Jakóbik: Czy ministerstwo energii zniknie po wyborach?

9 września 2019, 07:31 Energetyka

Na stronach partii rządzącej próżno szukać nowego programu wyborczego, ale PAP dotarł do jego fragmentu, który sugeruje możliwość likwidacji ministerstwa energii po wyborach. Za nią mogłoby pójść wielkie przetasowanie w spółkach – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Tablica resortu energii. Fot. Ministerstwo Energii.
Tablica resortu energii. Fot. Ministerstwo Energii.

PAP dotarła do programu partii rządzącej

Miniony weekend był okazją do organizacji dwóch konwencji wyborczych – Prawa i Sprawiedliwości oraz Platformy Obywatelskiej. Postulat usunięcia ministerstwa energii nie pojawił się na żadnej z nich, choć wiadomo, że opozycja krytykuje funkcjonowanie resortu energii jako bytu sprawiającego, że minister stojący na jego czele staje się lobbystą zamiast nadzorcą branży.

PAP Biznes ustaliła, że Prawo i Sprawiedliwość chce umocnić pozycję ustrojową Prezesa Rady Ministrów, nie wyklucza przywrócenia Ministerstwa Skarbu i postuluje stworzenie nowego systemu nadzoru nad spółkami skarbu państwa. Wynika to z programu wyborczego partii, do którego dotarła.

– Kluczową kwestią reformy działania rządu jest umocnienie pozycji Prezesa Rady Ministrów, w szczególności w zakresie sprawnego pełnienia nadzoru nad poszczególnymi resortami. Koordynacja prac ministerstw będzie dokonywana osobiście, poprzez komitety Rady Ministrów, a w zakresie prac legislacyjnych poprzez umocnienie roli Zespołu Programowania Prac Rządu. Dokonana zostanie także ocena obowiązującego układu resortów zwłaszcza tych, które są właściwe dla spraw gospodarczych. Jedną z kwestii do rozstrzygnięcia w tym obszarze będzie sprawa zasadności przywrócenia Ministerstwa Skarbu” – napisano.

Ułomna i niedokończona reforma

Obecnie zakończony został proces sanacji zarządczej spółek i – być może – należy odejść od sprawowania nadzoru nad spółkami przez poszczególnych ministrów. Należy stworzyć jeden system nadzoru oraz ujednolicony mechanizm weryfikacji kandydatów na stanowiska kierownicze w spółkach skarbu państwa – cytuje PAP.

Ministerstwo skarbu państwa zostało usunięte przez partię rządzącą, a nadzór nad spółkami trafił do poszczególnych ministerstw. Rewizja tej reformy byłaby krokiem wstecz, być może wymuszony koniecznością innego rozłożenia układu sił w rządzie, na przykład ze względu na konieczność budowy koalicji. Wówczas taka zmiana, a co za nią idzie, przetasowanie w spółkach skarbu, miałaby uzasadnienie. Innego zdania może być minister energii Krzysztof Tchórzewski, który już zapowiedział, że zamierza utrzymać stanowisko po wyborach.

Warto jednak przypomnieć, że ograniczenia ministerstwa energii wynikają z grzechu pierworodnego popełnionego jeszcze podczas jego tworzenia. Resort nie otrzymał wszystkich prerogatyw, które miał otrzymać. W pierwszej kolejności ograniczyło go prawo unijne (tzw. rozdział właścicielski), przez które należało wydzielić niezależnego pełnomocnika rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej. Potem część kompetencji pierwotnie mających trafić do nowego resortu została w ministerstwie środowiska (np. koncesje będące przedmiotem długotrwałego sporu w rządzie). Z drugiej strony pod skrzydła ministra energii trafiła spółka KGHM, której działalność zdecydowanie wykracza poza energetykę.

Wielkie przetasowanie po wyborach?

Jestem zwolennikiem powołania resortu energii od 2014 roku i nie zmieniłem poglądów do tego czasu. Z punktu widzenia analizy politologicznej reforma polegająca na stworzeniu ministerstwa energii wymaga być może korekty, ale nie kroku wstecz polegającego na usunięciu tego resortu. Można ją uznać za niedokończoną. Może się jednak okazać, że z punktu widzenia taktyki partyjnej i arytmetyki sejmowej będzie się opłacało cofnąć te reformę i poprzez przywrócenie ministerstwa skarbu państwa sprowokować nowego rozdania w spółkach.

Jakóbik: Ministerstwo Energetyki albo śmierć