (od 2009 roku), którego jednak nie była ani inicjatorką (formalnie był nim wiceprezydent Joe Biden), ani głównym realizatorem (kluczowe decyzje podejmował osobiście prezydent Barack Obama). Wreszcie Kreml musiał zdawać sobie sprawę, że przekonanie elit Partii Demokratycznej o wrogiej dywersji Rosji przeciw partii i kandydaturze Clinton (zwłaszcza w postaci cyberataków i medialnych przecieków) będzie dla ewentualnej administracji Clinton silnym bodźcem do pewnego (choćby ograniczonego) politycznego odwetu wobec Rosji i Kremla.

Więcej: Ośrodek Studiów Wschodnich

Ośrodek Studiów Wschodnich