Michalak: Modernizacja energetyki to inwestycja (ROZMOWA)

9 września 2016, 07:30 Energetyka

ROZMOWA

W rozmowie z Julią Michalak z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych omawiamy perspektywy rozwoju polskiej energetyki w obliczu rosnącej ambitności polityki klimatycznej Unii Europejskiej.BiznesAlert: Do końca 2016 r. mają zostać opublikowane założenia „Polityki energetycznej Polski do 2050 r.”  Na ile te założenia będą musiały uwzględnić cele polityki klimatycznej przyjęte przez Unię Europejską?  W jakim kierunku powinien w związku z tym iść rozwój sektora energetycznego?

Julia Michalak: Polska strategia energetyczna powinna brać pod uwagę europejską politykę klimatyczną, energetyczną i środowiskową. Ich zlekceważenie może nieść za sobą szereg negatywnych konsekwencji, m.in. pogorszenie relacji z Komisją Europejską i państwami popierającymi ambitną politykę redukcji emisji, wzrost niepewności inwestycyjnej czy błędne szacunki kosztów realizacji scenariuszy energetycznych (zobacz biuletyn PISM: http://www.pism.pl/publikacje/biuletyn/nr-56-1406).

„Polityka energetyczna Polski do 2050 r.” powinna nakreślić plan stopniowej dywersyfikacji miksu energetycznego. Zwiększenie w bilansie energetycznym udziału zasobów zdolnych do dostarczania energii przy różnych ograniczeniach, zwiększyłoby bezpieczeństwo energetyczne Polski. Jednocześnie niskoemisyjna transformacja mogłaby być motorem gospodarczej i społecznej modernizacji, czego dobrym przykładem są zamierzenia rządowego planu promocji elektromobilności. Co więcej, PEP2050 powinien uwzględniać współzależności pomiędzy sektorem energetycznym a innymi sektorami gospodarki np. ochroną zdrowia, konkurencyjnością przemysłu i edukacją.

Jakie będą koszty zsynchronizowania naszej polityki polityki  energetycznej z unijną polityką klimatyczną? Czy wiadomo jaką część kosztów pokryją  celowe fundusze na niskoemisyjną modernizację sektora energetycznego?

Polski sektor energetyczny wymaga modernizacji nie tyle ze względu na wymagania unijnej polityki klimatycznej, ale przede wszystkim z powodu swojego wieku i zapoźnień technicznych. Średni wiek polskich elektrowni to 40 lat. Cechuje je niska sprawność i wysoka awaryjność, a do tego generują olbrzymie koszty zewnętrzne. Modernizacja jest zatem konieczną inwestycją w bezpieczeństwo dostaw, lepszą jakość usług i czystsze powietrze. Szacunki dotyczące skali tej inwestycji różnią się w zależności od m.in. zakresu analizy, przyjętego horyzontu czasowego, prognoz zużycia energii, zakładanej ceny EUAs oraz przyjętego docelowego koszyka technologicznego. Więkoszść ekspertów jest zgodna, że w sektorze elektroenergetycznym w kolejnej dekadzie niezbędne są inwestycje o wartości 170-200 mld zł. Jednocześnie modele ekonomiczne wskazują, że o ile do roku 2030 konieczne będzie ponoszenie nakładów, to po tym okresie inwestycja zacznie się zwracać, pozytywnie wpływając na PKB Polski.

W latach 2020-2030 Polska będzie miała ma dyspozycji celowe środki na niskoemisyjną modernizację w wysokości 55-70 mld zł. Ich dokładna wartość zależeć będzie od ceny uprawnień. Od 22 do 28 mld zł pochodzić będzie z derogacji dla elektroenergetyki (o ile rząd zdecyduje się z niej skorzystać – jeśli tego nie zrobi, kwota ta może trafić do budżetu i zostać przeznaczona na inne cele), od 11 do 15 mld zł pochodzić będzie z Funduszu Modernizacyjnego, a kolejne od 22 do 28 mld zł z tzw. puli solidarnościowej, czyli ze sprzedaży dodatkowych uprawnień przyznanych mniej zamożnym krajom UE. Dla porównania branża energetyczna szacuje, ze koszty dostosowania jednostek wytwórczych do regulacji ochrony powietrza – a nie klimatu – to w najbliższych latach wydatki rządu 8 do 13 mld zł.

Po reformie strukturalnej systemu ETS w 2019 r. i 2021 r.  wzrosną ceny uprawnień do emisji gazów cieplarnianych. Jakie to będzie niosło za sobą skutki?

Wzrost cen uprawnień oznaczać będzie przede wszystkim wzrost kosztów wytwarzania w energetyce węglowej i wzrost przychodów budżetowych z tytułu sprzedaży uprawnień. Wzrost kosztów obniży konkurencyjność produkcji energii elektrycznej w instalacjach wysokoemisyjnych. O ile przełoży się to na wzrost cen, możliwe jest zwiększenie zainteresowania przedsiębiorstw inwestycjami we własne źródła (gazowe w przypadku większych zakładów produkcyjnych, słoneczne w przypadku MŚP) i efektywność energetyczną. Jednocześnie pogorszenie sytuacji finanansowej przedsiębiorstw w sektorze energetyki konwencjonalnej, może je skłonić do podjęcia starań o otrzymanie pomocy publicznej.

Wzrost cen uprawnień zwiększy przychody z tytułu ich sprzedaży, które zgodnie z zapisami Dyrektywy EU ETS trafiają do budżetów państw członkowskich. Dyrektywa zaleca, aby co najmniej 50 proc. z nich było przeznaczone m.in. na inwestycje w niskoemisyjne technologie, zwiększanie efektywności energetycznej czy wsparcie działań na rzecz klimatu w krajach najmniej rozwiniętych. Jest to jednak zalecenie niewiążące. Ostateczna decyzja jak wydać środki ze sprzedaży uprawnień należy do państw członkowskich i nic nie wskazuje na to, aby sytuacja zmieniała się po roku 2020.

W latach 2013-2015 z tytułu sprzedaży uprawnień Polska uzyskała niemalże 2 mld zł. Po roku 2020 przychody z aukcji mają jednak znacząco wzrosnąć. W latach 2021-2030 nasz kraj dysponować będzie ponad 700 mln uprawnień (z uwzględnieniem puli solidarnościowej) – jeśli rząd nie zdecyduje się na skorzytanie z derogacji, pula ta wzrośnie do blisko miliarda uprawnień. Środki uzyskane z ich sprzedaży, szacowane na od 80 do 100 mld zł, mogłyby zostać zainwestowane w modernizację sektora. Dziś przychody z ich sprzedaży w całości trafiają do budżetu i przeznaczane m.in. na wsparcie rządowego programu „500 plus”.

Rozmawiała Teresa Wójcik