Miodek: Amerykańskie sankcje wobec Wenezueli będą dotkliwe dla jej gospodarki (ROZMOWA)

1 sierpnia 2017, 07:30 Energetyka

ROZMOWA

W rozmowie z portalem BiznesAlert.pl prof. Lech Miodek, publicysta Przeglądu oraz były ambasador w państwach Ameryki Łacińskiej, mówi o konsekwencjach zakończonych w niedzielę w Wenezueli wyborów do Zgromadzenia Konstytucyjnego oraz o możliwych sankcjach ze strony Stanów Zjednoczonych.

BiznesAlert.pl: Jak należy postrzegać ostatnie wydarzenia w Wenezueli? Czy jest to początek dyktatury?

Prof. Lech Miodek: Uważam, że gdyby rzeczywiście doszło do realizacji planów prezydenta Maduro, byłby to nie tylko początek dyktatury, ale jej umacnianie się w Wenezueli. Zakorzeniła się ona tam już wcześniej z powodu systematycznego naruszania prawa i konstytucji. W tym przypadku chodzi o stworzenie instytucji działającej równolegle do legalnie wybranego Zgromadzenia Narodowego, czyli parlamentu, który został częściowo pozbawiony swoich funkcji legislacyjnych przez Sąd Najwyższy, opanowany przez ludzi Cháveza. W nowej rzeczywistości konstytucyjnej Sąd Najwyższy ma dużo do powiedzenia, wobec tego utworzenie równoległej instytucji, która legalizowałaby wszystkie posunięcia rządu, byłoby niebezpieczne dla całego państwa. Z chwilą, w której powołane zostanie Zgromadzenie Konstytucyjne, demokracja w Wenezueli przestanie istnieć.

Czy jest to narzędzie do walki z opozycją?

Niewątpliwie, ponieważ jest to eliminacja opozycyjnego Zgromadzenia Narodowego. To, co może zrobić społeczność międzynarodowa, to uznać ostatnie wybory za niebyłe, a postanowienia Zgromadzenia Konstytucyjnego uznawać za niewiążące dla społeczności międzynarodowej. Reakcja USA, krajów latynoamerykańskich i europejskich (przede wszystkim Hiszpanii) była bardzo jednoznaczna.

Ze strony USA pojawiały się poważne groźby, które dotyczyły sektora naftowego, importu wenezuelskiej ropy, a w najgorszym przypadku zakazu transakcji dolarowych przy sprzedaży ropy. Na ile ostrzeżenia te są możliwe do spełnienia i co oznaczałyby one dla wenezuelskiej gospodarki?

Gdyby rzeczywiście doszło do wstrzymania eksportu wenezuelskiej ropy do USA, byłoby to poważne uderzenie w dochody Wenezuelczyków, ponieważ ropa naftowa stanowi 95% wartości wenezuelskiego handlu, a głównym jej odbiorcą są Stany Zjednoczone. Wenezuela jest trzecim co do wielkości dostarczycielem ropy do USA. Amerykanie mogą pozwolić sobie na takie posunięcie, które oznaczałoby zaprzestanie finansowania wenezuelskiego rządu. Byłoby to jednak uderzenie w wenezuelski naród, który według oficjalnych danych MFW w 82% żyje w biedzie. Jest to rozwiązanie możliwe, ale są poważne wątpliwości czy najlepsze. O Wenezueli osobiście wypowiada się prezydent Donald Trump, a jego doradca ds. Wenezueli Marco Rubio stworzył strategię, która zakłada uderzenie przede wszystkim w ludzi reżimu podejrzanych o korupcję, handel narkotykami i łamanie praw człowieka. Została sporządzona lista 13 osób, które zostały objęte zakazem wjazdu do USA, a wszystkie ich dobra kapitałowe ulokowane w USA zostały zamrożone przez sąd. Narkobiznes prowadzony przez wenezuelskich generałów na terenie USA bardzo dobrze się rozwija.

Czy Wenezuela może pozwolić sobie na ignorowanie amerykańskich sankcji? Po niedzielnych wyborach Maduro oświadczył, że suwerenem w jego kraju jest wenezuelski naród, ale ten naród wychodzi na ulice.

Oczywiście jest to retoryka rządowa, ale sytuacja jest o tyle skomplikowana, że w historii Stanów Zjednoczonych nigdy nie było tak słabej administracji jak obecnie. Maduro zdaje sobie sprawę, że USA nie radzą sobie w sprawach polityki zagranicznej. Korzystny jest dla niego układ wydarzeń na linii USA – Korea Północna i USA – Rosja. Maduro nie spodziewa się jakichkolwiek drastycznych kroków wobec Wenezueli, stąd jego pewność. Oficjalnie głosi on hasła socjalizmu XXI wieku, jednak w rzeczywistości chodzi wyłącznie o pieniądze.

Zaraz po ogłoszeniu, że istnieje możliwość zakazu importu wenezuelskiej ropy przez USA, pojawiają się informacje, że PDVSA podpisało umowę o dostawie ropy z Łukoilem i Rosnieftem. Czy przerwanie handlu USA z Wenezuelą oznacza stworzenie pola do współpracy tego kraju z Rosją?

PDVSA zaciągnęło kredyt w wysokości 1,5 mld dolarów od Rosnieftu. Gwarancją na spłacenie go jest zakupienie 49% udziałów w Citgo – wenezuelskiej firmie działającej na terenie Stanów Zjednoczonych. Jeśli Wenezuelczycy nie wywiążą się z zobowiązań, wówczas rosyjska firma znajdzie się na terenie USA. Całe to zamieszanie nie jest bez wpływu na to, co obecnie dzieje się w Stanach Zjednoczonych w sprawie rosyjskiego oddziaływania na zeszłoroczne amerykańskie wybory. Wcześniej wspomniany Marco Rubio jest członkiem senackiej komisji badającej sprawę. Jednocześnie, myśląc o następnych wyborach, stara się on zyskać poparcie licznej wenezuelskiej diaspory na Florydzie.

Czy Rosja może być wentylem bezpieczeństwa w razie amerykańskich sankcji?

Rosja od dłuższego czasu dostarcza do Wenezueli broń, i to w dużych ilościach. Założone tam zostały zakłady produkujące między innymi karabin AK-47. Rosja jest zainteresowana destabilizacją tego regionu. Na utrzymaniu niepokoju zależy także Kubie, której przedstawiciele zasiadają w wielu wenezuelskich instytucjach, przede wszystkim w urzędzie prezydenckim, gdzie zatrudnionych jest wielu kubańskich doradców.

Rozmawiał Piotr Stępiński