Michalak: Sądowe batalie o politykę klimatyczną są już polską specjalnością

3 marca 2017, 12:45 Energetyka

W wypowiedzi dla TVP 1 minister środowiska Jan Szyszko poinformował, że Polska prawdopodobnie skieruje skargę do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości w sprawie wtorkowego głosowania dotyczącego reformy unijnego systemu handlu pozwoleniami do emisji CO2 (EU ETS).

energetyka kominy

– Wypowiedź Ministra nie jest niespodzianką. W ostatnich latach Polska skierowała do Trybunału Sprawiedliwości UE szereg skarg dotyczących unijnej polityki klimatycznej – ostatnio w sprawie ustanowienia tzw. rezerwy stabilizacyjnej. Niepokojące jest, że wstępowanie na drogę sądowa, a nie konstruktywne zaangażowanie w debatę o architekturze polityki klimatycznej UE, stało się już polską specjalnością w tym obszarze – powiedziała w rozmowie z portalem BiznesAlert.pl Julia Michalak, dyrektorka ds. polityki europejskiej w Międzynarodowym Stowarzyszeniu Handlu Emisjami (IETA).

Jej zdaniem to czy inne kraje zdecydują się poprzeć polski wniosek, nie będzie miało wpływu na orzeczenie Trybunału.

To czy będzie to wniosek jedynie Polski, czy poprą go też inne państwa, nie powinno mieć wpływu na decyzję sądu – powiedziała ekspertka dodając, że trudno jest prognozować jakiego rozstrzygnięcia możemy się spodziewać.

– Polska od dłuższego czasu kwestionuje zasady przyjmowania decyzji w obszarze polityki klimatycznej UE, uważając że decyzje powinny być podejmowane jednomyślnie. Traktat UE stanowi jednak, że w zakresie polityki środowiskowej decyzje podejmowane są w drodze głosowania większością kwalifikowaną. Od kiedy Polska dołączyła do UE, wszystkie akty prawne dotyczące polityki klimatycznej były przyjmowane w takim trybie. Trudno wyobrazić sobie, że nagle miałoby to ulec zmianie – stwierdziła rozmówczyni BiznesAlert.pl.

Zgodnie z przyjętym we wtorek stanowiskiem państw członkowskich Unii Europejskiej od 2021 roku pułap emisji będzie co roku zmniejszał się o 2,2 proc. Wskaźnik redukcji uprawnień został utrzymany na takim poziomie, jaki ustalili jeszcze w 2014 r. unijni przywódcy na szczycie klimatycznym. Ponadto Ministrowie zgodzili się, aby w latach 2019-2023 podwoić tempo wycofywania z rynku nadwyżki uprawnień (z 12% do 24% rocznie), a także by od roku 2024 corocznie umarzać uprawnienia w rezerwie stabilizacyjnej w liczbie równej różnicy pomiędzy całkowitą liczbą uprawnień w rezerwie, a liczbą pozwoleń do sprzedaży na aukcjach w roku poprzednim.

Oprócz Polski przeciwne przyjęciu stanowiska na Radzie były także Bułgaria, Rumunia, Cypr, Chorwacja, Węgry, Włochy, Litwa i Łotwa. Warszawa powołuje się na obowiązujący do końca marca br., określony w Traktacie Nicejskim sposób głosowania. Pozwala on na utworzenie mniejszości blokującej w systemie głosów ważonych (od 1 kwietnia br. zostanie całkowicie zastąpiony systemem tzw. podwójnej większości), która zdaniem Warszawy została osiągnięta w trakcie wtorkowego posiedzenia Rady. Według rządu, pomimo tego sprawująca przewodnictwo w Radzie Unii Europejskiej Malta przyjęła stanowisko państw członkowskich.

– Formalne głosowanie odbędzie się dopiero w momencie przyjmowania aktu legislacyjnego. Na ostatniej Radzie państwa członkowskie dały jedynie Prezydencji mandat do rozpoczęcia negocjacji z Parlamentem Europejskim. Prezydencja chciała upewnić się, że mandat popierany jest przez wystarczającą liczbę krajów, aby w późniejszym etapie uniknąć problemów z formalnym glosowaniem – stad sprawdzono czy liczba państw członkowskich opowiadających się za przyjęciem mandatu w zaproponowanej formie jest wystarczająca. Serwis prawny Rady potwierdził, że taka większość została ukonstytuowana przez 19 krajów reprezentujących ponad 70% ludności UE – powiedziała Michalak.